Czas przegnać weteranów. Liverpool nigdy nie był tak silny

Mural pod Parc des Princes przed finałem Ligi Mistrzów
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Mural pod Parc des Princes przed finałem Ligi Mistrzów

Jurgen Klopp posiada zdecydowanie większą głębie składu niż Carlo Ancelotti. Dziś Liverpool sieje postrach na angielskim podwórku, ale i w Europie jeszcze nigdy nie był tak silny. Nadchodzi ekscytujący finał Ligi Mistrzów, w którym głód sukcesów i innowacyjne metody treningowe mogą okazać się na wagę złota.

  • Liverpool może pochwalić się bardziej wyrównaną kadrą niż Real Madryt
  • Większość piłkarzy Jurgena Kloppa cechuje głód sukcesów
  • Niemiecki szkoleniowiec stosuje innowacyjne metody treningowe, co widać chociażby po obecnym sezonie
  • Dla The Reds to idealny moment by zrewanżować się za niepowodzenie w Kijowie i na dobre przegnać weteranów Ligi Mistrzów

Liverpool posiada mocniejszą kadrę

Jurgen Klopp załamywał ręce, kiedy w sezonie 2019/20, co chwilę tracił ważnych piłkarzy. Z nadejściem tegorocznej kampanii przybyły nowe twarze, które na dobre odmieniły Liverpool. Postawiono również na zupełnie inne ćwiczenia na siłowni i niekonwencjonalne metody treningowe.

Efektem tego był brak poważniejszych urazów, mogących wykluczyć liderów zespołu na wiele miesięcy. Dzięki temu, The Reds do ostatniej kolejki liczyli się w wyścigu o mistrzostwo Anglii. Man City wyprzedził Liverpool zaledwie o punkt, ale nie zagra w wielkim finale Ligi Mistrzów, bo nie dał rady Realowi Madryt.

Nastroje wśród kibiców dawno nie były tak dobre. Dominacja w krajowych pucharach pozwoliła zachować szansę na potrójną koronę. Natomiast transfery Ibrahima Konate i Luisa Diaza wniosły wyczekiwaną świeżą krew. Francuz stał się obrońcą do zadań specjalnych. W meczach o wielką stawkę gra odpowiedzialnie. Czasem też wpisze się na listę strzelców. Z kolei przyjście zimą byłego skrzydłowego Porto, pomogło jeszcze bardziej urozmaicić taktykę ofensywną.

Najstarszym zawodnikiem The Reds pozostaje James Milner. Dotychczas Anglik rzadko pojawiał się na murawie, ale dalej stanowi ważny element układanki Kloppa. Do tego niemiecki szkoleniowiec nie wyobraża sobie ustawienia zespołu bez Thiago Alcantary.

Nie można zapomnieć o imponującym ataku. Sadio Mane, Mohamed Salah, Luis Diaz, Roberto Firmino czy Diogo Jota prezentują solidną formę. Z drugiej strony, kto by nie zagrał od pierwszej minuty na Stade de France, to i tak wniesie podobną jakość w walce o prestiżowe trofeum.

Głód sukcesów

Liverpool cechuje sześć trofeów Pucharu Europy w swojej gablocie. Jurgen Klopp przywrócił klub na salony i teraz ma okazję zaklepać miejsce wśród legend. Na przełomie ostatnich dwóch dekad to właśnie Niemiec, jako jedyny wywalczył mistrzowski tytuł i wygrał rozgrywki Champions League.

Wcześniej The Reds nie potrafili przeciwstawić się ani na własnym podwórku, ani na arenie międzynarodowej. Co prawda, początki utalentowanego szkoleniowca na wyspach nie należały do najłatwiejszych. Podczas premierowej kadencji niepotrzebnie wydał krocie na Christiana Benteke. Wówczas podpisał również Jamesa Milnera i Roberto Firmino, którzy będą obecni w kadrze na sobotni finał Ligi Mistrzów.

Następny rok był już bardziej udany, bo na Anfield ściągnięto Sadio Mane, Georginio Wijnalduma oraz Alexandra-Arnolda. Brakującym elementem byli natomiast Mohamed Salah i Virgil Van Dijk, którzy stali się ważnymi wzmocnieniami w pamiętnym sezonie 2017/18.

To właśnie wtedy Liverpool doszedł do finału elitarnych rozgrywek. Spotkanie w Kijowie z Królewskimi nie poszło po myśli The Reds. Dziś wyżej wspomnieni zawodnicy dalej odgrywają pierwsze skrzypce w układance 54-latka. Między słupkami stoi już Alisson Becker, uznany za najlepszego bramkarza Świata w 2019 r. W tamtym czasie The Reds zgarnęli złoto w elitarnych zawodach, bijąc w finale Tottenham. To był moment przełomowy, zwieńczający dotychczasową pracę Jurgena Kloppa.

