Media donoszą, że Juventus rozważa ponowne zatrudnienie Antonio Conte. Sam Włoch twierdzi ponoć, że ma w Turynie niedokończone sprawy, ale trudno wyobrazić sobie jego powrót do stolicy Piemontu, zarówno ze względów finansowych, jak i sportowych.
- Kontrakt Antonio Conte z Tottenhamem obowiązuje jedynie do końca bieżącego sezonu
- Fatalny start Juventusu sprawił, że włodarze klubu rozważają ponowne zatrudnienie włoskiego trenera
- Stara Dama musiałaby jednak przekonać Conte projektem sportowym i finansami. Sprawy nie ułatwiają też napięte relacje na linii trenera z prezydentem Agnellim
Conte znowu w Turynie? Możliwe, ale mało prawdopodobne
Juventus notuje kolejny katastrofalny start sezonu. Piłkarze Starej Damy wybrali się na zgrupowania swoich reprezentacji tuż po tym, jak przegrali z beniaminkiem z Monzy.
To tylko wzmocniło doniesienia na temat potencjalnej zmiany trenera w zespole ze stolicy Piemontu. Ostatnim gorącym tematem jest ewentualny powrót Antonio Conte.
Włoskie i angielskie media przekonują, że sam szkoleniowiec pozostaje otwarty na taką możliwość. Ponoć twierdzi, że ma w Turynie pewne niezałatwione sprawy. Klub chce z kolei wykorzystać fakt, iż Conte nadal nie przedłużył umowy z Tottenhamem. Obecny kontrakt obowiązuje jedynie do końca bieżącego sezonu.
Trudno jednak wyobrazić sobie taki ruch. Ostatnio Pavel Nedved podkreślał, że Massimiliano Allegri ma pełne zaufanie zarządu. Trudno z tym polemizować, jeśli za zwolnienie Stara Dama musiałaby zapłacić trenerowi około 45 milionów euro. Sam Conte również wysoko ceni swój warsztat. W Londynie inkasuje rocznie około 15 milionów euro netto. Do tego 53-latek znany jest z restrykcyjnego podejścia do pracy na rynku transferowym. Wymaga od swojego pracodawcy licznych wzmocnień, w których wyborze sam uczestniczy. Trudności finansowe Juventusu zdają się przekreślać zatem powrót do współpracy, tym bardziej, że projekt Włocha w stolicy Anglii zdaje się harmonijnie rozwijać.
Conte prowadził Starą Damę w latach 2011-2014. Sięgnął z nią po trzy mistrzostwa Włoch.
Czytaj więcej: Koeman znów uderzył w prezesa Barcelony.
Komentarze