Złe miłego początki
16 sierpnia 2018 roku polska piłka klubowa ponownie sięgnęła dna. Jednego dnia odpadły Legia, Lech i Jagiellonia, a my po raz drugi z rzędu zostaliśmy bez reprezentanta jesienią w europejskich pucharach.
Mniej więcej w tym samym czasie UEFA po cichu zaczęła mówić o planach stworzenia nowych rozgrywek – trzeciego turnieju, w którym szansę miałyby dostać kraje z piłkarskiej prowincji. Nazwa nie była jeszcze znana, ale dla Polski to mogło być światełko w tunelu.
Sprawa szybko nabrała rozpędu. We wrześniu pomysł zyskał akceptację Andrei Agnelliego, prezesa Europejskiego Stowarzyszenia Klubów. Do wprowadzenia reformy konieczna była jeszcze pozytywna opinia komitetu wykonawczego UEFA. Potwierdzenie powołania trzeciego europejskiego pucharu nadeszło 3 grudnia. Roboczo nazwano je Liga Europy 2.
UEFA w przeszłości próbowała już podawać tlen polskim klubom, chociażby reformą Ligi Mistrzów autorstwa Michela Platiniego. Droga do piłkarskiej elity miała wieść już nie przez dwumecze z Barceloną lub Realem, ale z reprezentantami Czech lub Szwajcarii. Nasi mistrzowie zazwyczaj nie wykorzystywali szansy danej przez UEFA. Do fazy grupowej przez dziewięć lat udało się awansować tylko Legii.
Polska rok w rok traciła wszystkie kluby na etapie eliminacji. Na pomysł trzeciego europejskiego pucharu patrzono z nadzieją, ale i obawą, czy aby i to nie okaże się ponad możliwości naszego futbolu.
Siedem lat później żyjemy w innej rzeczywistości. Legia, Lech oraz Jagiellonia szykują się do pierwszego meczu w fazie ligowej Ligi Konferencji. W gronie tym jest jeszcze Raków, który owe siedem lat wcześniej dopiero przebijał się na szczyt zaplecza Ekstraklasy. Komplet pucharowiczów z Polski na jesień w europejskich pucharach to szczyt marzeń, które nie śniły się pewnie nawet Jankowi Sikorskiemu.
Otwartość zamiast elitarności
W maju 2021 roku prezydent UEFA, Aleksander Ceferin zaprezentował trofeum za wygranie Ligi Konferencji. Przy okazji przekazał główne założenia tego turnieju.
– Chcemy, by nasze rozgrywki stały się bardziej otwarte, by dać klubom i ich fanom możliwość rywalizowania o europejskie zaszczyty. Dlatego stworzyliśmy Ligę Konferencji Europy UEFA – ten punkt można uznać za absolutnie kluczowy. Dlaczego? Statystyki mówią wszystko.
- 2020/2021 (LM + LE): 29 federacji miało klub jesienią w Europie (53%), 26 federacji nie miało (47%)
- 2025/2026 (LM + LE + LKE): 39 federacji ma klub jesienią w Europie (72%), 15 federacji nie ma (28%)
W ostatnim sezonie przed wejściem w życie Ligi Konferencji, tylko 53% federacji miało przedstawiciela w Europie na jesień. Niemal połowa Starego Kontynentu kończyła zatem przygodę z europejskimi pucharami po eliminacjach. Tymczasem prawdziwe granie zaczyna się właśnie po etapie kwalifikacji.
Jak jest teraz? Dzięki ustanowieniu trzeciego europejskiego pucharu oraz późniejszemu zwiększeniu liczby drużyn (wprowadzenie fazy ligowej), na jesień oglądamy łącznie 108 klubów (zamiast 80. zespołów przed wejściem LKE). Tym samym aż 39 federacji ma swojego reprezentanta w głównej fazie europejskich rozgrywek (72%). Jednocześnie tylko 15 krajów nie może liczyć na emocje związane z fazą ligową.
Europejskie puchary dla (prawie) wszystkich
– UEFA tworzona jest przez 55 związków piłkarskich i ważne jest, by wydłużyć szanse jak największej liczbie klubów na europejskie puchary. To rozgrywki dla każdych, a zwłaszcza tych, którzy nie mają realnych szans na zdobycie Ligi Mistrzów lub Ligi Europy – mówi Aleksander Ceferin. Kraje o marginalnym znaczeniu dla UEFA słyszały takie słowa wielokrotnie. Za sprawą wejścia w życie Ligi Konferencji deklaracja przełożyła się wreszcie na czyny.
Europa to już nie tylko Real, Bayern i Liverpool. To też Breidablik z Islandii, Noah Erywań z Armenii czy Hamrun Spartans z Malty. Jeszcze kilka lat temu nie było to takie oczywiste.
