Wisła straciła świetną passę
Wisła Kraków w pierwszych sześciu meczach tego sezonu była nie do zatrzymania. Gromiła kolejne drużyny, w tym bezpośrednich rywali do awansu do Ekstraklasy. Co więcej, grała przy tym atrakcyjną i ofensywną piłkę, więc nie ma mowy o jakimkolwiek przypadku. Wszystko układało się zgodnie z planem do momentu wyjazdowego meczu w Legnicy, gdzie Biała Gwiazda nigdy w swojej historii jeszcze nie wygrała. Miedź po raz kolejny pokazała, że ma patent na obecnego lidera pierwszej ligi, wygrywając 2-0. Był to jeden z najsłabszych meczów Wisły pod wodzą Mariusza Jopa.
Nieudana delegacja do Legnicy okazała się sporym ciosem dla kibiców, którym momentalnie przypomniały się niepowodzenia z poprzednich sezonów na zapleczu Ekstraklasy. Nie chodzi wyłącznie o wynik, ale przede wszystkim bezradność Wisły w starciu z rywalem, który był dobrze zorganizowany w defensywie i skupiał się na wyprowadzaniu kontrataków. Oczywiście kadra Miedzi ma wiele jakości i jest groźniejszym przeciwnikiem od większości drużyn w pierwszej lidze, ale był to zwyczajnie niepokojący sygnał.
Odra łatwa tylko na papierze. To mecz-pułapka
Wisła nie mogła się szybko zrehabilitować, gdyż po meczu z Miedzią nastąpiła przerwa reprezentacyjna. Do ligowego grania wróci w sobotę, kiedy to podejmie na własnym terenie Odrę Opole. Szykuje się kolejne święto piłkarskie, gdyż na trybunach ponownie ma zebrać się niemal komplet publiczności.
W starciu z Odrą Biała Gwiazda jest oczywistym faworytem, ale wcale nie musi to być dla niej łatwa przeprawa. Na papierze goście z Opola wyglądają mizernie, ale wiele razy w przeszłości Wisła w takich właśnie meczach rozczarowywała.
Choć Odra uzbierała dotąd raptem dziewięć punktów i znajduje się tuż nad strefą spadkową, warto pamiętać, że na początku sezonu nie rozpieszczał jej terminarz. Zagrała z wieloma drużynami, które były typowane do walki o minimum baraże. Co więcej, zdołała już zatrzymać GKS Tychy (0-0), Śląska Wrocław (1-1) i ŁKS Łódź (1-1), a w dodatku wygrać z Miedzią Legnica (2-1). Czy to oznacza, że podopieczni Jarosława Skrobacza mają patent na faworytów?
Wisła po raz kolejny będzie musiała się przebijać przez zorganizowaną defensywę przeciwnika, dla którego remis przy Reymonta to będzie kapitalny rezultat. Z pewnością musi grać znacznie szybciej, niż w Legnicy, bowiem Odra słynie z nisko ustawionej obrony, co w tym sezonie przynosi korzyści w postaci zaledwie 10 straconych bramek, co przy tak skomplikowanym terminarzu jest imponującym wynikiem.
Jop dokona większych roszad? W tym sezonie tego unikał
Po raz pierwszy od wielu tygodni zagadką jest również układ wyjściowej jedenastki. Do odpowiedniej formy fizycznej dochodzą zawodnicy, którzy zasilili Wisłę podczas letniego okienka. Co więcej, czterej gracze z pierwszego składu spędzili ostatnie dni na zgrupowaniach młodzieżowych reprezentacji. Do klubu wrócili niedawno, więc trener Jop może oszczędzić przynajmniej część z nich. Niewykluczone, że w miejsce Kacpra Dudy tym razem zagra James Igbekeme, który dawał już pozytywne impulsy z ławki rezerwowych.
W blokach startowych czeka też Marko Bozić, dla którego mecz z Miedzią Legnica był debiutem w barwach Wisły Kraków. Skrzydłowy pokazał się z niezłej strony, choć nie miał wielu okazji do utrzymania się przy piłce. Jest opcją do gry zarówno w miejsce Frederico Duarte, jak i Macieja Kuziemki, więc Jop może z niego skorzystać.