Lampard: debiut marzeń

Frank Lampard
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Frank Lampard

W sobotę Frank Lampard zadebiutował w roli szkoleniowca Evertonu. The Toffees pod wodzą nowego szkoleniowca pewnie ograli w Pucharze Anglii zespół Brentford 4:1 awansując do kolejnej rundy. Po końcowym gwizdku trener w rozmowie z talksport.com skomentował swój pierwszy mecz na Godison Park w roli menedżera. Jak sam przyznaje, taki rezultat to debiut marzeń.

  • Udany debiut Franka Lamparda w Evertonie
  • The Toffees wygrywają 4:2 z Brentford i awansują do kolejnej rundy Pucharu Anglii
  • Everton zajmuje dopiero szesnaste miejsce w lidze

Dużo ciężkiej pracy przed Frankiem Lampardem

Piłkarze Evertonu dominowali w sobotę praktycznie przez całe spotkanie, co podkreśla końcowy rezultat. Jednak początek w klubie nie był dla Lamparda łatwy. – Przybyłem do drużyny w poniedziałek i zobaczyłem drużynę, która straciła pewność siebie. To normalne, że w takiej sytuacji przegrywasz mecze. Mimo to przed pierwszym gwizdkiem czuliśmy się dobrze. Wiedziałem, że odpowiednio przepracowaliśmy miniony tydzień, a piłkarze słuchali tego, jak mają zachowywać się na boisku.

– Wynik 4:1 nie jest najważniejszy. Warto podkreślić, jak go osiągnęliśmy. Na murawie byliśmy bardzo agresywni, graliśmy szeroko bez pomijania żadnej formacji i utrzymywaliśmy się przy piłce. Tak, to był dobry początek i wymarzony debiut. Moim przesłaniem do piłkarzy było to, aby byli zjednoczeni, byli drużyną bo to scala. Wtedy zawodnicy czują się lepiej na boisku i są agresywniejsi.

Mimo dobrego rezultatu Frank Lampard studzi nastroje i jest daleki od hurraoptymizmu. – Zaliczyliśmy dobry start, ale to tylko jedno spotkanie. Przed nami wiele trudnych spotkań w lidze. Musimy uczciwie przepracować nadchodzący czas. Wszystko jest w naszych rękach. Chcemy od razu zabrać się do pracy – dodał nowy szkoleniowiec The Toffees. Klub z Godison Park po 20. spotkaniach Premier League zgromadził zaledwie dziewiętnaście oczek i zajmuje odległą szesnastą pozycję. Taka postawa Evertonu to wielkie rozczarowanie dla kibiców i z pewnością niemałe zaskoczenie dla wszystkich obserwatorów ligi angielskiej.

Zobacz również: Kamiński: chcę wygrać z Lechem mistrzostwo

Komentarze