- Thomas Tuchel zastąpił zwolnionego Juliana Nagelsmanna
- W sobotę odbyła się pierwsza konferencja w roli trenera Bayernu Monachium
- Niemiec zapewnia, że zamierza powalczyć o wszystkie trzy trofea
Tuchel gotów walczyć o trofea
Awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów nie uchronił Juliana Nagelsmanna. Władze Bayernu Monachium uznały, że zespół osiąga wyniki poniżej kadrowego potencjału i rozstały się ze szkoleniowcem. Jego następcę poznaliśmy bardzo szybko – został nim Thomas Tuchel, który od września 2022 roku pozostawał bez pracy.
To zaskakująca decyzja Bawarczyków. Wcześniej nazwisko Tuchela było łączone między innymi z Tottenhamem, Paris Saint-Germain i Realem Madryt.
W sobotę odbyła się pierwsza konferencja prasowa Tuchela w roli trenera Bayernu Monachium. Zadeklarował on gotowość do walki o wszystkie trofea.
– Zakładałem, że będę kontynuował swoją karierę za granicą. Pierwsza rozmowa miała miejsce we wtorek wieczorem. Wielkość wyzwania przechyliła wtedy szalę na korzyść tego, że to zrobię. Już raz byłem w bardzo bliskim kontakcie z Bayernem. W tamtym czasie nie mogłem czekać.
– Nawet gdy pracujesz przez jakiś czas za granicą, jeszcze bardziej uświadamiasz sobie, jak ważny jest Bayern. DNA tego klubu to zaangażowanie. W Bayernie liczy się wygrywanie. Bayern posiada jedną z najlepszych i najbardziej utalentowanych kadr w całej Europie. Praca z tym składem to wielkie oczekiwanie. Z tym składem można grać o każdy tytuł. To także wielkie zobowiązanie. Mam pomysł na to, co można zrobić i duże oczekiwanie. Chodzi o to, by grać o wszystkie tytuły.
– Pozycja wyjściowa, którą Julian stworzył z drużyną – że mamy szansę na zdobycie tytułu we wszystkich na wszystkich trzech frontach to coś, co musimy wykorzystać. Oczywiście, wiąże się z tym ryzyko. Ale my kochamy presję i stres. Moja miłość do gry jest znacznie większa niż obawy. Chodzi o to, aby podejść do zadania z zaufaniem. Chcemy grać o wszystkie trzy tytuły – zaznacza Tuchel.
Zobacz również: “W drużynie cały czas widać niezrozumiałe słabości. Nie mogliśmy być zadowoleni”
Komentarze