Juventus potrzebuje Vlahovicia jak tlenu. Transfer, który rozgrzeje Europę

Dusan Vlahović
Obserwuj nas w
Na zdjęciu: Dusan Vlahović

Dusan Vlahović na dniach powinien zmienić klub – z Fiorentiny przeniesie się do Juventusu. O tym, dlaczego ten transfer jest tak ważny w najnowszym odcinku cyklu SerieALL na SerieA.pl.

  • Wszystko wskazuje na to, że Dusan Vlahović zamieni Fiorentinę na Juventus już w tym tygodniu
  • Prawdopodobnie będzie to największy transfer w Europie w styczniowym okienku. Juventus wyda fortunę, ale zyska rewelacyjnego 22-latka, na którym w przyszłości wciąż będzie mógł zarobić
  • Na plotki już zareagowali fani Fiorentiny wywieszając transparent z napisem „szacunku nie zdobywa się golami, ty g*wniany garbusie”

Dusan Vlahović w Juventusie

Fiorentina musiała wyrazić zgodę na transfer Vlahovicia, bo pozwolenie na odejście mu za darmo lub za bezcen – a takie ryzyko było, kontrakt Serba kończy się już za półtora roku, byłoby szaleństwem i niegospodarnością. Była gotowa nawet sprzedać go trochę taniej, byle nie do Juventusu (stąd akceptacja oferty Arsenalu wartej 65 mln euro, o dziesięć niższej niż ze strony Starej Damy), jednak Juve już tak ma, że jeśli chce piłkarza Fiorentiny, to go po prostu bierze. Szerzej o tym transferze w tekście na SerieA.pl. Tu przytaczamy fragment.

Gdyby ktoś chciał jeszcze trzy lata temu postawić pieniądze na to, czy Vlahović stanie się najgorętszym nazwiskiem któregoś z okien transferowych, pewnie kurs byłby zachęcający. Owszem, Serb dość szybko zadebiutował w Serie A – miał 18 lat – wywalczył nawet niezłą pozycję w hierarchii napastników Fiorentiny, ale raczej wpisywał się w przeciętność tego zespołu niż wybijał ponad nią. Gdybyśmy przyłożyli miarę choćby do Erlinga Haalanda, który już w tym wieku zdradzał symptomy pozwalające wierzyć w jego marsz na szczyt, Vlahović nie byłby nawet blisko. Po transferze z Partizana, miał muchy pod nosem, częściej gestykulował ze zdenerwowaniem niż strzelał bramki. Trudno powiedzieć, w którym momencie wszystko się zmieniło, ale… zmieniło się. Serb z dnia na dzień został tytanem pracy i zaczął zbierać tego owoce. Cesare Prandelli powiedział kiedyś, że jest tym typem zawodnika, którego siłą trzeba zdejmować z boiska. Od miesięcy strzela na zawołanie. Przy wysokim wzroście (190 cm) ma doskonałą koordynację ruchową, jest szybki, a fakt, że jego lepszą nogą jest lewa dopełnia upoważnienie, by porównywać go z Haalandem. Z tą różnicą, że dziś to Vlahović strzela więcej goli od Norwega.

Konkretnie – w obecnym sezonie, na półmetku, 17, przy 16 trafieniach napastnika Borussii. A gdy dodamy, że w całych poprzednich rozgrywkach, które były bardzo udane dla Serba, trafił 21 razy, zobaczymy, w jakim kierunku to wszystko zmierza.

W tym samym czasie Juventus mierzy się z dużym problemem wśród napastników. Alvaro Morata zaliczył bardzo udany powrót na Allianz, ale dziś jest przynajmniej pięterko pod wersją samego siebie sprzed roku. Moise Kean irytuje bezradnością i decyzyjnością, a jego obraz zabawnie uzupełnia fakt, że dwa z trzech goli, jakie zdobył w tym sezonie Serie A wzięły się z tego, że… został nastrzelony przez któregoś z partnerów (choć – by oddać mu sprawiedliwość – w meczu z Cagliari jednak ruch głową do piłki zrobił). Stara Dama ma więcej luk niż tylko w ataku, jednak gdybyśmy mieli wskazać najważniejsze brakujące ogniwa, Dusan Vlahović bez wątpienia by nim był. Jest piłkarzem, który po transferze z miejsca będzie miał abonament na grę w podstawowej jedenastce największego włoskiego klubu, co musi go kręcić do tego stopnia, że nawet nie chciał słyszeć o innych ofertach.

Paradoksalnie jednak licznik Vlahovicia w większym klubie może już nie bić tak intensywnie. Juventus strzela bardzo mało goli – 34 to aż o siedem mniej od Fiorentiny (mającej jeszcze w odwodzie zaległy mecz). W skali ligi to dopiero jedenasty wynik. Max Allegri nie zmieni pod Vlahovicia taktyki i nie przesunie wajchy z defensywy na ofensywę, ale pozyska piłkarza, który – w przeciwieństwie do innych – może gwarantować coś ekstra. Stać się misternym elementem układanki.

Całość na SerieA.pl

Komentarze