“Tylko Bóg może mnie sądzić”. Rio Ferdinand, 15 milionów i fałszywe nawrócenie legendy

"To przerażająca sprawa". "Jedna z najgorszych w historii". "Straty były katastrofalne". "On zasługuje na najdłuższy dopuszczalny okres kary". Takie słowa padały w kontekście procesu Richarda Rufusa, który w styczniu 2023 roku został skazany za przestępstwa popełnione w okresie od maja 2007 r. do kwietnia 2012 r. Były piłkarz Premier League i legendarny obrońca Charltonu nie wahał się wykorzystać ani zaufania członków kościoła, do którego należał, ani... nazwiska Rio Ferdinanda, na które powoływał się przy próbach przekonywania potencjalnych inwestorów. Historia 48-latka jest pełna sprzeczności. Ale to właśnie one doprowadziły do postawienia go przed sądem.

Richard Rufus
Obserwuj nas w
Imago/ Geoff Martin, Imago/ Martyn Wheatley Na zdjęciu: Richard Rufus
  • Richard Rufus rozegrał blisko 300 spotkań w koszulce Charltonu. Obrońca, który miał okazję występować także na poziomie Premier League, jest legendą londyńskiej drużyny
  • Były młodzieżowy reprezentant Anglii przedwcześnie zakończył karierę z powodu poważniej kontuzji kolana
  • Po przejściu na emeryturę pracował w swoim macierzystym klubie, a także pojawiał się w telewizji jako ekspert
  • Wspomniana działalność nie przynosiła mu satysfakcjonujących dochodów, dlatego wykorzystując zaufanie bliskich mu osób, namówił je do inwestycji, które nigdy nie miały się spłacić

29-letnia legenda. Znaleźć sposób na dostatnie życie

“Życie po życiu” w przypadku sportowców nie zawsze jest usłane różami. NBA stara się zapewnić zawodnikom przyszłość po zakończeniu ich przygody na parkiecie i obowiązkowo pobiera składkę na plan emerytalny 401K. Natomiast w Premier League takie mechanizmy nie istnieją, dlatego piłkarze nierzadko sięgają po niespodziewane rozwiązania, które mają im zapewnić dochody już po odwieszeniu butów na kołek.

Jednym z graczy, którzy zdecydowali się na własną, a przede wszystkim wyjątkowo specyficzną ścieżkę, która miała ich doprowadzić do rozwinięcia dochodowego biznesu już poza murawą, jest Richard Rufus. Dla młodszego pokolenia Anglik to zapewne postać anonimowa, jednak dla nieco starszych fanów angielskiego futbolu wychowanek Charltonu jawi się jako nieustępliwy i charyzmatyczny środkowy defensor, który na najwyższym szczeblu zaliczył 99 spotkań.

Rufus całą karierę spędził na The Valley. Sympatycy Red Robins docenili jego zaangażowanie w występy w koszulce klubu z południowo-wschodniej części Londynu i w 2005 roku wybrali go najlepszym defensorem w historii stołecznej ekipy. Były młodzieżowy reprezentant Anglii trzy razy sięgnął po tytuł zawodnika sezonu jednokrotnego zwycięzcy Pucharu Anglii.

Po wymuszonym przejściu na emeryturę, spowodowanym powtarzającymi się kontuzjami kolana, w wieku zaledwie 29 lat stoper stanął przed najprawdopodobniej najważniejszym dylematem w swoim życiu. Zawodnik, który zapisał na swoim koncie 288 meczów w barwach The Addicks, po dekadzie gry w piłkę musiał niejako wrócić do społeczeństwa. I znaleźć sposób na finansowanie ekskluzywnego stylu życia, do którego zdążył się przyzwyczaić.

Pozorne nawrócenie?

Rufus, który okazjonalnie udzielał się jako ekspert piłkarski, wspólnie z kolegami po fachu, Darrenem Moore’em i Linvoyem Primusem, mocno zaangażował się w działalność charytatywną i życie Kościoła chrześcijańskiego. Dzięki temu, a także statusowi legendy Charltonu, zyskał niemal nieograniczone zaufanie rodziny, znajomych, a także szerokiego grona osób, które podziwiały go na boisku lub obserwował jego pracę na rzecz religijnej społeczności.

Anglik w niedługim czasie po rozstaniu z murawą mógł pochwalić się czymś, co nierzadko wyceniane jest wyżej niż środki zgromadzone na kontach bankowych. Były zawodnik miał za sobą rzeszę kontaktów – osób, przy pomocy których mógł rozwinąć swój biznes.

