Raków był blisko, ale coś się zatrzymało. Fran Tudor wprost
Raków Częstochowa z jasno określonymi celami przystępował do potyczki z Zagłębiem Lubin. Po pierwsze, gracze Medalików chcieli poprawić bilans w roli gospodarza. Przede wszystkim jednak częstochowianie liczyli na dziesiąte zwycięstwo w tej kampanii, które pozwoliłoby im wskoczyć na fotel lidera PKO BP Ekstraklasy. Ostatecznie plan ten nie został zrealizowany i po golu Jakuba Sypka górą byli Miedziowi (1:0). Na temat samej rywalizacji, ale nie tylko, wypowiedział się kapitan ekipy z Częstochowy.
– Moim zdaniem byliśmy lepszym zespołem. Trochę zabrakło nam szczęścia. W ostatnim meczu je mieliśmy, tym razem go zabrakło. Jesteśmy smutni, bo zasłużyliśmy na więcej – usłyszał Goal.pl w mixed zone od Frana Tudora.
Raków od 23 października rozegrał aż 12 spotkań, co sprawia, że naturalnie u zawodników może być odczuwalne zmęczenie. W każdym razie piłkarz przekonywał, że nic takiego nie miało miejsca.
– Nie, nie brakuje sił. Zawsze jesteśmy gotowi do walki, nawet mimo kontuzji. Tak jak mówiłem, byliśmy lepsi na boisku, ale zabrakło bramek – zaznaczył chorwacki zawodnik.
Poczucie niewykorzystanej szansy
Pod dowództwem trenera Marka Papszuna pierwszą część sezonu ligowego ekipa z Częstochowy zakończyła na czwartej pozycji w tabeli, mając punkt straty do pierwszej Wisły Płock. To sprawia, że Fran Tudor odczuwa wyraźny niedosyt.
– Nie jestem zadowolony. Mogliśmy wygrać z Zagłębiem. Nie wiem, co więcej powiedzieć, ale będę smutny. Mam nadzieję, że obudzę się trochę szczęśliwszy… albo pozytywnie wkurzony przed czwartkowym meczem z Omonią Nikozja – rzekł 30-latek.
Raków mógł objąć prowadzenie w tabeli. W każdym razie Fran Tudor wprost przyznał, że taki temat nie był podejmowany w szatni przez zawodników.
– Skupiamy się zawsze tylko na meczu, nie na tabeli – podkreślił zawodnik Medalików.
Własny obiekt nie daje przewagi? Jasny przekaz kapitana
Raków w roli gospodarza w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy rozegrał dziewięć spotkań, notując w nich trzy zwycięstwa, dwa remisy i cztery porażki. Między innymi słabsza postawa drużyny na własnym obiekcie wpływa na to, że obecnie Czerwono-Niebiescy nie spoglądają na resztę stawki z pozycji lidera. W każdym razie piłkarz Rakowa nie widzi w tym większego problemu.
– Nie patrzę na takie statystyki – u siebie, na wyjeździe. Dwa czy trzy sezony temu byliśmy najlepsi u siebie. To nie ma znaczenia. Grasz mecz, żeby wygrać. Czasem wygrywasz, czasem przegrywasz. Taki sezon. U siebie wygląda to gorzej, na wyjeździe lepiej – wyjaśnił Fran Tudor.
Tymczasem już w czwartek wicemistrzowie Polski rozegrają kolejne spotkanie w Lidze Konferencji Europy, mierząc się z Omonią Nikozja. Na ten temat chorwacki pomocnik również wypowiedział się w kilku zdaniach.
– Cieszę się, że jest zima i nie będzie tak gorąco. Spędzimy półtora dnia w trochę cieplejszym klimacie. Idziemy po miejsce w pierwszej ósemce i – jak zawsze – gramy, żeby wygrać – przekonywał Fran Tudor.
Trzykrotny reprezentant Chorwacji w obecnym sezonie wystąpił w 25 meczach, w których zanotował jedną asystę. Aktualny kontrakt Frana Tudora z Rakowem Częstochowa obowiązuje do końca czerwca 2027 roku.
Czytaj więcej: Wygrana z Rakowem i konkret po meczu. To mówi się w Lubinie