W sezonie przed inauguracją Ligi Konferencji, na miejscach 33-55 w rankingu UEFA, swojego przedstawiciela jesienią w Europie miała tylko jedna federacja (37. Irlandia). Teraz w analogicznym przedziale takich federacji jest aż osiem.
Walka z wykluczeniem słabszych piłkarsko federacji powiodła się. Na 54 federacje uczestniczące w europejskich pucharach w sezonie 2025/2026, tylko 15 nie będzie miało swojego reprezentanta w fazie ligowej któregokolwiek pucharu. UEFA jest zatem coraz bliższa odtrąbienia wyczekiwanego sukcesu.
Jeszcze rok temu, Andora, Malta, San Marino oraz Czarnogóra były jedynymi krajami, które nie miały klubu jesienią w Europie. W tym roku dzięki sukcesowi maltańskiego Hamrun, lista liczy już tylko trzy kraje:
- Andora
- Czarnogóra
- San Marino
Reprezentujący San Marino zespół Virtus w bieżącej kampanii dotarł aż do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji. W dwumeczu lepszy okazał się jednak dawny rywal Lecha Poznań, islandzki Breidablik. Na wcześniejszych etapach poległy kluby z Andory i Czarnogóry. Kolejna szansa na historyczne awanse tych federacji nadejdzie zatem dopiero za rok.
Polska jednym z największych beneficjentów
Największym beneficjentem wprowadzenia trzeciego europejskiego pucharu bezapelacyjnie jest Islandia. Przed wprowadzeniem Ligi Konferencji kraj ten wyprzedzał zaledwie trzy federacje w rankingu UEFA. Tymczasem w całkiem nieodległej przyszłości może być już w trzeciej dziesiątce. Islandczycy w poprzedniej edycji Ligi Konferencji mieli Víkingur Reykjavík na etapie 1/16 finału. W tym roku reprezentuje ich Breidablik.
Punktowanie w tej edycji zakończyli już Mołdawianie, ale nie zmienia to faktu, że przez ostatnie cztery lata wywindowali swoją pozycję aż o 12 lokat, tuż za Islandczyków. Potężnym skokiem o dziesięć miejsc szczycić mogą się też Kosowo i Estonia.
Od momentu powstania Ligi Konferencji do TOP12 trafili rankingowi sąsiedzi Polski, czyli Norwegia, Grecja, Czechy, a także Turcja. Widać zatem jasno, że turniej ten służy nie tylko reprezentantom Ekstraklasy, ale także ich rywalom. Można zatem przestać podnosić argument, ze my jedyni wybiliśmy się na istnieniu Ligi Konferencji.
Kluczowe jest wprowadzenie jesienią jak największej liczby klubów do faz ligowych europejskich pucharów. Polska jest jedną z siedmiu federacji (kraje TOP5 + Holandia), która nie straciła żadnego klubu w eliminacjach. Między innymi stąd wziął się nasz awans w rankingu UEFA aż o 16 pozycji. Minięcie kolejnych nacji to kwestia czasu.
Patrząc całościowo na zestawienie krajów, które uczyniły największy progres od momentu wejścia w życie Ligi Konferencji, widać, że są to przede wszystkim słabiej rozwinięte federacje, dla których gra w Europie jesienią była czymś obcym lub w najlepszym przypadku rzadkością. Wciąż nie zawsze udaje im się przejść eliminacje, ale proces ten przestał być dla nich czymś nieosiągalnym.
*tabela poniżej ukazuje wszystkie federacje, które zaliczyły progres w rankingu UEFA od pierwszej edycji Ligi Konferencji
Miejsce w zestawieniu | Kraj | Pozycja w rankingu UEFA przed wejściem Ligi Konferencji (na koniec sezonu 2020/2021) | Aktualna pozycja w rankingu UEFA (stan na 29.09.2025) | Różnica w rankingu UEFA |
1 | Islandia | 52 | 32 | +20 |
2 | Polska | 30 | 14 | +16 |
3 | Mołdawia | 45 | 33 | +12 |
4 | Estonia | 53 | 43 | +10 |
4 | Kosowo | 48 | 38 | +10 |
4 | Norwegia | 22 | 12 | +10 |
7 | Grecja | 20 | 11 | +9 |
8 | Finlandia | 44 | 37 | +7 |
8 | Wyspy Owcze | 47 | 40 | +7 |
8 | Andora | 54 | 47 | +7 |
8 | Czechy | 17 | 10 | +7 |
12 | Słowacja | 32 | 26 | +6 |
12 | Irlandia | 37 | 31 | +6 |
14 | Malta | 46 | 41 | +5 |
14 | Węgry | 28 | 23 | +5 |
16 | Armenia | 39 | 35 | +4 |
16 | Rumunia | 25 | 21 | +4 |
16 | Szwecja | 23 | 19 | +4 |
16 | Słowenia | 31 | 27 | +4 |
16 | Turcja | 13 | 9 | +4 |
16 | Łotwa | 40 | 36 | +4 |
22 | Szwajcaria | 22 | 19 | +3 |
23 | Azerbejdżan | 26 | 25 | +1 |
23 | Izrael | 21 | 20 | +1 |
23 | Dania | 14 | 13 | +1 |
23 | Holandia | 7 | 6 | +1 |
23 | Włochy | 3 | 2 | +1 |
23 | Belgia | 9 | 8 | +1 |
Najwięksi przegrani nowej rzeczywistości
Piłka nożna i polityka przenikają się w zasadzie od zawsze. Nie jest zatem żadną tajemnicą, że w przypadku Rosji, Białorusi oraz Ukrainy za spektakularnym spadkiem w rankingu UEFA stoją czynniki geopolityczne. Kraje te są zaangażowane w wojnę, stąd sport schodzi tam na dalszy plan.
