Nowe okno, nowe zasady. Nie szczepisz się, to zapomnij o transferze

Juergen Klopp
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Juergen Klopp

Na razie jest tak, że pandemia koronawirusa terroryzuje ligowe terminarze. Ale wygląda na to, że na kalendarzu się nie skończy. Wchodzący do szatni COVID wpłynie nie tylko absencje piłkarzy, ale i na ich transfery.

  • Premier League jest najsłabiej „wyszczepioną” ligą spośród pierwszych pięciu czołowych w Europie. Znajduje to odzwierciedlenie w liczbie przekładanych spotkań
  • Taki stan rzeczy sprawia, że coraz więcej ludzi piłki mówi wprost: najpierw szczepienie, później transfer
  • Tematem zajął się serwis „The Athletic”, który przedstawia od kuchni nadchodzący trend

Liga sparaliżowana

Na początku grudnia miała miejsce ostatnia kolejka Premier League, którą udało się rozegrać w całości. Tydzień później z dziesięciu zaplanowanych gier odbyło się dziewięć, a w następnych odpowiednio siedem i cztery. To sprawiło, że dwa kluby (Tottenham i Burnley) mają aż trzy zaległe spotkania, natomiast cała plejada kolejnych po dwa lub jedno. Do tego wszystkiego Tottenham przedwcześnie odpadł z Ligi Konferencji, bo UEFA zweryfikowała wynik nieodbytego starcia ze Stade Rennes jako walkower dla gości. Koronawirus torpeduje piłkę nożną na Wyspach dużo mocniej niż w innych krajach, a ostatnio ujawniona informacja przez władze ligi dość jednoznacznie daje odpowiedź na pytanie: dlaczego?

Tylko 77 proc. piłkarzy grających w Premier League zostało w pełni zaszczepionych przeciwko COVID-19. W pozostałej grupie 7 proc. zawodników jest po przyjęciu jednej dawki szczepienia, a 16 proc. nie zdecydowało się przyjąć żadnej. To dużo gorszy wynik niż w innych czołowych ligach Europy. Serie A niedawno ujawniła, że aż 98 proc. piłkarzy otrzymało co najmniej dwie dawki. W Bundeslidze liczba ta przekracza 95 proc., podobnie zresztą jak w La Lidze i Ligue 1. Wnioski nasuwają się same, a przez Anglię przechodzi dyskusja na ten temat.

„The Athletic” rozmawia z właścicielem klubu

– Ci, którzy nie chcą się szczepić, to najczęściej zawodnicy po 20. roku życia – mówi w rozmowie z „The Athletic” jeden z właścicieli klubu występującego w English Football League, czyli na zapleczu Premier League. Nie chce się ujawniać. – Początkowo ci, którzy odmówili, stanowili blisko 30 proc. składu. Obecnie ich liczba spadła do około 20 proc., co pokazuje, że niektórzy zmienili zdanie – dodaje.

Wspomniany szef klubu dość szeroko opisuje mechanizm namawiania piłkarzy do przyjęcia szczepionki. Na początku starał się ich delikatnie przekonać, idąc w kierunku najstarszych graczy — „osoby powyżej 30. roku życia, które są nieco bardziej światowe”. Kolejnym argumentem były pieniądze – jeśli nie możesz grać, zarobisz mniej. Następnie postanowił rozwijać szerszą świadomość twierdząc, że jeśli mecz zostaje odwołany, wpływa to na wszystkich, także finansowo.

Najtrudniej było złamać chłopaków po dwudziestce. „W wielu przypadkach stali się cyniczni zarówno w stosunku do futbolu, jak i świata, w którym żyją. Walczą, by nie uwierzyć w to, co im się mówi, i są teraz w wieku, w którym myślą, że już to wszystko rozpracowali, pomimo ogromnych dziur w ich argumentacji”. Ostatecznie wpływa to oczywiście przede wszystkim na jedno – odwoływanie meczów ze względu na masowe „pozytywne” przypadki wśród piłkarzy w Anglii.

Gerrard i Klopp twarzami nowego trendu

Koronawirus zmienia nie tylko piłkarski kalendarz, ale – jak się okazało w minionym tygodniu – nawet politykę transferową klubów. Na początku poprzedniego tygodnia Steven Gerrard przyznał, że Aston Villa będzie brała pod uwagę informację o zaszczepieniu przy poszukiwaniu nowych piłkarzy. Później jednoznacznie w tej kwestii wypowiedział się także Juergen Klopp.

