FIFA mówi językiem Rosjan

Gianni Infantino (L) i Władimir Putin
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Gianni Infantino (L) i Władimir Putin

Obserwując to, co dzieje się na świecie i w naszym kraju, wydaje mi sie, że weszliśmy w okres, którego bardzo się obawiałem kilka tygodni temu. Okres przyzwyczajenia się do wojny, niepokojącego zjawiska jej spowszednienia. To bardzo niebezpieczne zjawisko, które będzie działać na korzyść Rosjan, na wielu płaszczyznach, także sportowej.

  • FIFA nie zawiesiła Rosji w prawach członka, ale podtrzymała taką decyzję wobec trzech innych krajów
  • Język rosyjski został wpisany na listę urzędowych w Światowej Federacji Piłkarskiej
  • Gianni Infantino broni Kataru i milczy ws. Rosji

FIFA i Rosja ciągle razem

Miesiąc temu zastanawiałem się, jak możemy pomóc ukraińskim uchodźcom. Gdzie najlepiej wpłacić pieniądze? Zgłosić się na wolontariat? Kupić coś potrzebującym? Polacy ruszyli z pomocą, otworzyli swoje domy i serca dla sąsiadów ze wschodu, którzy uciekali przed wojną wywołaną przez Rosję. Od rana do wieczora tematem numer jeden wszędzie była wojna i pomoc Ukraińcom. Usłyszałem wtedy jednak zdanie, które dało mi wiele do myślenia. “Za trzy-cztery tygodnie taka pomoc nadal będzie bardzo potrzebna, a już tylu chętnych nie będzie. W pewien sposób przyzwyczaimy się do wojny za płotem”. Może nie widzę wszystkiego, ale wydaje mi się, że ten scenariusz właśnie się sprawdza.

Na początku Europa i USA co chwilę informowały o nowych sankcjach nakładanych na Rosję. Zagraniczne firmy wycofywały się masowo z tamtejszego rynku (niektóre dopiero pod naciskiem opinii publicznej), Giełda w Moskwie się nie otwierała, a rubel tracił ogromnie na wartości. Od kilku dni nie słychać o nowych dużych sankcjach, wpadają jakieś pojedyncze, które nie odbijają się szerokim echem. Duże francuskie firmy nie wycofują się z rosyjskiego rynku, inne już kombinują jak tam wrócić, a rubel wraca do poziomu sprzed inwazji Rosji na Ukrainę. Na szczęście ekonomiści przekonują, że Rosja sztucznie podbija wartość swojej waluty i taka sytuacja nie potrwa długo, a jej wiarygodność na rynkach wcale nie wzrosła. Niektóre kraje nie chcą stanowczo odcinać się od Rosji i nakładać embarga na jej surowce, a wicekanclerz Niemiec Robert Habeck w rozmowie z Business Insiderem przekonywał, że “Putin i tak ma pieniądze na wojnę”.

Niepokój wzbudziły także kolejne decyzje FIFA wobec Rosji, a właściwie ich brak. FIFA zawiesiła w prawach członków Zimbabwe, Kenię czy Pakistan, ale Rosji nikt nie rusza. Ba, FIFA właśnie zatwierdziła, że język rosyjski od teraz jest jednym z języków urzędowych. Wcześniej było ich cztery, teraz razem z rosyjskim, arabskim i portugalskim jest siedem. Ta decyzja wydaje się logiczna, wiele krajów posługuje się tymi językami, ale gdyby FIFA chciała zachować się moralnie, odroczyłaby tę decyzję. Niestety, o jej moralności przekonaliśmy się już kilka razy w ostatnich tygodniach.

Rosyjska retoryka względem inwazji na Ukrainę jest znana. Szokuje i oburza. Rosyjscy przedstawiciele nie używają słów “wojna” czy “inwazja”, posługują się durnym terminem “specjalna operacja wojskowa”. Kłamią w żywe oczy, nie wstydzą się tego i w ten sposób wychowują swoje społeczeństwo. Taki jest właśnie język Rosji. FIFA doskonale go rozumie i doskonale się nim posługuje.

W czwartek podczas Kongresu FIFA udziału w nim nie mógł wziąć prezes Ukraińskiej Federacji Piłkarskiej Andrij Pawłenko. Ukraińcy przygotowali specjalne wideo z jego wystąpieniem, które miało zawierać także materiały pokazujące okrucieństwa wojny. FIFA ocenzurowała te fragmenty i pokazano tylko przemówienie Pawłenki, który był ubrany w kamizelkę kuloodporną. Światowa organizacja nie solidaryzuje się z poszkodowanym i zaatakowanym wolnym krajem. Wstyd.

Rosjanie po czwartkowym kongresie są wręcz zbudowani. FIFA nie podjęła żadnych nowych decyzji w ich sprawie, a były rosyjski trener Walerij Owczinnikow twierdzi, że to znak, że “rosyjskie kluby i reprezentacja jeszcze w tym roku mogą zostać przywrócone do rozgrywek”.

Na dokładkę wystąpienie szefa FIFA Gianniego Infantino… Kolejny raz nie zabrał stanowczego głosu ws. Rosji. Nie potępił jej działań, nie naciskał na członków Komitetu Wykonawczego, aby Rosja dołączyła do Zimbabwe, Kenii i Pakistanu. On się boi Putina, boi się stanowczych i potrzebnych decyzji. Podobnie w przypadku Kataru, w którym za nieco ponad pół roku odbędą się mistrzostwa świata. W czwartek opowiadał bajki o tym, jak Katar się zmienia w zakresie przestrzegania praw człowieka i dodaje, że wielka w tym zasługa FIFA, bo gdyby nie mundial, to te zmiany nie zaszłyby tak szybko. Wiadomo jednak jak rozgrywały się wybory ostatnich mundiali, jakie pieniądze za tym stały i można się domyślać, jakie zobowiązania zostały ustalone.

Mundial jest nie do ruszenia. Tylko naiwni mogą wierzyć, że zostanie zbojkotowany. Podobnie jest z FIFA. Chciałbym wierzyć, że jest możliwe powstanie alternatywnej organizacji, bardziej transparentnej, nie cackającej się ze zbrodniarzami i reżimami, takiej po ludzku uczciwej.

To jednak utopia. Nie jest przypadkiem, że do grona języków FIFA dołączyły arabski i rosyjski. FIFA znacznie lepiej je rozumie.

Komentarze