Sensacja na Anfield Road, fatalna seria Liverpoolu trwa

Juergen Klopp
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Juergen Klopp

Nie tak czwartkowy wieczór wyobrażali sobie kibice Liverpoolu. The Reds doznali drugiej w tym sezonie porażki, a pierwszej na Anfield Road. Mimo dominacji przez niemal całe spotkanie podopieczni Juergena Kloppa musieli uznać wyższość Burnley (0:1)

Liverpool do czwartkowego meczu przystępował z jednym celem – zwycięstwo. Podopieczni Juergena Kloppa mieli nadzieję na przerwanie fatalnej serii czterech kolejnych ligowych spotkań bez wygranej. Okazja do tego wydawała się bardzo dobra, bowiem mierzyli się z plasującym się tuż nad strefą spadkową Burnley.

Mecz jak się było można spodziewać toczył się pod dyktando The Reds, którzy w pierwszej połowie stworzyli sobie kilka dogodnych okazji do zdobycia gola. Ambitnie walczące Burnley skutecznie broniło jednak dostępu do własnej bramki.

Największe zagrożenie pod bramką stwarzali Xherdan Shaqiri i Divock Origi, którzy na co dzień nie mogą liczyć na regularne występy. Bramkarz gości Nick Pope był przede wszystkim niepokojony uderzeniami z dystansu, które były jednak albo niecelne, albo dobrze sobie z nimi radził.

Tuż przed przerwą Liverpool powinien wyjść na prowadzenie. Po fatalnym błędzie jednego z obrońców w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Origi, ale trafił jedynie w słupek.

W drugiej połowie przewaga podopiecznych Juergena Kloppa była jeszcze wyraźniejsza. The Reds dominowali na boisku, ale niewiele z tego wynikało. Gospodarzom prowadzenie mógł dać wprowadzony w trakcie drugiej połowy Mohamed Salah, ale i on nie znalazł sposoby na Pope’a.

Czas upływał, a bezbramkowy wynik nie ulegał zmianie. Tymczasem w 83. minucie prowadzący to spotkanie sędzia podyktował rzut karny dla gości, po tym jak nieprzepisowo rywala powstrzymywał Allison. Kilka chwil później brazylijski bramkarz musiał wyciągać futbolówkę z siatki po strzale Ashleya Barnesa z jedenastu metrów. Jak się okazało trafienie to zapewniło gościom sensacyjne zwycięstwo.

Komentarze

Comments 30 comments

Alez piękne kolejne drukowanie.
Mane faulowany w polu karnym po oddaniu strzału – nie ma karnego. Zawodnik Burnley faulowany po oddaniu strzału- oczywisty karny  XD
Zawodnicy Burnley dwa razy zagrywają ręką, raz w polu karnym i raz w srodku boiska – nic się nie dzieje. Matip zagrywa ręką i odrazu żółta XD
W sumie to już się chyba przyzwyczaiłem.

Napewno nie najgorszy, Liverpoolu tylko 6 punktów straty do lidera co jest absolutnie do odrobienia. No trzeba sięgać daleko pamięcią by sobie przypomnieć Chelsea sezonu 15/16 czy Leicester city z sezonu 16/17 które dużo gorzej broniły tytułu.

Katastrofa. Jeśli nie strzelają takich sytuacji jak ta Origiego to o czym tu mówić plus bramkarz oczywiście w formie na mecz z LFC. Liverpool za Kloppa w styczniu kiepsko wyglądał, ale aż tak ? A najbliższe mecze mogą całkowicie pozbawić szans na obronę tytułu.

Tym meczem Liverpool przegrał mistrza. Przy obecnej formie MC i MU nie mają szans na odrobienienie strat a nie sądzę że rywale zaczną gorzej grać. Uważam, że grono spadkowiczow jest już znane, Burnley i Brighton mają za dużo jakości aby spaść.

Już mecz z United wieszczył nadchodzącą tragedię. Lepsza dyspozycja Rashforda i to My mielibyśmy skalp z Anfield.. ehhh, co się nie udało United, udało się Burnley. Co ciekawe Dajsz już w lipcu zdołał urwać czerwonym 2 pkt i z tego co pamiętam niewiele brakowało by zgarnął 3 pkt. Może ma patent na Kloppa??