Rosja jest zawieszona w UEFA, więc jej kluby w ogóle nie grają w europejskich pucharach. Mimo starań o podobną decyzję w sprawie Białorusi, jej zespoły biorą udział w rozgrywkach międzynarodowych. W tym sezonie Ukrainę reprezentują Dynamo Kijów i Szachtar Donieck. W miarę możliwości starają się one być siłą napędową federacji, która przed rosyjską agresją była w TOP12 rankingu UEFA.
W nowej pucharowej rzeczywistości nie najlepiej odnalazły się też pozostałe kraje ze wschodu Europy, jak Gruzja, Kazachstan i Bułgaria. Z okolicy TOP10 wypadły Austria i Szkocja, które zostały wyprzedzone między innymi przez Polskę. Zauważalne rankingowe straty poniosły też Luksemburg, Liechtenstein, Serbia, a także Chorwacja. Każdy przypadek to osobna historia, ale dla wielu krajów w tym zestawieniu można znaleźć punkty wspólne.
Dzięki wprowadzeniu Ligi Konferencji, ranking UEFA zaczął wreszcie względnie miarodajnie pokazywać prawdziwą siłę poszczególnych lig. We wcześniejszym systemie ligi pokroju serbskiej z krajowym hegemonem Crveną zvezdą i przeciętną resztą stawki, ocierały się o czołową piętnastkę. W Ekstraklasie brakowało takiego zespołu. Mieliśmy natomiast mnóstwo drużyn na zbliżonym, ale jednak nie ligomistrzowym poziomie. Kiedyś było to naszą słabością. Teraz stanowi atut, czego przykładem jest minięcie Serbów w rankingu, o czym zdążyliśmy już dawno zapomnieć. W aktualnym systemie rozgrywek pucharowych korzystniej jest mieć kilka drużyn na podobnym poziomie sportowym, niż jednego hegemona.
*tabela poniżej ukazuje wszystkie federacje, które zaliczyły regres w rankingu UEFA od pierwszej edycji Ligi Konferencji
Miejsce w zestawieniu | Kraj | Pozycja w rankingu UEFA przed wejściem Ligi Konferencji (na koniec sezonu 2020/2021) | Aktualna pozycja w rankingu UEFA (stan na 29.09.2025) | Różnica w rankingu UEFA |
1 | Rosja | 8 | 30 | -22 |
2 | Białoruś | 29 | 48 | -19 |
3 | Ukraina | 12 | 28 | -16 |
4 | Luksemburg | 35 | 49 | -14 |
5 | Macedonia Północna | 38 | 51 | -13 |
6 | Litwa | 34 | 45 | -11 |
7 | Liechtenstein | 33 | 42 | -9 |
7 | Gruzja | 43 | 52 | -9 |
9 | Serbia | 16 | 24 | -8 |
10 | Kazachstan | 27 | 34 | -7 |
10 | Szkocja | 11 | 18 | -7 |
12 | Bułgaria | 24 | 29 | -5 |
12 | Gibraltar | 49 | 54 | -5 |
12 | Austria | 10 | 15 | -5 |
15 | Irlandia Północna | 42 | 46 | -4 |
15 | Chorwacja | 18 | 22 | -4 |
17 | Bośnia i Hercegowina | 36 | 39 | -3 |
17 | Albania | 41 | 44 | -3 |
19 | Walia | 51 | 53 | -2 |
19 | Cypr | 15 | 17 | -2 |
21 | Hiszpania | 2 | 3 | -1 |
21 | Portugalia | 6 | 7 | -1 |
Rankingowa stagnacja
Od momentu wejścia w życie Ligi Konferencji, 28 federacji awansowało w rankingu UEFA. 22 kraje zaliczyły natomiast regres. W przypadku kilku nacji rozgrywki te nie miały jednak większego znaczenia.
