Zegar napastnikom czasu już nie liczy

Toni Kroos i Lionel Messi
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Toni Kroos i Lionel Messi

Cristiano Ronaldo jeszcze nigdy nie był tak krytykowany jak podczas obecnego comebacku do Manchesteru United. Po latach pojękiwań kibiców jakby to dobrze było gdyby wrócił, wrócił a piłkarska Anglia narzeka, że egoista, samolub z przerośniętym ego.

  • Zbliżający się do końca swoich piłkarskich karier doświadczeni zawodnicy nieustannie są łączeni z opuszczeniem Europy
  • Na europejskich boiskach nie widać jednak zbyt wielu piłkarzy mogących przejąć ich obecne role
  • Na razie nie zanosi się na wartościową zmianę pokoleniową w europejskim futbolu

Co z przyszłością Ronaldo i Messiego?

Messiego za to krytykują bardziej niż innych, nawet jeśli na to nie zasłużył, jak po niedawnym meczu Ligi Mistrzów z Realem. PSG wygrało, Messi nie był protagonistą, lecz na pewno wyróżniającym się uczestnikiem zawodów. “L’Equipe” zaś oceniło go najgorzej spośród wszystkich graczy Paryża. 

Dwaj tytani w tym sezonie ewidentnie nie mają najlepszego czasu. Pytanie czy mają go jeszcze w ogóle? Czy po prostu, faceci, którzy zredukowali wyśmienitych futbolistów-konkurentów jedynie do rangi futbolistów, nie schodzą powoli ze sceny?
Gary Lineker zdaje się słusznie zauważył, że nawet Ronaldo i Messi starzeją się i kiedyś zakończą kariery. Pewnie tak, ale na razie zegar dla wielkich napastników stanął! 

Na razie jednak przebąkuje się o ich przyszłości, tej najbliższej. Gdyby mundial był w czerwcu, to zaraz po nim zakończyliby reprezentacyjne kariery i zmienili kluby, podpisując ostatnie wielkie kontrakty w karierze. Ale mistrzostwa świata w Katarze rozegrane zostaną w grudniu, dlatego cała armia podobnych im weteranów tak unika kwestii zmiany barw klubowych – podsumować można doniesienia na temat ich karier.

Suarez i Cavani nadal bez następców

Jeden z byłych graczy PSG krytykując Messiego powiedział, że w tym klubie jest za dużo egoizmu, każdy gra dla siebie. Weźmy taki Urugwaj. Suarezowi latem kończy się umowa z Atletico. Już wiemy, że nie będzie przedłużona. Luisito w Hiszpanii zarabia fortunę, ale w wieku 35 lat nie jest już tak atrakcyjnym celem dla klubów. Przez ostatnich kilka lat często łapał kontuzje. To już nie jest ta bestia co przed laty, chociaż nadal ostry z niego zawodnik. Do Ameryki Południowej czy MLS jechać nie ma zamiaru, chociaż ten i ów sugeruje transfer za Atlantyk. Media urugwajskie spekulują, że w sezonie 2022/23 zgodzi się na grę za znacznie niższą pensję w jakimś mocnym klubie, byleby dobrze przygotować się do mistrzostw będących ostatnim akcentem reprezentacyjnej kariery.

Suarez ponoć rozsadza szatnię, już nie dogaduje się z Simeone. Ogólnie jego czas w Atletico minął. Za duże ego. Ego to coś co wielokrotnie przeszkodziło w osiągnięciu najwyższych celów Zlatanowi Ibrahimoviciowi. 40-letni Szwed nie ma jednak zamiaru kończyć kariery. Ba, dalej chce grać w Milanie. Do końca sezonu 2022/23. O MLS nie marzy, innych egzotycznych krajach także. Italia i koniec. Chociaż i w jego przypadku mówią, że może na rok wyskoczyłby do jakiejś Japonii…

Za to o Edinsonie Cavanim, którego usadziło w Manchesterze United przyjście Cristiano Ronaldo, marzą i śnią kluby latynoskie. Nie ma dnia bym nie przeczytał, że jego brata łączą dobre stosunki z Boca Juniors, że Corinthians szuka partnera biznesowego by sprostać oczekiwaniom finansowym Urugwajczyka, że nowy właściciel Botafogo to z Cavanim na czele będzie odbudowywał potęgę klubu, że ten i ów…

Marzą o nim. Od czerwca. 35-letni „Matador” już niemłody, a może właśnie dlatego w sam raz na kieszeń południowoamerykańskich klubów? Szczerze wątpię. Za 5 milionów euro za sezon ciągle jeszcze w Europie znajdzie robotę, a w Ameryce Południowej w terminie żaden klub takiej kwoty mu nie zapłaci.

