Co cechuje największych? Newcastle brakuje tej zdolności

Sean Longstaff (Newcastle United, Premier League)
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Sean Longstaff (Newcastle United, Premier League)

Tuż po świętach Leeds mierzyło się z Manchesterem City i poniosło wyraźną porażkę. Trzy dni później Pawie odwiedził St. James’ Park, gdzie rywalizowały z inną ekipą z ligowego podium. W starciu z Newcastle podopieczni Jessego Marscha wywalczyli remis. Ile było w tym zasługi drużyny z West Yorkshire? Na pewno zdecydowanie mniej niż mogłoby się wydawać. Ogromny wpływ na wynik obu spotkań miała pewna umiejętność, której Sroki jeszcze nie posiadły.

  • Mistrzostwo/miejsce w Lidze Mistrzów zdobywa się nie w pojedynkach z największymi, a właśnie w spotkaniach z niżej notowanymi przeciwnikami – Newcastle w 18. kolejce Premier League bezbramkowo zremisowało spotkanie z Leeds
  • Który z piłkarzy ma największy wpływ na grę Arsenalu? Gol i asysta w starciu z Brightonem mówią same za siebie
  • Porażkę Tottenhamu z Aston Villą nie sposób określić tylko wypadkiem przy pracy
  • Brak szczęścia czy umiejętności? Obrońca został “bohaterem” meczu na Anfield

Tylko Arsenal i City mogą być pewne

Krótka ankieta. A nawet dwie. Newcastle jest w stanie zakończyć sezon w top four Premier League? Tak/nie. Tak. Newcastle zakończy sezon w top four Premier League? Tak/nie. Nie wiem. Prawdopodobieństwo istnieje, nawet całkiem spore. W czołowej czwórce na koniec rozgrywek na pewno znajdą się Arsenal i City. Reszta do ustalenia. Sroki, United, Spurs, Liverpool i Chelsea znajdują się w gronie zainteresowanych finiszem w ścisłej czołówce. Fulham z racji obecnej pozycji teoretycznie też, ale na Craven Cottage nikt w Ligę Mistrzów nie wierzy, co też nikogo dziwić nie powinno.

W tej chwili największe szanse na udział w kolejnej edycji Champions League, oprócz Kanonierów i Obywateli, mają Newcastle i Manchester United. Tak przynajmniej wynika z ich obecnego dorobku punktowego i pozycji. A co wynika bezpośrednio z gry nowego punktu na mapie najlepszych w Premier League?

Nie wygramy, chociaż powinniśmy

Sroki na razie niekoniecznie najlepiej radzą sobie w spotkaniach z gatunku “remis to wszystko, na co nas stać, ale i tak sięgniemy po zwycięstwo”. Wszyscy spodziewali się, że drużyna Eddiego Howe’a bez większego wysiłku poradzi sobie z Leeds, a tymczasem gospodarze pokusili się o niemałą sensację i bezbramkowo zremisowali z ekipą z dolnej części stawki. City, które mierzyło się z Pawiami w kolejce poprzedzającej mecz na St. James’, całkowicie zdominowało podopiecznych Jessego Marscha. Natomiast drużyna znad rzeki Tyne nie była w stanie rozstrzygnąć starcia na swoją korzyść, chociaż wykreowała dwa razy więcej sytuacji strzeleckich.

Manchester City traci punkty! Zespół Klicha zaskoczył – sobota w Premier League
Manchester City - Everton

Wyniki 18. kolejki Premier League. 31 grudnia o 16:00 odbyły się cztery mecze. Prezentujemy komplet rezultatów oraz strzelców goli. Czołówka Premier League zawiodła W sobotę o 16:00 miała miejsce ostatnia w tym roku multiliga Premier League. W jej trakcie zaprezentował się między innymi Manchester City, który sensacyjnie zgubił punkty. Mistrza Anglii zatrzymał Everton, który podniósł

Czytaj dalej…

Coś z niczego

Umiejętność “przechylania szali na swoją stronę” decyduje o końcowych sukcesach. Mistrzostwo/miejsce w Lidze Mistrzów zdobywa się nie w pojedynkach z największymi, a właśnie w spotkaniach z niżej notowanymi przeciwnikami. Sroki w tym sezonie traciły punkty w potyczkach z Brightonem, City, Wolves, Liverpoolem, Crystal Palace, Bournemouth, United i Leeds. Z tej grupy tylko 3/8 to zespoły na poziomie Newcastle.

Być może wszystko zmieni się, gdy do dyspozycji Howe’a wróci Alexander Isak. Jednak gdy Chris Wood i Callum Wilson nie potrafią wpłynąć na losy meczu, a Miguel Almiron nie ratuje im skóry, Newcastle cierpi. Wprawdzie cierpienie podobno uszlachetnia, a Sroki ciągle zdobywają doświadczenie w rywalizacji o najwyższe lokaty, ale bez zdolności wyciągania “czegoś z niczego” klub z St. James’ będzie musiał poczekać na Ligę Mistrzów jeszcze jeden sezon.

Rozczarowanie kolejki: Tottenham

Trudno o gorsze rozpoczęcie roku niż porażka na własnym stadionie. Tottenham postanowił sprawić swoim kibicom niemiłą niespodziankę i w niesamowicie przeciętnym stylu poległ w rywalizacji z Aston Villą. Spurs w starciu z ekipą Unaia Emery’ego oddali tylko dwa celne strzały. W drugiej połowie noworocznych zmagań londyńczycy ani razu nie zmusili Robina Olsena do interwencji. Stołeczna ekipa po raz drugi z rzędu traci punkty w Premier League i po raz drugi z rzędu nie jest w stanie pokonać niżej notowanego przeciwnika. Porażkę z Aston Villą, która kilka dni wcześniej nie sprawiła większych problemów Liverpoolowi, nie sposób określić wypadkiem przy pracy. To już nie piasek, a kamienie w trybach maszyny Antonio Conte.

Bohater kolejki: Martin Odegaard

Jeżeli zastanawialiście się, który z piłkarzy ma największy wpływ na grę Arsenalu, po meczu z Brightonem chyba już nie macie najmniejszych wątpliwości, że tą postacią jest Martin Odegaard. Norweg prezentuje się po prostu wybornie, a jego znakomita dyspozycja znajduje bezpośrednie odzwierciedlenie w wynikach The Gunners. W rywalizacji na The Amex 24-latek zapisał na swoim koncie gola i asystę, walnie przyczyniając się do efektownego zwycięstwa londyńczyków.

Wydarzenie kolejki: dublet Wouta Faesa

Nieczęsto zdarza się, by zawodnik rywali Liverpoolu zdobył dwie bramki na Anfield Road. Wout Faes postanowił przekonać piłkarski świat, że i na tak trudnym terenie można trafiać do siatki. Nieważne, że własnej – wyczyn Belga zasługuje na wyróżnienie. Obrońca Leicester dwukrotnie interweniował w wyjątkowo nieszczęśliwy (lub nieumiejętny ) sposób i w ciągu siedmiu minut zapisał na swoim koncie dwa samobójcze gole.

https://www.youtube.com/watch?v=WA5XkP9qr2c

Komentarze