Sławomir Peszko typuje szanse Polski na Euro 2024. “Znam możliwości Holandii”

Sławomir Peszko odwiedził Strefę Kibica Goal.pl w Arena Garden w Krakowie. Były reprezentant Polski i ambasador Superbetu, który jest partnerem strefy, ocenił szanse reprezentacji Polski podczas Euro 2024.

Sławomir Peszko
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Sławomir Peszko
  • Sławomir Peszko wierzy w awans reprezentacji Polski z grupy podczas Euro 2024, ale wie, że będzie to ciężkie zadanie
  • Były reprezentant Polski wskazał również swojego faworyta do końcowego triumfu w mistrzostwach Europy
  • Trener Wieczystej Kraków krótko, ale dobitnie powiedział także o celach jego zespołu w najbliższym sezonie.

Wieczysta się nie zatrzymuje

Gratuluję awansu z Wieczystą do II ligi.

– Dziękuję, to był bardzo dobry sezon.

Jaki cel na nowy sezon? Walka o utrzymanie, środek stawki, czy może od razu kolejny awans?

– Tu nie ma mowy o przestoju i jakimś przejściowym sezonie. Chcemy jak najszybciej awansować do 1. Ligi. Nie wyobrażam sobie, abyśmy zostali dłużej niż sezon w II lidze.

Euro 2016 – wspaniały turniej

Skoro o awansach mowa, przejdźmy do reprezentacji Polski. Twoja radość po awansie na Euro 2016 i okrzyk “będzie się działo” stały się kultowe. To było spontaniczne?

– Prosto z serca. Buzowała adrenalina po meczu, nawinęło się na język i fajnie wyszło. Potem było często powtarzane i powielane w wielu miejscach. Mam nadzieję, że na obecnym Euro też ktoś będzie mógł krzyknąć, że “działo się”.

Czułeś już wtedy, że to będzie TEN turniej, że nie będziecie musieli wracać do domu po trzech meczach?

– To był fantastyczny turniej. Aż żal było odjeżdżać. Dopiero po jakimś czasie każdy z nas zrozumiał, że mogliśmy dojść o wiele dalej, w półfinale zagrać z Walią, a potem być może nawet w finale. Choć ogólnie byliśmy zadowoleni, to czuliśmy niedosyt. Dostawaliśmy wówczas ogromne wsparcie naszych kibiców. Wspierały nas tłumy, mecz z Portugalią oglądało 16 mln Polaków, a na lotnisku witało nas 20 tysięcy fanów. To było coś wspaniałego.

Masz jakiś ulubiony moment z tamtego Euro?

– Mnóstwo takich chwil. Pierwszy to mecz z Irlandią, kiedy otrzymałem szansę gry i pojawiłem się na boisku na te parę chwil. Później gra z Niemcami i Szwajcarią, potem rzuty karne, w których byłem wyznaczony jako szósty. Gdyby Grzesiek Krychowiak nie strzelił, musiałbym podejść i strzelać na remis. Presja była ogromna, ale czułem się pewnie. Także miło wspominam wieczorne spotkania, dyskusje w luźnej atmosferze na temat tego, co możemy jeszcze poprawić. To był świetny klimat.

Sprawdź ostatnie materiały wideo związane z Ekstraklasą

Jaka jest zasadnicza różnica pomiędzy tamtą drużyną, a obecną?

– Kadra zawsze ma swój urok. Niektórzy są w top formie, mają ustabilizowaną pozycję w klubie, inni muszą o nią walczyć. Dwa ostatnie mecze towarzyskie pokazały, że jest lepiej. Kiedy patrzyłem na eliminacje, nie byłem optymistycznie nastawiony, bo w sumie nie było na czym opierać optymizmu. Obecnie można dostrzec iskierkę nadziei.

Reprezentacja Polski – szanse na awans

Nie jest tajemnicą, że przyjaźnicie się z Robertem Lewandowskim. Jak zareagowałeś na wieści o jego kontuzji? Dodawałeś mu otuchy?

– Tak, życzyłem mu, aby jako kapitan prowadził nas do wyjścia z grupy. Szkoda, że nie będzie mógł zagrać w pierwszym meczu, ale myśle, że na drugie spotkanie będzie już gotowy.

Ciągle masz wielu kolegów w kadrze. Czy wiesz, jak oni czują się przed Euro? Czy atmosfera wewnątrz drużyny jest faktycznie tak dobra, jak przedstawiają to w mediach?

– Tak, jest nieźle. Znam się dobrze również z Sebastianem Milą, który jest w sztabie. Pracują, analizują każdego rywala. Analitycy byli na meczach towarzyskich naszych rywali, więc przygotowują się mocno. Atmosfera także jest dobra, więc to, co dociera do mediów na pewno nie jest przekoloryzowane.

To chyba najtrudniejsza grupa dla Polaków odkąd gramy na mistrzostwach Europy. Na co stać nasza drużynę?

– Kluczowy jest pierwszy mecz, nie możesz go przegrać. Pokazuje to historia mistrzostw, czy to świata czy Europy. Jeśli przegrasz pierwsze spotkanie, stawiasz się pod ścianą, a twoje szanse na awans stają się znacznie mniejsze. Przy dobrym wejściu w turniej i remisie z Holandią w kolejnym spotkaniu mamy Austrię, która jest w naszym zasięgu. Jeśli byśmy wygrali, mamy cztery punkty. Oczywiście patrzę na to optymistycznie, bo z drugiej strony znam możliwości reprezentacji Holandii. Jest to lepsza drużyna od nas, więc może skończyć się porażką, czego oczywiście byśmy nie chcieli.

Gdybyś miał typować, ile punktów zdobędziemy w tej grupie?

– Cztery.

Kto może zaskoczyć w polskiej kadrze podczas tego turnieju?

Nicola Zalewski od dłuższego czasu jest w świetnej formie. Zdobył bardzo ładną bramkę w meczu z Turcją i myślę, że może być motorem napędowym naszego zespołu razem z Kubą Kiwiorem na lewej stronie. Karol Świderski jeśli utrzyma formę w kadrze i dobrą komunikację z “Lewym”, także może strzelić kilka goli.

W kim widzisz faworyta całego turnieju?

– Przed kilkoma tygodniami myślałem jeszcze o Holandii, ale zmienię, bo są z nami w grupie (śmiech). Myślę, że Anglia.

Do wielkiej piłki startowałeś z niewielkiej miejscowości. Wokół naszej strefy kibica przy Tauron Arenie kręci się sporo młodych osób, które do niej zaglądają. Co byś radził takim młodym adeptom piłkarskim, którzy marzą o karierze?

– Przede wszystkim nie poddawałbym się po porażkach i dążyłbym do tego, co chcę osiągnąć. Postawiłbym sobie cel i dopóki bym go nie zrealizował, nie ustąpiłbym, choćbym miał spędzić na boisku kilkadziesiąt godzin. No i ważne jest, aby wierzyć i po prostu marzyć.