Kule z drewna, czyli kogo sprowadza Arsenal

David Luiz
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: David Luiz

Zacznijmy od jednego, niezwykle ważnego pytania: czy kibice Arsenalu tęsknią za Wengerem? Chociaż każdy wie, jak wyglądał koniec pięknej przygody Francuza, jego obecność dawała swego rodzaju stabilizację. Nie tylko w kwestii wyników, ale także na rynku transferowym. Podczas 22-letniego panowania Arsene’a do Londynu trafiło wielu naprawdę ciekawych piłkarzy.

Trzykrotny mistrz Anglii rozstał się z Kanonierami w czerwcu 2018 roku. Schedę po nim przejął Unai Emery, który wytrwał na stanowisku 17 miesięcy. Później byliśmy świadkami niezwykle krótkiego epizodu Freddiego Ljungberga, a w końcówce grudnia 2019 roku stery objął Mikel Arteta. Ze wspomnianej trójki tylko Hiszpanie mieli wpływ na politykę kadrową klubu, ponieważ przygoda Szweda przypadła na jeden, ostatni miesiąc w kalendarzu.

Emery i Arteta mieli do dyspozycji łącznie pięć okienek transferowych, z czego trzy przypadły byłemu szkoleniowcowi PSG, a dwa wychowankowi Barcelony. Od momentu pożegnania z Wengerem Arsenal wydał 326 milionów euro*. W dzisiejszych czasach nie jest to porywająca kwota, jednak warto zastanowić się, czy pieniądze zostały mądrze rozdysponowane. Innymi słowy – kto trafił na The Emirates podczas hiszpańskich rządów?**

2018, lato: Lucas Torreira, Bernd Leno, Sokratis, Matteo Guendouzi, Stephan Lichtsteiner – 78 mln €

Pierwsze mercato Emery’ego i pierwsze 80 milionów wydane przez Arsenal. Do Londynu przeprowadzili się sześciu graczy, jednak oprócz Bernda Leno żaden z nich nie wydawał się wzmocnieniem na miarę tak wielkiego klubu. Duże nadzieje pokładano w Lucasie Torreirze, ale Urugwajczyk mimo obiecującego początku nigdy tak naprawdę nie odnalazł się w stolicy i ostatecznie wylądował w Ateltico Madryt, gdzie został wypożyczony do końca obecnego sezonu. Podobną drogę przeszedł Matteo Gueondouzi, który niegdyś imponował ambicją i kreatywnością, a wraz z biegiem czasu stawał się coraz bardziej irytujący i lekkomyślny. Francuz aktualnie zakłada koszulkę Herthy Berlin, jednak w czerwcu wróci w szeregi Kanonierów i być może dostanie kolejną szansę.

Znamienne jest to, że aż czterech z pięciu zawodników pozyskanych tamtym okienku nie reprezentuje obecnie barw The Gunners. Torreira i Guendouzi zostali wypożyczeni, Lichtsteiner rok później odszedł do Augsburg i nie tak dawno zakończył karierę, natomiast Sokratis po prostu nie został zgłoszony do ligowych rozgrywek, więc również niejako podpada pod tę kategorię.

2019, zima: Denis Suarez (wypożyczenie – 2,5 mln €)

Hiszpan przeniósł się na The Emirates na zasadzie czasowego transferu z Barcelony. Być może ten ruch miałby szanse powodzenia, gdyby nie kontuzje pomocnika. W ilu spotkaniach jednokrotny reprezentant La Furia Roja wystąpił jako Kanonier? W sześciu. A ile minut zaliczył? 95. Więcej dodawać nie trzeba.

2019, lato: Nicolas Pepe, William Saliba, Kieran Tierney, David Luiz, Gabriel Martinelli (transfery gotówkowe), Dani Ceballos (wypożyczenie) – 152 mln €

Ktoś najprawdopodobniej chciał nawiązać do ostatniego roku pobytu Wengera w stolicy i w lecie na pięciu nowych piłkarzy wyłożył potężną sumę. Z Lille wyciągnięto gwiazdę francuskiej ekstraklasy, a z Saint-Etienne sprowadzono młodego i niezwykle perspektywicznego defensora (od razu został wypożyczony do macierzystego klubu). Na Hornsey Road zawitał także utalentowany obrońca Celticu, a z Brazylii pozyskano przyszłą gwiazdę światowego futbolu. Jako wisienkę na torcie można było potraktować podpisanie umowy z doświadczonym graczem, znającym realia angielskiej piłki. Pozyskano także błyskotliwego zawodnika Realu Madryt. Arsenal, przynajmniej w teorii, dokonał naprawdę ciekawych roszad.

American, czy może raczej Manchester City’s dream? Na papierze wszystko wyglądało perfekcyjnie, jednak rzeczywistość po raz kolejny okazała się brutalna. Nicolas Pepe nie potrafi nawiązać do statystyk, jakie notował w koszulce Dogów, a jego transfer coraz częściej określa się (dyplomatycznie) jako nietrafiony (o sytuacji Iworyjczyka szerzej piszemy tutaj), William Saliba, nie wiedzieć czemu, prezentuje swoje umiejętności tylko na poziomie młodzieżówki, David Luiz nawet nie rozmawia z Mikelem Artetą (a poza tym nawet nie zasługuje na miejsce w kadrze), natomiast Dani Ceballos gdzieś zatracił swoją kreatywność.

