Spore kontrowersje w Sercu Łodzi. Widzew nie przerwał niekorzystnej passy [WIDEO]

Piłkarze Legii Warszawa
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Piłkarze Legii Warszawa

Będzie musiał jeszcze poczekać Widzew Łódź na pierwsze od 2000 roku zwycięstwo nad Legią Warszawa. Na stadionie w Łodzi Wojskowi wygrali 2:1, choć nie obyło się bez kontrowersji. Szymon Marciniak mimo zagrania ręką Josue zaliczył drugie trafienie przyjezdnych, a bramka kontaktowa gości została anulowana z powodu centymetrowego spalonego. W ostatniej minucie doliczonego czasu honorowego gola strzelił Patryk Lipski.

  • Pierwsza połowa w wykonaniu Widzewa była bardzo słaba
  • Gospodarze przegrywali 0:2 i walczył i w drugiej odsłonie meczu o odwrócenie losów spotkania
  • Widzew strzelił bramkę kontaktową, ale było już zbyt późno, żeby doprowadzić do wyrównania

Dominacja przyjezdnych w pierwszej połowie

Wspaniała otoczka i atmosfera towarzyszyła meczowi Widzewa Łódź z Legią Warszawa. Pojedynki między tymi drużynami mają piękną historię i kibice zgromadzeni licznie na stadionie w Łodzi liczyli, że będzie ona kontynuowana. Oba zespoły wyszły na boisko przy komplecie na trybunach w Sercu Łodzi. W pierwszym kwadransie mieliśmy mało składanych akcji. Obie drużyny miały problem z zawiązywaniem ataków pozycyjnych. Legia kreowała ich mimo wszystko dużo więcej od gospodarzy. 

W 30 minucie dalekie podanie za obrońców Widzewa przejął Paweł Wszołek, który odegrał na pole karne do Muciego. Napastnik przyjezdnych przytomnie tyłem do bramki ściągnął na siebie uwagę obrońców, i podał przed pole karne do nabiegającego Johanssona, który precyzyjnym uderzeniem przy słupku pokonał Henricha Ravasa. Blado wypadli w pierwszych 45 minutach podopieczni Janusza Niedźwiedzia, którzy nie oddali żadnego celnego strzału na bramkę rywali. 

Na trzy minut przed końcem pierwszej połowy gola na 2:0 zdobył Kapustka. Legia rozegrała ładną, składną akcję, piłkę w pole karne zgrał Muci, a 25-latek niepilnowany przez żadnego z obrońców z bliskiej odległości wpakował ją do siatki. Decyzja Szymona Marciniaka o uznaniu trafienia nosiła znamiona kontrowersyjnej, gdyż Josue wyraźnie przyjmując futbolówkę zagrał ją ręką. VAR sprawdzał, ale trafienie ku zdziwieniu kibiców zostało uznane.

Chwile szczęścia gospodarzy przerwane przez sędziego

Dzięki zmianom przeprowadzonym przez Janusza Niedźwiedzia w przerwie na drugą połowę wybiegł zupełnie odmieniony Widzew. Piłkarze z Łodzi stwarzali raz za razem zagrożenie pod bramką rywali i długimi fragmentami zamykali ich we własnym polu karnym. Przyniosło to rezultat 75 minucie. Piłkę z boku boiska otrzymał Lipski, pomknął skrzydłem i wrzucił ją prosto na głowę Stępińskiego. Na nieszczęście dla Widzewiaków, bramka po analizie VAR nie została zaliczona. Kapitan gospodarzy był na minimalnym spalonym.

Decyzja arbitra wyraźnie podcięła skrzydła gospodarzy, którzy w ostatnich minutach meczu długo utrzymywali się przy piłce, ale nie przekładało się to na okazje bramkowe. Do drugiej odsłony meczu zostało doliczonych aż 10 min, w których więcej było na boisku walki, aniżeli składnych akcji. Wydawało się, że przyjezdni zachowają czyste konto, ale w ostatniej akcji spotkania piękną bramkę szczupakiem zdobył Patryk Lipski. Legia wznowiła od środka i po chwili sędzia zakończył mecz. Widzew kończy ze sporym niedosytem, ale był w tym tym razem stroną wyraźnie słabszą.

Komentarze