Tak samo można powiedzieć, lepsza dyspozycja Firmino i 3 punkty zostały by na Anfield 🙂 mecz z United potwierdził tylko to, ze sytuacje są ale ich wykończenie fatalne, a mecz z Burnley ciąg dalszy historii.

Eh, gdyby to wszystko bylo tak proste, to komentujacy na goal.pl juz od dawna byliby milionerami.
Pewnosc w tych gdybaniach po polowie sezonu jest wrecz zdumiewajaca.

“Liverpool przegral mistrza”

Blagam, jeszcze wszystko sie moze wydarzyc, wlacznie z mistrzostwem Aston Villi, ktora jest aktualnie bodajze na 11 miejscu.

Na tym wlasnie polega liga, ze gra sie do ostatniej kolejki, a nie do polowy sezonu.

Po chyba 4 kolejce byli tacy ktorzy wieszczyli ManUtd spadek do Championship – wieszczyli na podstawie wynikow.

Burnley nie ma żadnego patentu na Liverpool, po prostu jak się nie wykorzystuje swoich szans to potem tak jest. Origi sam na sam nie trafia, mógł też podać do Mane to ten miałby pustą bramkę przed sobą. Potem Firmino próbował zmienić tor lotu piłki po strzale TAA, ale obrońca wybił sprzed bramki. W końcu musiało coś się wydarzyć w drugą stronę i trafił się karny.
Środek pola nie istnieje bez Hendersona, niestety. Thiago praktycznie nie widoczny w drugiej połowie, Gini coś tam próbował, OX niewiele dawał.
.
Widać po prostu braki spowodowane kontuzjami – VVD, Jota, Gomez, Keita. Zmiennicy nie mają takiej jakości, a poprzez przesuwanie Fabinho i Hendo do obrony nie ma komu zgarniać drugich piłek, kasować akcji w środku pola. Coś jak przy bramce Fulham z MU, gdzie nikt nie doskoczył do asystującego zawodnika, poszło prostopadłe podanie i gol.
.
Temat mistrzostwa może nie jest zamknięty, ale nie wygląda to dobrze i nie wiadomo jak szybko zespół się ogarnie. Na ten moment nie ma co o tym myśleć. Trzeba zacząć strzelać gole, a potem się zobaczy na ile to wystarczy.

Jeszcze przydałby się typowy napastnik. W momencie kiedy gra się z takimi ekipami i jest 65-70 minuta, wszyscy stoją na 16 metrze i bronią remisu bądź prowadzenia, potrzebny jest taki ktoś kto szuka piłki a nie czeka ze piłka go znajdzie. Salah czy Mane, fajnie swoją szybkością rozrywają defensywy, ale kiedy tylko ekipa cofnie się i broni we własnym polu karnym oni są nie przydatni, chyba, ze jakaś cudowna prostopadła piłka, ale ciezko to zmieścić. Oglądając ten mecz, widziałem jak Arnold starał się wymuszać na nich ruch raz zagrywał płasko na 11 metr innym razem na bliższy słupek, szukał innych rozwiązań. A wszyscy wbiegali albo na bliższy albo na dalszy, albo na środek i tam czekali, zamiast się rozproszyć i podzielić, jeden zostaje przedpole inny na bliższy inny na dalszy, jakos spróbować zaskoczyć rywala. A tu nic czekali na cud. Niby takim gościem miał być Origi, ale on miał pare przebłysków i koniec.
Nic trzeba liczyć na powrot skuteczności

Sytuacja Origi to żadna wypracowana Sytuacja, tylko prezent od obrońcy,, przez 96 min. Liverpool wypracował sobie tak naprawdę 1,5 sytuacji. Ogladam każdy mecz Liverpoolu i od jakiegoś czasu schemat jest jeden, setki wrzutek w pole karne, i czekanie aż ktoś coś wepchnie, jedynym zaskoczeniem jest czy ta wrzuta pójdzie dolem czy górą. Zadnego elementu zaskoczenia, a Thiago który miał być super wzmocnieniem sprawia że są jeszcze bardziej przewidywalni. Wczesniej to sie sprawdzalo ale trzeba pamiętać że Liverpool zaciągnął potężny kredyt od losu na szczęście w ostatnich dwóch sezonach, a nie ma takich kredytów których nie trzeba spłacać. W końcowym rozrachunku suma szczęścia i pecha musi się równać. Oczywiście dalej są jedną z najlepszych drużyn, ale w tym momencie jest trochę do naprawienia

