Fantastyczne widowisko i cztery gole na King Power Stadium

Leicester City zremisowało u siebie z Evertonem w meczu 34. Kolejki Premier League. Obu stronom zależało na zwycięstwie i kibice oglądali świetne widowisko. Żadna z drużyn nie zdołała jednak wydatnie poprawić swojej sytuacji w kontekście walki o utrzymanie.

Jamie Vardy
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Jamie Vardy
  • Leicester City zremisowało u siebie z Evertonem (2:2) w meczu 34. kolejki Premier League
  • Obie strony nie tylko zdobyły po dwa gole, ale i zmarnowały po kilka dogodnych okazji
  • Podział punktów nie zadowala żadnej ze stron. Obie wciąż walczą bowiem o utrzymanie

Drużyny Leicester i Evertonu stworzyły fantastyczne widowisko

Od początku spotkania widać było, że każda ze stron chce tego dnia sięgnąć po zwycięstwo. Nie minął kwadrans, a obejrzeliśmy pierwszą bramkę. Po wrzutce Seamusa Colemana, Timothy Castagne sfaulował Dominica Calverta-Lewina. Do rzutu karnego podszedł sam poszkodowany i nie dał szans Danielowi Iversonowi. Wydawało się, że Everton ustawi mecz pod siebie, ale po chwili Leicester zdołało wyrównać. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego futbolówka trafiła do Harveya Barnesa. Ten jeszcze raz wrzucił, a najlepiej we wrogim polu karnym zachował się Caglar Soyuncu, który trafił na 1:1.

Nie był to bynajmniej koniec fajerwerków w pierwszej połowie. W 33. minucie Jamie Vardy wykorzystał świetne przejęcie kolegów w okolicy środka boiska i podanie Jamesa Maddisona. Doświadczony napastnik z łatwością obiegł Jordana Pickforda i dał Lisom prowadzenie. Gospodarze powinni podciąć rywalom skrzydła jeszcze przed przerwą. Calvert-Lewin zmarnował stuprocentową sytuację, za to Leicester otrzymało rzut karny za zagranie ręką w wykonaniu Michaela Keane’a. Pickford obronił jednak słaby strzał Maddisona.

Po fantastycznej pierwszej połowie, obie strony nieco obniżyły loty po przerwie. Nadal obserwowaliśmy jednak widowisko na wysokim poziomie. A w 54. minucie piłkarze Evertonu znaleźli sposób na wyrównanie. Alex Iwobi świetnie nabiegł na drugą piłkę i zdołał pokonać Iversena. Swoje szanse mieli jeszcze Vardy czy Abdoulaye Doucoure, ale wynik już się nie zmienił – również za sprawą świetnego występu bramkarza Lisów.

Fani obejrzeli świetne spotkanie, ale żadna ze stron nie może cieszyć się z rezultatu. Ewentualne zwycięstwo byłoby na wagę złota w walce o utrzymanie, a każdy z zespołów miał po kilka okazji, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Komentarze