To był mecz, jakiego kibice piłki nożnej nie mogli sobie lepiej wyobrazić! W rywalizacji Liverpoolu z Chelsea padło aż osiem bramek, a przy niektórych golach kibice mogli łapać się za głowę z wrażenia. Ostatecznie to emocjonujące spotkanie zakończyło się wygraną The Reds, którzy po ostatnim gwizdku arbitra odebrali wyczekiwany puchar za mistrzostwo Anglii. The Blues nie wykorzystali szansy na zapewnienie sobie gry w Lidze Mistrzów i o realizację tego celu będą walczyli w niedzielę z Wolverhampton.
Na zakończenie 37. serii spotkań Premier League, Liverpool mierzył się w hicie kolejki z Chelsea na Anfiled. The Reds byli już pewni tytułu mistrzowskiego, co z pewnością wpłynęło na ich formę w poprzednich meczach. Z kolei londyńczycy rywalizowali o udział w następnej edycji Ligi Mistrzów. W związku z tym, byli maksymalnie skoncentrowani na pokonaniu dzisiejszego rywala, choć do zapewnienia sobie udziału w tych rozgrywkach potrzebowali zaledwie remisu.
Pierwsze kilkanaście minut tego spotkania należało do The Blues, którzy od początku przejęli inicjatywę i kontrolowali tempo gry. Chelsea mogła objąć prowadzenie po strzale Jamesa, ale młodemu Anglikowi zabrakło precyzji. W 23. minucie nie pomylił się Keita, który przechwycił piłkę na połowie rywala i ruszył z indywidualnym rajdem. Gwinejczyk fenomenalnie przymierzył zza pola karnego i zdobył piękną bramkę.
Bramka ta podziałała wyraźnie mobilizująco na Liverpool, ponieważ coraz piłkarze tego klubu coraz częściej stwarzali sobie dogodne sytuacje strzeleckie. W 38. minucie gospodarze prowadzili już 2:0, po tym, jak bezpośrednio z rzutu wolnego trafił Trent Alexander-Arnold. Anglik z około 20. metrów uderzył technicznie ponad murem, pokonując bezradnego Kepę. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry, zespół Jürgena Kloppa zdobył trzeciego gola. Po dośrodkowaniu Robertsona z rzutu rożnego, futbolówka obiła się od ręki Jorginho, londyńczycy nie zdołali wybić piłki, do której doszedł Wijnaldum, Holender strzelił prostym podbiciem i uderzył w lewy górny róg bramki.
Gdy wydawało się, że piłkarze zaraz zejdą do szatni, Chelsea trafiła na 1:3. W całej akcji ponownie było dużo przypadku. Po nieudanej próbie zablokowania dośrodkowania Mounta, piłka trafiła pod nogi Alonso, który odegrał do Williana. Strzał Brazylijczyka obronił Alisson, ale bramkarz The Reds był już bezradny przy dobitce Giroud. Napastnik gości znalazł się we właściwym miejscu o odpowiedniej porze i z bliskiej odległości skierował futbolówkę do siatki.
Na drugą połowę Liverpool wyszedł z bojowym nastawieniem i 10 minut po wznowieniu gry, ponownie miał trzybramkową przewagę. Po ataku pozycyjnym, z bocznej strefy boiska na pole karne dośrodkował mający dużo miejsca wokół siebie Alexander-Arnold. W tą strefę wbiegał Firmino, który wygrał pojedynek w powietrzu i uderzeniem głową pokonał bramkarza.
Chelsea nie zamierzała się poddawać i w 60. minucie za sprawą akcji rezerwowych strzeliła na 2:4. Z indywidualnym rajdem ruszył Pulisic, Amerykanin dostrzegł niepilnowanego Abrahama i zagrał mu piłkę. Angielski napastnik nie pomylił się i z łatwością strzelił gola. Zmiany, jakich dokonał Frank Lampard były zdecydowanie trafione, ponieważ ponownie to rezerwowi dali The Blues bramkę kontaktową. Po wrzucie piłki z autu, z futbolówką ruszył Hudson-Odoi. Skrzydłowy gości minął rywali i posłał świetne podanie na pole karne, które przyjął Pulisic. Amerykanin obrócił się z piłką i po mocnym strzale umieścił ją w prawy górnym rogu.
W 85. minucie Liverpool miał na swoim koncie już pięć goli. Kontrę przeprowadzili Mane i Robertson, Szkot zagrał do będącego w polu karnym Oxlade-Chamberlaina, a ten nie dał bramkarzowi szans i pewnie wykończył sytuację.
Po meczu piłkarze Liverpoolu mogli zrobić to, na co czekali aż 30 lat. Podnieśli oni bowiem puchar za wywalczone mistrzostwo Anglii. Na zakończenie sezonu 2019/2020 w Premier League, The Reds zmierzą się na wyjeździe z Newcastle. Z kolei Chelsea podejmie na Stamford Bridge Wolverhampton.
Komentarze