– Jeśli zawodnik w ogóle nie jest zaszczepiony, jest stałym zagrożeniem dla nas wszystkich. Dlatego musimy szukać innych graczy. W innym wypadku taki piłkarz musiałby przebierać się w innej szatni, jeść na innej stołówce, jechać na mecz innym autobusem. Poza tym z organizacyjnego punktu widzenia, jeśli chce się przestrzegać protokołów, po jednym przypadku wszyscy powinni zostać w izolacji. Po podróżach w europejskich pucharach takiemu piłkarzowi potrzebna byłaby kwarantanna. Musimy o tym myśleć. Dlatego jeśli będziemy chcieli pozyskać zawodnika, to, czy jest zaszczepiony będzie miało kluczowe znaczenie – mówił niemiecki menedżer przed ostatnim meczem z Tottenhamem.

W jego Liverpoolu wszyscy są podwójnie zaszczepieni – zarówno piłkarze, jak i pracownicy. The Reds są jednym z siedmiu klubów Premier League, które nie mają żadnych ligowych zaległości do nadrobienia. Nawet pomimo tego, że ostatnio u trzech jego piłkarzy wynik był pozytywny. – Wiem, że przeciwnicy szczepionek powiedzą: Klopp mówi, że wszyscy dostali szczepionkę, a teraz jego gracze mają wirusa. Ale sam fakt szczepienia sprawia, że ​​jest mniej prawdopodobne, że się zarazisz, a nawet jeśli to nastąpi, niemal na pewno przejdziesz przez to bez komplikacji – dodał. Poza tym to tylko trzech zawodników. Często więcej musi pauzować przez kontuzję.

To coraz popularniejsza opinia, bo właściciel klubu, z którym rozmawiał „The Athletic” sam przyznaje, że piłkarzom, którzy nie chcą się zaszczepić, a którym skończy się kontrakt „nie może obiecać jego przedłużenia”. Właśnie z tego powodu. Jednocześnie trend jest zauważalny i ci zawodnicy mogą stać się mniej atrakcyjni na transferowym rynku, przez co nawet, jeśli znajdą nowy klub, wielce prawdopodobnym jest to, że trafią do zespołu trzeciego-czwartego wyboru.

„The Athletic” rozmawia z agentami

Na rozmowę zdecydowało się także dwóch agentów piłkarskich, którzy pośredniczą w transferach swoich zawodników do Anglii i których tamtejsze kluby chcą sprowadzić już w styczniu.

– Do tej pory prowadzone były rozmowy na temat przydatności zawodnika i tego, w jaki sposób może być wykorzystany na boisku. Teraz pojawiły się pytania o szczepienia, ale to, jak kluby oceniają ich ważność, zależy od pozycji w tabeli. Jeśli chcą uciec przed spadkiem z ligi, w pierwszej kolejności patrzą jednak na umiejętności, nie na paszport covidowy – mówią.

Ale tu wchodzimy na teren desperacji, a jednak to domena mniejszości.

Przepytywany agent opowiada historię, gdy sam zrezygnował z próby umieszczenia swojego piłkarza w innej lidze ze względu na brak szczepienia. – Sama próba kosztowałaby setki funtów na testy, a później by się okazało, że nic z tego, bo zmieniłyby się zasady kwarantanny, przez co i tak by nie doszło do podpisania kontraktu – tłumaczy, zaznaczając, że dla niego to też ryzyko. Ceną za dopieszczanie transferu przeciągającego się ze względu na kwarantannę mogłoby być opuszczenie innego spotkania transferowego.

Sceptycy nie chcą już rozmawiać

„The Athletic” temat szczepień w angielskiej piłce porusza już kolejny raz. Latem dziennikarze tego serwisu rozmawiali z kilkoma sceptykami, ale z całej tej grupy dziś chce się wypowiadać zaledwie jeden piłkarz chcący, co naturalne, pozostać anonimowym. Przyznał, że jest bardzo zaniepokojony swoją przyszłością po spotkaniu, które odbyło się na Zoomie po wybuchu epidemii. Prezes jego klubu miał na nim błagać graczy, by zmienili zdanie i szybko ustawili się w kolejce po szczepionkę. Między wierszami dało się wyczuć groźbę, że przeciwnym razie byłby zmuszony do podjęcia decyzji, których nie chciałby podejmować.

Inny rozmówca, fizjoterapeuta z Championship, mówi natomiast wprost – status szczepień stał się już częścią myślenia. „Za rok będzie być traktowane przez kluby z taką samą uwagą, jak rejestr kontuzji lub jakikolwiek inny problem zdrowotny”.

Tempo szczepień w Premier League nie jest zadowalające. Do października w pełni zaszczepiło się 68 proc. zawodników, a od tego czasu do teraz ta liczba wzrosła do zaledwie 77 proc.

Komentarze