Dyktat “dziadków”

A wracając do Messiego, to w USA ponoć chałupę już kupił. Na Florydzie, ponoć całkiem niedaleko klubu Davida Beckhama. Czyli bankowo zagra w drużynie „Becksa”! Może nawet z Ronaldo! Tak piszą internety, tak donoszą „dobrze poinformowani”. No więc myślę sobie, w czerwcu Messi, Ronaldo, Cavani, Suarez, Di Maria (bo o nim też donoszą, że wraca do Ameryki Południowej), Alexis Sanchez (też ponoć MLS albo River Plate, już sam tracę rachubę) i pewnie ktoś jeszcze, ale z głowy mi wyleciał, co w sumie dla wyliczanki ważnym nie jest bo… nie sądzę by latem plotki się potwierdziły.

Po prostu za dużo jakości futbolowej wyleciałoby z Europy, a tak się składa, że piszę o samych wybitych graczach ofensywnych, których osiągnięcia i sukcesy wyparły z tabel rekordów legiony sławnych graczy. Z całym szacunkiem dla plejady młodszych napastników i skrzydłowych, niewielu lepszych biega dziś po europejskich boiskach. Nawet ci 10 lat młodsi nie mają tej swady, finezji, ikry czy zabójczego finiszu. Suarez i Cavani to najlepsi strzelcy w historii urugwajskiej piłki. Za Messiego, Aguero i Di Marię nie kupisz nikogo podobnej klasy na całym kontynencie południowoamerykańskim. Ronaldo to fenomen w skali całej dyscypliny, a może i sportu. Za rok dalej będzie silny i szybki. Za dużo futbolowej klasy na marnowanie w podrzędnej lidze za oceanem. Sporting go nie wykupi, Real już ma dość, ale na pewno chętnych do zakontraktowania rekordzisty strzelców Ligi Mistrzów, rekordzisty goli strzelonych dla reprezentacji nie zabraknie. Rzecz to zatem niesłychana, ale mamy dzisiaj na świecie dyktat „dziadków”. Największy as Bundesligi w tym roku kończy lat 34. Jego też do MLS przymierzali… Neymar, Salah po 30 lat. Morata, Werner, Martial czy któraś z innych przeszacowanych gwiazd tej luki nie wypełni. Kolejne „cudowne talenty” okazują się niewypałami. 

Barca ratowała się po nieoczekiwanej stracie Aguero zakupem 32-letniego Aubameyanga. W debiucie trzasnął hat-tricka i od razu podbił hiszpańskie media. Lider strzelców La Ligi Benzema ma już 34 lata. Lider strzelców Serie A to niezatapialny 32-letni Ciro Immobile. I tak mógłbym wymieniać, wymieniać… Ale zmierzam do tego, że na naszych oczach wywrócił nam się zawodowy futbol, który musimy czytać na nowo. Żyjemy w czasach dyktatu weteranów. A na tą całą armię przypadło naprawdę niewielu młodych naprawdę bramkostrzelnych i robiących różnicę zawodników. Haaland, Vlahović, Mbappe, Vinicius tak naprawdę ciągle jeszcze muszą nas przekonywać, że są w stanie wejść w buty mistrzów. Wielkich, ale to naprawdę wielkich talentów w pierwszej linii mamy mniej niż dziadków!

To nie żarty, to realia futbolu XXI wieku, gdzie rządzą napastnicy po trzydziestce, których producenci plotek ciągle sprzedają do podrzędnych lig Azji i Ameryki Północnej. Tymczasem ci goście rozdają karty w najważniejszych klubowych rozgrywkach świata.
I gdyby latem Cavani, Suarez, Di Maria, Sanchez, Messi, Ronaldo i Lewandowski faktycznie wynieśli się z Europy, Ibra zakończył karierę to europejski futbol straciłby tyle kolorytu i jakości, że pewnie nikt przy zdrowych zmysłach na to nie pozwoli.

Zatem ego, nie ego, zmiana pokoleniowa tak szybko się nie dokona. Zanim paryskie gazety zniszczą ocenami Messiego, ten jeszcze zawstydzi żurnalistów formą, jak Ronaldo kolejnymi golami dla „Czerwonych Diabłów”. O formę Benzemy, Di Marii, Lewandowskiego też nie ma co się martwić. Bale pewnie już ma po wielkich meczach, Marcelo też zdziadział, Godin jednak wrócił do Ameryki Południowej, lecz 39-letni Daniel Alves i 38-letni Thiago Silva mocno trzymają się w Barcelonie i Chelsea, ale to defensorzy a ci tradycyjnie dłużej na świeczniku się trzymali.

Bartłomiej Rabij

Komentarze