W pozytywny sposób należy ocenić zarówno Kierana Tierneya, który po wyleczeniu kontuzji stał się członkiem wyjściowej jedenastki, jak i Gabriela Martinellego – gdy nastoletni Brazylijczyk był zdrowy, należał do najbardziej wyróżniających się piłkarzy. Dwa celne strzały na sześć oddanych to wynik przeciętny. Niestety Saliba również został sklasyfikowany jako pudło. Skoro nie gra, nie sposób ocenić go w inny sposób. Niektóre źródła przekonują, że młody Francuz nie może liczyć na uznanie w oczach Artety, ponieważ… został sprowadzony przez jego poprzednika.

2020, zima: Pablo Mari***, Cedric Soares (wypożyczenia)

O ile jeszcze pozyskanie Pablo Mariego dzięki solidnej postawie Hiszpana ostatecznie się obroniło, o tyle decyzja o skorzystaniu z usług Cedrica Soaresa raczej nie należała do tych, na których analizę poświęcono dostatecznie dużo czasu. Oczywiście Portugalczyk (raczej) nie był przewidywany do gry w pierwszym składzie, jednak nawet w roli uzupełnienia kadry nikogo do siebie nie przekonał. W obecnym sezonie były piłkarz Southampton ani razu nie wybiegł na ligowe murawy. Podobnie jak Mari, jednak on, w przeciwieństwie do Cedrica, zmagał się z urazem.

2020, lato:  Thomas Partey, Gabriel Magalhaes, Pablo Mari, Runar Runarsson, Cedric Soares, Willian (86 mln €)

Zacznijmy od końca, czyli od ruchów, które przeszły bez większego echa – za 2 miliony euro sprowadzono rezerwowego golkipera (Runnarson), za darmo rezerwowego obrońcę (Cedric), a za 8 milionów z Flamengo wykupiono Pablo Mariego (powiedzmy, że na to zasłużył). Dokonano kolejnego transferu z Lille, jednak tym razem zapłacono zaledwie 26 milionów, a na The Emirates trafił dobrze rokujący Gabriel. Do pozostania w Londynie przekonano Williana, okienko zamknięto prawdziwym hitem, czyli podpisaniem umowy z Thomasem Parteyem. Arsenal praz kolejny nie dokonał ruchów na miarę oczekiwań kibiców, jednak tym razem przynajmniej dwóch piłkarzy można było uznać za solidne wzmocnienia.

Na ocenę Ghańczyka jeszcze za wcześniej (rozegrał tylko pięć ligowych spotkań), ale już postawę Gabriela można określić słowami „będą z niego ludzie”. Natomiast co powiedzieć na temat Pana Williana? Ci, którzy oglądali mecz Arsenalu z Fulham, zapewne byli zachwyceni fenomenalną dyspozycją brazylijskiego wirtuoza. Niestety, ochy i achy zakończyły się wraz z końcowym gwizdkiem starcia z ekipą Scotta Parkera, a cała wirtuozeria wychowanka Corinthians aktualnie przypomina pokrycie zabytkowej trybuny na Craven Cottage. Pozostała trójka w tym sezonie jeszcze nie zasłużyła na recenzje.

Mizerna skuteczność

Unai Emery i Mikel Arteta, wraz ze swoimi doradcami i departamentem odpowiedzialnym za transfery pozyskali łącznie 18 kul do londyńskiej armaty. Zaledwie sześć z nich wyprodukowano z żeliwa, co pozwala na oddanie efektywnego wystrzału. Jeżeli aż 2/3 ruchów kadrowych trudno zaliczyć do udanych, nie sposób spodziewać się pozytywnych wyników. Kanonierzy nie tylko mają problem z celnością, lecz także z jakością materiałów wykorzystywanych do produkcji pocisków. Pozycja w ligowej tabeli to nie zawsze albo przynajmniej nie tylko wina trenera. Graeme Souness, ekspert stacji Sky Sports, stwierdził, że piłkarze The Gunners (oprócz trzech wyjątków) po prostu nie prezentują poziomu godnego tego klubu. Czas najwyższy zmienić ludzi odpowiedzialnych za pozyskiwanie nowych twarzy. Jednak zmiany wiążą się też z postacią właściciela. Jeżeli Stan Kroenke nie sięgnie głębiej do portfela, Arsenal nie ustrzeże się przed zawodnikami pokroju niechcianego na Stamford Bridge Williana.

* Dane zostały zaczerpnięte z serwisu transfermarkt.com

** Analizowano wyłącznie transfery z innych klubów i wypożyczenia

*** Za wypożyczenie Pablo Mariego Arsenal zapłacił 8 mln €

Komentarze

Na temat “Kule z drewna, czyli kogo sprowadza Arsenal