Tottenham utarł nosa mistrzom Anglii

Heung-Min Son
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Heung-Min Son

Na koniec zmagań w ramach 1. kolejki Premier League byliśmy świadkami pojedynku Tottenhamu z Manchesterem City. Koguty pod wodzą Nuno Espirito Santo pokazały się z bardzo dobrej strony. Gospodarze byli groźniejsi pod bramką rywala, co udowodnili już na początku drugiej odsłony. Mistrz Anglii zaliczył falstart, ponieważ to Spurs zgarnęli całą pulę, przytłumiając przy okazji debiut Jacka Grealisha 1:0 (0:0).

Ofensywny mecz w pierwszej połowie

Od początku rywalizacji w Londynie nie mogliśmy narzekać na nudę. Obie drużyny z łatwością dochodziły do sytuacji bramkowych, ale też ich styl znacząco się różnił.

Tottenham zdecydowanie lepiej wyglądał, atakując z kontry. Natomiast Manchester City grał swoje, co chwile kontrując ataki pozycyjne.

Pomimo wielu dogodnych sytuacji worek z bramkami nie rozwiązał się przed przerwą. Piłkarze mieli spory problem ze skutecznością, ale na największe pochwały w pierwszej odsłonie zasługiwał Heung-Min Son. Futbolówka, co chwilę szukała Koreańczyka jednak w ostatecznych momentach brakowało kilku centymetrów szczęścia.

Trafiony zatopiony, City wróci do domu na tarczy

Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy zobaczyliśmy tak długo wyczekiwanego gola. Co ciekawe, prowadzenie w 55. minucie objął Tottenham. Wówczas kontratak Kogutów wreszcie przyniósł oczekiwane rezultat.

Lucas szybko wznowił grę po rzucie rożnym. Bergwijn ruszył do przodu i w odpowiedniej chwili posłał piłkę lepiej ustawionemu Sonowi. Napastnik Spurs zszedł z prawej flanki, znalazł sobie trochę wolnego miejsca i w ostatnim momencie oddał płaski strzał, który zaskoczył Edersona.

Na Hotspur Stadium zapanowała euforia. Gospodarze mieli jeszcze kilka dogodnych sytuacji do podwyższenia prowadzenia, ale znów przypomniała o sobie gorsza skuteczność.

Z kolei Obywatele z całych sił próbowali chociaż doprowadzić do remisu. Dobrze zorganizowany rywal w cale nie zamierzał składać broni. Finalnie więcej goli w tym widowisku już nie zobaczyliśmy, co oznacza udany debiut Espirito Santo w roli trenera Tottenhamu.

Z drugiej strony Jack Grealish nie miał swojego dnia. Reprezentant Anglii wielokrotnie próbował pokonać Hugo Llorisa, lecz to Francuz okazał się górą. Co więcej, 25-latek nie utrzymał nerwów na wodzy i w końcówce dostał żółtą kartkę za brzydki faul na przeciwniku. Dodajmy jeszcze, że w kadrze meczowej Kogutów nie znalazł się Harry Kane.

Komentarze