Aktualnie Liverpool posiada w kadrze na pewno mniej utytułowanych zawodników niż Real Madryt. Głód sukcesów może okazać się na wagę złota. W decydujących momentach takie detale sprawiają, że sukces ma wielu ojców. Do tego Klopp lubi stawiać na młodzież, czego dowodem są coraz częstsze występy Curtis Jonesa, Hervey’a Elliotta czy Rhysa Williamsa. Cała trójka już dawno porzuciła kompleksy i dotrzymuje kroku największym graczom w drużynie.

Specjalny plan Kloppa na Real Madryt

Przed sobotnim finałem angielscy dziennikarze zwrócili uwagę na metody treningowe Kloppa. W zeszłym sezonie Niemiec zatrudnił współzałożycieli firmy Neuro11, aby pomóc osiągnąć swoim podopiecznym optymalny stan psychiczny.

Wyspecjalizowani naukowcy zaprojektowali dla The Reds technologię do bezpośredniego treningu mózgu. Dzięki temu, każdy piłkarz korzystający z neuroprzekaźników, jest w pełni przygotowany pod względem psychicznym przed bataliami o wielką stawkę. Firma dostarczająca sprzęt do bazy Liverpool opisuje siebie jako „najnowocześniejszy trening siły psychicznej dla sportowców”.

Według ekspertów taką metodę treningową Klopp najczęściej wykorzystuje do pracy nad stałymi fragmentami. Jak zauważył afrykański dziennikarz Yaw Ampofo, od kiedy Liverpool współpracuje z firmą Neuro11, zespół jest drugi pod względem wywalczonych rzutów karnych w Premier League. Natomiast w tegorocznej kampanii The Reds pokonali dwukrotnie Chelsea po jedenastkach w Pucharze Ligi Angielskiej czy Pucharze Anglii.

Czas przegonić weteranów

Po stronie Realu Madryt nie brakuje piłkarzy z bogatym bagażem doświadczeń. Finał na Parc des Princes będzie ostatnim tańcem dla Garetha Bale’a i Marcelo. Obaj panowie przez większą część swojej przygody w Hiszpanii na dobre zapisali się w kartach historii Los Blancos. Do tego Walijczyk chyba do końca życia pozostanie zmorą Lorisa Kariusa. W pamiętnym finale na kijowskiej ziemi, skrzydłowy najpierw pokonał niemieckiego bramkarza przewrotką, aby później przypieczętować zwycięstwo mocnym uderzeniem z dystansu.

Obecnie ci zawodnicy są już bardziej kibicami swojego klubu. Niewykluczone jednak, że któryś z nich pojawi się na murawie w Paryżu, aby godnie pożegnać się z kibicami. Poza tym od pierwszej minuty powinni zagrać Carvajal, Luka Modrić, Toni Kroos, Casemiro i Karim Benzema. Cała piątka królowała w Europie w latach 2014-2018, jednak wszyscy już przekroczyli trzydziestkę i najlepszą formą mogą pochwalić się jedynie Modrić, a także Benzema. Francuz ciągnie klub na własnych barkach, będąc przy tym najlepszym strzelcem tegorocznej edycji Ligi Mistrzów.

Carlo Ancelotti to zupełnie inny typ trenera niż Jurgen Klopp. Włoch lubi stawiać na sprawdzone rozwiązania i rzadko rotuje składem. Z tego względu jego taktyka jest dość przewidywalna, lecz trzeba pamiętać, co zrobił Real Madryt na wiosnę. Był na dnie z Chelsea, a doprowadził do dogrywki i awansował do półfinału. Przeciwko Man City nie było łatwo, jednak szczęście kolejny raz odezwało się do Los Blancos. Nie wspominając o rewanżu z PSG, gdzie w kilka minut paryżanie sięgnęli dna.

Liverpool nie przegrał w tym sezonie żadnego meczu u siebie. Podczas gdy Real Madryt też najlepiej prezentował się przed własną publicznością. O spektakularny sukces oba zespoły zawalczą nad Sekwaną, gdzie dobre wspomnienia grają na korzyść The Reds. Na tym samym obiekcie ekipa z Anfield pokonała Królewskich w finale Pucharu Europy w 1981 r. więc czemu teraz by nie powtórzyć sukcesu z tamtych lat?

Dziś więcej aspektów sportowych przemawia za wicemistrzami Premier League. Bukmacherzy również dają większe szanse The Reds. Finały jednak od zawsze rządziły się swoimi prawami. W takim dniu na pewno nie zawieje nudą. Klopp i jego podopieczni będą zmobilizowani, by przegnać wielkich mistrzów Starego Kontynentu na dobre.

Istnieje spora szansa, że puchar elitarnych rozgrywek znów trafi na wyspy. Liverpool jako jedyny wytrzymał mistrzowskie tempo Man City. Ma za sobą udane występy w krajowych pucharach i brakującym elementem całego sezonu jest oczywiście wygrana na stadionie w Saint-Denis.

Czytaj więcej: Liczby nie kłamią. Statystyki grają na korzyść Realu Madryt

Komentarze