Tylko zauważ, ze Thiago gra na 6 z konieczności, a nie tam go widzi Klopp stąd jego przewidywalności, bo tam są inne założenia. W meczu z Evertonem grał wyżej i inaczej to wyglądało.
Tez uważam, ze gdzieś w poprzednich sezonach szczęście sprzyjało, w tym już zdecydowanie mniej, ale szczęściu trzeba zawsze pomoc i wcześniej zawodnicy Liverpoolu to robili, teraz nie koniecznie. Nie ma wielkiej tragedii jeśli chodzi o tabele, ale robi się nieciekawie.

No wielkie szczęście mieli w ostatnim sezonie, w ostatniej kolejce dostali karnego z kapelusza i wygrali ligę. A nie czekaj… chyba jednak roznieśli ligę. Jak ktos wygrywa z taką przewaga premier league to jest szczęście ? XD Szczescie to ma Varchester do sędziów.

Oczywiście że nie ma tragedii, wciąż walczą o ligę mistrzów, puchar, i mają raptem 6 punktów straty. Chyba nie najgorzej. Trochę bardziej martwi styl i pewność siebie zawodników. Jak w tych kwestiach się nic nie zmieni w najbliższej przyszłości to wtedy możecie sie martwic. Bo historia o tym ze grają bardzo dobrze tylko nie mogą strzelić bramki jakoś do mnie nie trafia. Jakby grali dobrze to i bramki by strzelali. Ale jakoś nie wierzę w to, że ten marazm potrwa długo, ale na pelna dominację ligi tez juz bym nie liczył.

No właśnie, sam nie wiem jak to ocenić. Bo jednak do 16 metra rywali jest dobrze, szybko przenoszą grę na polowe rywala, utrzymują się tam przy piłce bez problemu. Brakuje tylko tego jednego dobrego podania w pole karne, ale tez precyzji, ale tez spokoju, bo jak widać ta niemoc na nich ciąży.

Imo brakuje pewnosci i takiej dzikiwj checi zwyciestwa. Tego co mial Liverpool rok i dwa lata temu. Byli pewna deuzyna w kazdej formacji, ale tez druzyna glodna ktora tym gegen pressingiem “mordowala” kazdego.

Teraz bez VVD, bez Hendo lub z Hendo na SO, traca ta pewnosc asekuruja sie, nie podejmuja ryzyka.

Kontuzja VVD, Joty w jesnym momencie zabrala im pazur.

Taka pseudo psych analiza, ale jakos tak czuje

Mnie jednak mimo wszystko nie dziwi gorsza dyspozycja LFC , ponieważ po 2 kosmicznych sezonach i zdobyciu 97 i 100 punktów musiał przyjść słabszy sezon , oczywiście nadal Live ma szansę na mistrza bo straty nie są duże , ale będzie o to trudniej niż sezon temu .

Kiedyś wspomniałem o zmęczeniu materiału, przypominałem historię z czasów Kloppa w Borussi, gdy był krytykowany przez jednego z fizjoterapeutów, który twierdził, że Niemiec zajeżdża piłkarzy.. Oczywiście moja opinia wywołała wielkie oburzenie i poruszenie – bo znowu ten zły kibic United “pocisnął” idealnemu trenerowi..
ale przypomnijcie sobie, jak On zakończył swoją przygodę w Borussi – masa kontuzji i walka o utrzymanie..

Tezmusle że styl gry i prowadzenia drużyny może być przyczyną kontuzji i ogólnego zajechania ale…. Może to też być wynik legendarnego drukowania 🙂

Juz nie raz Ciebie i tobie podobnych wyjaśniałem tym pseudo szczęściem do kontuzji w ostatnich sezonach. Juz nie raz wymieniałem listę kontuzjowanych kluczowych zawodników ale Ty nadal brniesz w swoje kłamstwa. W tym sezonie jest ich jeszcze więcej niż ostatnio ale to nie znaczy ze bylo ich malo wczesniej. Jedno jest pewne, szczęścia to napewno nie mamy do sędziowania. W tym sezonie to jest apogeum drukowania.
Myslisz ze jak będziesz powielal swoje pseudo teorie o szczesciu to staną się prawda czy co ?