Anglicy rozsiedli się na fotelu lidera rankingu UEFA i ewidentnie nie zamierzają go oddać. W tym sezonie sezonie w pucharach reprezentuje ich aż dziewięć klubów, więc rywale nie powinni mieć złudzeń na zmianę tego stanu rzeczy. Po raz ostatni Anglia nie była na pierwszym miejscu na koniec sezonu 2019/2020.
W skromnym gronie federacji, które nie zmieniły swojej pozycji w analizowanym okresie, znajdują się jeszcze dwie nacje umownie traktowane jako TOP5. Stabilnie za podium trzymają się Niemcy. Z kolei na piątej lokacie znajdziemy Francję. To właśnie ona musi się pilnować najbardziej przed rywalami pokroju Belgii i Portugalii, które w kolejnych latach nie są bez szans na dołączenie do elitarnego towarzystwa.
Pozostałe dwa kraje ze stabilną pozycją w rankingu UEFA to etatowi bywalcy dołu rankingu, czyli Czarnogóra oraz San Marino. To jedyne federacje (oprócz Andory), które nie miały nigdy reprezentanta w fazie grupowej/ligowej europejskiego pucharu.
*tabela poniżej ukazuje wszystkie federacje, które nie zmieniły swojego miejsca w rankingu UEFA od pierwszej edycji Ligi Konferencji
Miejsce w zestawieniu | Kraj | Pozycja w rankingu UEFA przed wejściem Ligi Konferencji (na koniec sezonu 2020/2021) | Aktualna pozycja w rankingu UEFA (stan na 29.09.2025) | Różnica w rankingu UEFA |
1 | Anglia | 1 | 1 | 0 |
1 | Niemcy | 4 | 4 | 0 |
1 | Francja | 5 | 5 | 0 |
1 | Czarnogóra | 50 | 50 | 0 |
1 | San Marino | 55 | 55 | 0 |
Liga Konferencji – dzisiejsza mapa Europy
W sezonie 2025/2026 do rywalizacji w fazie ligowej Ligi Konferencji staje 36 klubów, które reprezentują 29 federacji. Polska jako pierwszy kraj w historii wprowadziła do głównej fazy Ligi Konferencji aż cztery kluby. Niezależnie od końcowych rozstrzygnięć, ta edycja zapisze się nie tylko w pamięci polskich kibiców, ale i na kartach historii.
Cztery polskie kluby w Lidze Konferencji to wynik dwukrotnie lepszy od Czechów, z którymi rywalizujemy o TOP10 rankingu UEFA, które daje mistrzowi kraju bezpośredni awans do Ligi Mistrzów. Dwie ekipy w Lidze Konferencji jesienią mają także Cypryjczycy, Ukraińcy, a co najciekawsze, Irlandczycy. Pozostałe 24 federacje mają po jednym reprezentancie.
Tegoroczna edycja jawi się nam jako mocno wyrównana. Kraje TOP5 nie mają tak mocnych reprezentantów, jak w latach poprzednich. Rok temu w finale doszło do meczu Chelsea – Real Betis. Tym razem Anglicy śledzić będą występy Crystal Palace, a Hiszpanie Rayo Vallecano. Niemcy wystawili FSV Mainz, Francuzi RC Strasbourg, a włosi Fiorentinę. To właśnie ona stawiana jest w roli jednego z głównym faworytów.
Jak tym razem spiszą się przedstawiciele Ekstraklasy? W teorii możliwe są nawet polskie półfinały. Samo dotarcie do tej fazy rozgrywek byłoby przebiciem naszego najlepszego rezultatu, którym jest ćwierćfinał Lech, Legii oraz Jagiellonii.
Być może to ostatni raz kiedy mamy tak liczną reprezentację w Lidze Konferencji. W przyszłym sezonie w eliminacjach europejskich pucharów zagra pięć polskich klubów, więc w teorii możemy nawet pobić ustanowiony w tym roku rekord. Brak jakiejkolwiek polskiej drużyny w Lidze Mistrzów lub Lidze Europy kolejny rok z rzędu byłby jednak porażką.
Liga Konferencji miała być turniejem pocieszenia. Tymczasem stała się turniejem nadziei – dla piłkarzy, kibiców i krajów, które dotąd oglądały puchary tylko w telewizji. Od Romy po Klaksvík, od Chelsea po Hamrun – w XXI wieku Europa naprawdę stała się wspólnym boiskiem.
Czytaj także: Od kompromitacji do dominacji. Jak Polska nauczyła się grać w europejskich pucharach?