Kolejne kontuzje w Liverpoolu, defensywa w rozsypce

Joel Matip
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Joel Matip

Z kolejnymi problemami kadrowymi w najbliższym czasie prawdopodobnie będzie musiał zmagać się menedżer Liverpoolu Juergen Klopp. The Reds w czwartkowy wieczór w świetnym stylu pokonali 3:1 Tottenham Hotspur, ale na boisku z powodu kontuzji nie pojawił się Fabinho. W trakcie meczu murawę z powodu urazu musiał natomiast opuścić Joel Matip.

Fabinho był przewidywany do gry przeciwko Tottenhamowi w podstawowym składzie, ale ostatecznie zabrakło go w kadrze meczowej. To konsekwencja “drobnego problemu mięśniowego”, który nie pozwolił Brazylijczykowi wziąć również udziału w ostatnim treningu zespołu przed meczem w północnym Londynie.

Parę środkowych obrońców w zespole Liverpoolu stworzyli Joel Matip i Jordan Henderson. Pierwszy z nich również nabawił się kontuzji i nie wyszedł na drugą połowę. Jego miejsce na murawie zajął Nathaniem Phillips.

Na razie nie wiadomo, jak poważne są to urazy, ale jest to niewątpliwie kolejny kłopot dla menedżera Juergena Kloppa. Wcześniej z gry na długi czas wypadli Virgil van Dijk i Joe Gomez.

Mimo problemów kadrowych nie należy się spodziewać transferów w wykonaniu The Reds w trakcie ostatnich dni zimowego okna transferowego. – Oczywiście, że ktoś inny podejmuje decyzje w sprawie transferów, zawsze tak było.  Jeśli ludzie są tym zaskoczeni, nie mogę tego zmienić. Codziennie rozmawiamy o naszej sytuacji. Czy moglibyśmy coś poprawić? Ja mogę wydawać rekomendacje, ale nie mogę wydawać pieniędzy. Nie podejmuję takich decyzji, nigdy tego nie robiłem – mówił Klopp po niedawnym meczu Pucharu Anglii z Manchesterem United.

Kolejne ligowe spotkanie Liverpool rozegra w najbliższą niedzielę. W wyjazdowym meczu zmierzy się z innym londyńskim klubem – West Hamem United.

18+ | Graj odpowiedzialnie! | Obowiązuje regulamin

Komentarze

Comments 6 comments

W sumie piłkarze to nie roboty, a przez kilka sezonów Klopp zmuszał Liverpool do niesamowitej intensywności w każdej formacji. O ile w takiej grze, napastnik może nie wyjść do jakiejś piłki, nie wystartować, starać się na 50% coś stworzyć – a nuż się uda, bo i tak okazji jest w sumie sporo, to szczelna defensywa musi zmuszać rywala do walki o każdą piłkę, samemu biegając do każdej na maxa.
Ponadto to specyficzna formacja, bo zależy od perfekcyjnego zgrania – spalone, asekuracja, stałe fragmenty gry. Więc nawet jeśli gracze są większość czasu, ale co chwila wypada któryś, to trudno te automatyzmy wypracować.
Defensywa się sypała MC, MU i wielu klubach.
O ile ostatnie sezony były szczęśliwe i dawało się je zaplanować i przygotować, tak te pandemiczne przerwy, niesamowicie intensywny kalendarz sprawiły że teraz to tylko ślepy los. Dlatego walka o lidera będzie do ostatniej kolejki i wygra ten, kto będzie mógł liczyć na liderów w największej liczbie meczy.

Pogratulujcie zarządcom rozgrywek które nie zrozumiały istoty problemu i bezmyślnie odrzuciły możliwość przeprowadzania 5 zmian, co uważam uatrakcyjnia spotkania i było bardzo dobrym pomysłem