Włosi wracają do czyśćca. Co się stało, że muszą grać w barażach?

Reprezentacja Włoch zagra w barażach
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Reprezentacja Włoch zagra w barażach

Gdy sięgasz po mistrzostwo Europy w tak dobrym stylu, a jesień zaczynasz oglądając swoją grupę eliminacyjną do mistrzostw świata z perspektywy lidera, katastrofa jest ostatnią rzeczą, jaką możesz przeczuwać. A jednak cztery miesiące po pokonaniu w karnych Anglików na Wembley Italia drży o awans na mundial, bo kompletnie zepsuła końcówkę roku. Jak do tego doszło? Na to pytanie w swoim tekście na SerieA.pl próbują odpowiedzieć Piotr Dumanowski i Dominik Guziak w swoim cotygodniowym felietonie.

Czytaj dalej…

  • Zepchnięcie Włochów do barażów to jedna z największych sensacji eliminacji MŚ
  • Nie doszłoby do tego, gdyby Jorginho wykorzystał choć jednego z dwóch karnych, które strzelał przeciwko Szwajcarii, ale mówienie, że to był jedyny powód braku sukcesu, byłoby spłyceniem problemu
  • Piotr Dumanowski i Dominik Guziak z Eleven Sports wskazali, co było przyczyną niepowodzeń drużyny Roberto Manciniego

Włosi w barażach. Strach przed powtórką z historii

“Jeśli włoscy kibice miewają koszmary, to najczęściej pojawia się w nich baraż o awans do poprzednich mistrzostw i odpadnięcie ze Szwecją. Brak Italii na mundialu wtedy wydawał się wręcz nierealny. Był czymś, w co Włosi uwierzyli dopiero, gdy zobaczyli na San Siro świętujących Szwedów i Gianluigiego Buffona płaczącego przed kamerami telewizyjnymi. Gdy cztery lata później Squadra Azzurra nie zdołała pokonać Szwajcarii na Stadio Olimpico, słowo “play off” wróciło, powodując zimny pot na skroniach. Po meczu w Belfaście było jasne, że historia się powtarza” – czytamy w tekście komentatorów Eleven.

Jak do tego doszło?

Zmarnowane karne Jorginho to jedno.

Kolejnym problemem były kontuzje, choć ten kłopot dotyczył także Helwetów, którzy dwukrotnie mierzyli się z Włochami zdziesiątkowani, ale nadrabiali zaangażowaniem i wyczuciem Murata Yakina do stawiania na nowe twarze (np. 21-letniego Noaha Okafora). Do meczów ze Szwajcarią i Irlandią Północną mistrzowie Europy podchodzili bez Marco Verrattiego, Lorenzo Pellegriniego (w praktyce najlepszego włoskiego pomocnika w tym sezonie, osiem bramek i trzy asysty w 16 meczach w Romie), Nicolò Zaniolo i Giorgio Chielliniego. Cały czas niedostępny był Leonardo Spinazzola, który wróci do gry dopiero w 2022 roku. Przed meczem ze Szwajcarią w Rzymie wypadł także Ciro Immobile, który – choć zupełnie słusznie krytykowany ostatnio za grę w reprezentacji – jest (niestety) nadal najlepszym włoskim napastnikiem. Andrea Belotti zmagał się do niedawna z kontuzją, nie był w stanie wytrzymać na boisku dłużej niż godzinę, a dowód na jego występ ze Szwajcarami można było znaleźć tylko w protokole meczowym. 

To kolejny problem Włochów. Immobile i Belotti nigdy nie wskoczyli na najwyższy poziom grając w reprezentacji i nie zmieniło tego wygrane Euro 2020. Giacomo Raspadori i Gianluca Scamacca łącznie zdobyli w tym sezonie w lidze trzy bramki, więc jedynym rozsądnym rozwiązaniem w tej sytuacji była gra z fałszywą dziewiątką. To oczywiście nie jest kłopot, który pojawił się nagle w ostatnich miesiącach. Klasowego napastnika brakuje Italii od dobrych kilku lat. Starcia ze świetnie broniącymi Szwajcarami (gol dla Włochów dopiero po błędzie Yanna Sommera) czy głęboko cofniętymi Bułgarami i Irlandczykami pokazały, że brakuje taranu rozbijającego takie skonsolidowane defensywy. Włosi mogą w nieskończoność rozgrywać piłkę i przeważać w jej posiadaniu, ale niewiele z tego wynika.  

Cały tekst na SerieA.pl

Komentarze