Były piłkarz Premier League postanowił w pełni wykorzystać swoją pozycję i zaangażować się w aktywność, która miała pomóc mu utrzymać dotychczasowy komfort życia, czyli dom z pięcioma sypialniami na prywatnym osiedlu w Purley w południowej części stolicy, Bentleya w garażu i zegarek Rolex na nadgarstku. Rufus przyjął tożsamość odnoszącego sukcesy inwestora i zaczął namawiać swoje otoczenie do powierzenia mu środków, które, zgodnie z jego zapewnieniami, miały przynieść zyski wynoszące aż 60% rocznie. Oczywiście wszelkie transakcje były obarczone wyłącznie “nieznacznym ryzykiem”.

Działania rodowitego londyńczyka przyjęły schemat Ponziego. To typ oszustwa, w którym zysk nie jest wypłacany z inwestycji, ale z własnych środków inwestorów, lub środków wpłaconych przez kolejnych inwestorów.

Wykorzystał Rio Ferdinanda i zaufanie wiernych

Prawie 100 inwestorów i 15 milionów funtów – takie rozmiary osiągnął “projekt” sygnowany nazwiskiem jednego z najlepszych defensorów w historii Charltonu. Rodzina, przyjaciele, a także członkowie wspólnoty religijnej – wszyscy bezgranicznie ufali byłemu piłkarzowi, który swoją pozycję budował podczas wystąpień na kościelnej ambonie. Sędzia londyńskiego High Court, zapewne wyłącznie z powodu piastowanego przez siebie urzędu, określił go w dosyć łagodny sposób – oszustem i nieuczciwą postacią. W bardziej dosadny sposób wypowiedział się przedstawiciel urzędu ds. niewypłacalności. Sprawa legendy The Addicks została opisana jako “jedna z najgorszych w historii”.

Richard Rufus przekonywał potencjalnych zainteresowanych, że poważni gracze brytyjskiego rynku finansowego, tacy jak Morgan Stanley, Coutts Bank i Barclays, rozważają zaoferowanie mu współpracy. Innych “wątpiących” zwabił, wykorzystując postać Rio Ferdinanda – były piłkarz Manchesteru United rzekomo miał znaleźć się w gronie zawodników, którzy zaufali “koledze po fachu”.

W rzeczywistości inwestycje Anglika trudno zakwalifikować jako skuteczne. Chociaż sam twierdził, że “wcześniej odnosił sukcesy dzięki wyjątkowym strategiom”, jego kolejne działania miały być obarczone tak dużym ryzykiem, że stracił aż 15 milionów funtów.

– Wykorzystał status zawodowego sportowca, szanowanego członka kościoła i wykorzystał dobrą wolę swojej rodziny i przyjaciół. Fałszywie twierdząc, że jest w stanie zaoferować inwestycję o niskim ryzyku na rynku walutowym. Rufus działał w sposób samolubny, nie troszcząc się o swoje ofiary” – powiedział Roger Makanjuola z CPS (Crown Prosecution Service, Prokuratura Koronna).

Tylko Bóg (i brytyjski wymiar sprawiedliwości) może mnie sądzić

Prokurator Lucy Organ zdradziła, że ex-piłkarz pozyskał m.in. aż pięć milionów funtów z funduszu Kingsway International Christian Centre, czyli wspólnoty kościelnej, której był członkiem. Wszystko odbywało się pod pozorem powiększenia majątku organizacji. Zaufali mu nie tylko bracia w wierze, ale także Paul Elliott, były zawodnik Charltonu, Aston Villi i Chelsea.

Wątpliwości śledczych wzbudziły przychody i wydatki Rufusa. Z wynajmu miesięcznie uzyskiwał zaledwie 850 funtów, ale mimo tego regularnie płacił raty kredytu hipotecznego wynoszące dziewięć tysięcy funtów, ponadto był w stanie wyłożyć 200 tysięcy funtów na “koszty transportu” i przelewy na konto bankowe swojej żony. – Jedynym sposobem, w jaki mógł sfinansować swój styl życia, było wykorzystanie funduszy, które otrzymywał od inwestorów – powiedziała prokurator Organ.

W styczniu 2023 roku Richard Rufus został skazany na siedem i pół roku pozbawienia wolności za oszustwo inwestycyjne. Na samym początku procesu 48-latek twierdził, że “tylko Bóg może go sądzić”. Brytyjski wymiar sprawiedliwości miał odmienne zdanie.

Komentarze