Brentford triumfuje nad Liverpoolem na własnym terenie. Gospodarze rozegrali świetne spotkanie i zainkasowali zasłużone trzy punkty, uwidaczniając poważne problemy “The Reds”.
- Brentford pokonało Liverpool 3-1
- Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 2-0
- “The Reds” popełnili mnóstwo błędów w defensywie
Liverpool pogrążony w problemach z defensywą
Liverpool bardzo dobrze rozpoczął spisywał się po wznowieniu rozgrywek Premier League. W dwóch kolejnych meczach zanotował komplet punktów i zbliżył się do ligowej czołówki. W poniedziałek mierzył się na wyjeździe z Brentford, które również imponuje formą po mundialu.
Gospodarze szybko pokazali, że faworyt tej rywalizacji wcale nie jest oczywisty. Co prawda pierwszą świetną okazję do zdobycia gola miał Darwin Nunez, lecz później to Brentford stopniowo przejmowało kontrolę nad przebiegiem gry. Na prowadzenie gospodarzom udało się wyjść już w 19. minucie. Po zamieszaniu w polu karnym do własnej bramki piłkę skierował Ibrahima Konate. Po raz drugi Brentford uderzyło jeszcze przed przerwą. W 40. minucie arbiter dopatrzył się spalonego, natomiast chwilę później akcja była już przepisowa. Po dośrodkowaniu Mathiasa Jensena skutecznym uderzeniem głową popisał się Yoane Wissa.
W przerwie Jurgen Klopp zdecydował się na przeprowadzenie aż trzech zmian. Piłkarze Liverpoolu wyszli na murawę z zupełnie innym nastawieniem, co zaowocowało sytuacjami strzeleckimi. W 48. minucie do bramki trafił Darwin Nunez, lecz arbiter dopatrzył się minimalnego spalonego. Chwilę później straty bramkowe zmniejszył Alex Oxlade-Chamberlain.
Wydawało się, że “The Reds” ruszą za ciosem, a tymczasem Brentford skutecznie oddalało piłkę od własnego pola karnego. Oczywiście Liverpool dominował, lecz z tej przewagi wynikało niewiele.
Gospodarzom udało się uniknąć nerwowej końcówki, bowiem w 84. minucie ustalili wynik spotkania na 3-1. Bryan Mbeumo przepchnął zmierzającego do piłki Ibahimę Konate, znajdując się w sytuacji sam na sam z Alissonem. Kameruńczyk wykorzystał swoją szansę i zapewnił Brentford komplet punktów.
Komentarze