FC Barcelona vs kabaret z Kraju Basków. Gorzki powrót na Camp Nou Ernesto Valverde

FC Barcelona
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: FC Barcelona

Najpierw spacerek w meczu z Villarrealem, później trening z graczami Athleticu Bilbao naprzeciwko. Wspólnych mianowników dla tych spotkań jest wiele, od fatalnej gry rywali rozpoczynając, na trafionych decyzjach taktycznych Xaviego kończąc. Niestety to wciąż jedynie delikatny makijaż dla porażek w kluczowych meczach sezonu 2022/23. Skoro zespół potrafił ostatnio dać kibicom na Camp Nou trochę radości, to może stać go będzie na zrobienie tego samego w konfrontacji z Bayernem Monachium.

  • Niedzielny mecz z Barcą był dla trenera Ernesto Valverde sentymentalnym powrotem na Camp Nou
  • Jego zespół zaprezentował się jednak fatalnie i rozczarował
  • FC Barcelona zmiażdżyła Athletic Bilbao aż 4:0, poprawiając nieco nastroje przed rewanżem z Bayernem Monachium

Rezerwowi zaczynają się dąsać

Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. Możemy przeprowadzić sondy w setkach klubów piłkarskich od Radunii Stężyca po Real Madryt, jednak w każdym zespole znajdziemy piłkarza, który nie będzie do końca zadowolony ze swojej roli w zespole, czy czasu, spędzanego na boisku. Zarządzanie grupą sportowców o przerośniętym zazwyczaj ego, jakim są piłkarze, to niewątpliwie jedno z najtrudniejszych wyzwań, jakie stoją przed trenerem. Wyjątkiem nie jest w tym przypadku FC Barcelona. Wielu szkoleniowców na przestrzeni lat poległo właśnie głównie w misji “zarządzania szatnią”. Był to największy grzech m.in. Quique Setiena. Swoją drogą do dziś sądzi się on z klubem o należne pieniądze. 

FC Barcelona coraz bliżej wzmocnienia defensywy
Inigo Martinez

FC Barcelona niebawem pozyska nowego defensora. “Sport” przekonuje, że będzie nim Inigo Martinez, który docelowo zastąpi Gerarda Pique. Hiszpański weteran po sezonie ma opuścić szeregi “Dumy Katalonii”. Kontrakt Inigo Martineza wygasa z Athletikiem po sezonie. Niewykluczone, że FC Barcelona sięgnie po niego jeszcze zimą Defensor docelowo ma zastąpić Gerarda Pique Po sezonie drogi 35-latka i

Czytaj dalej…

Sytuacja w Barcelonie mimo widma odpadnięcia z Ligi Mistrzów kolejny raz na etapie fazy grupowej jest stabilna. Xavi umiejętnie szafuje minutami poszczególnych piłkarzy i stopniowo odstawia od składu tych, którym po zakończeniu sezonu planuje wskazać drzwi z napisem “EXIT”. Przed niedzielnym meczem media hiszpańskie sporo uwagi poświęcały sytuacji Francka Kessie, który w hierarchii pomocników Dumy Katalonii zajmuje ostatnie miejsce (Pablo Torre nie ma nawet co liczyć). Jeden z liderów mistrzowskiego Milanu, który miał wnieść do drużyny siłę fizyczną i umiejętności gry typu box to box nie otrzymuje zbyt wielu minut na starcie sezonu. Zdaniem niektórych źródeł, Iworyjczyk żałuje już przenosin do Blaugrany, gdyż obiecaną miał zupełnie inną rolę. 

Xavi pod tym względem jest trenerem dość sprawiedliwym. W kampanii 2022/23 najwięcej grają przede wszystkim zawodnicy, którzy zwyczajnie na to zasługują. Przymknijmy przez chwilę proszę oko na Sergio Busquetsa. Franck Kessie meldując się na murawie w spotkaniach z Interem Mediolan i Realem Madryt, prezentował się, co tu dużo mówić, fatalnie. Jak człowiek, który jest pierwszy dzień w pracy i jego główną i jedyną misją jest niczego nie popsuć. Oczekiwałbym, że sztab szkoleniowy zacznie wreszcie budować nieco mocniej 25-latka, który jak na razie chyba sam nie wie, po co do tej Barcy został ściągnięty. 

Na brak minut narzekał również Ansu Fati, który zdaniem dziennikarzy hiszpańskich, miał być mocno zdziwiony faktem, że spotkanie z Athletikiem rozpocznie znów z perspektywy ławki rezerwowych. Hiszpan na murawie się później pojawił, jednak kolejny raz nie dał argumentów, by nawet pretendować do wyjściowego składu. Skąd zatem ten lament? Czy gdybym otworzył restaurację i sprzedawał niesmaczną pizzę, miałbym prawo mieć pretensje, że mój interes nie przynosi dochodów?

Gang parodystów zawitał na Camp Nou

Długo po końcowym gwizdku sędziego zastanawiałem się, jakim cudem ochrona wpuściła na stadion hochsztaplerów, podszywających się jedynie pod zawodników Athletiku Bilbao. Drużyna, która w niedzielny wieczór wybiegła na Camp Nou, absolutnie nie przypominała ekipy, zachwycającej jeszcze do niedawna swoją grą w La Liga. Leszek Orłowski komentujący to spotkanie stwierdził, że “FC Barcelona wpędziła rywala w kompleksy swoją grą”. Faktem jest, że Blaugrana już w pierwszej połowie zgasiła rywala lepiej niż Xavi futbolówkę w 30 minucie meczu, co nie umknęło uwadze realizatorów. Gracze z kraju Basków zaprezentowali parodię piłki nożnej i mogą uznać wynik 0:4, za najniższy wymiar kary. 

Postawa podopiecznych Ernesto Valverde mocno mnie rozczarowała. Oczekiwałem atrakcyjnego widowiska, a otrzymałem jedynie kabaret, w którym więcej żenowało, niż śmieszyło. No to chyba polski kabaret. Na domiar złego do wędrownej trupy postanowił na chwilę dołączyć Jose Luiz Munuera, który sobie tylko znanym sposobem nie dostrzegł brutalnego przewinienia na Gavim, po którym poturbowany Hiszpan musiał opuścić boisko już w 34 minucie. Może oślepił go błysk światła, może do oka wpadła muszka? Jako że stał metr od akcji, nie przychodzą mi do głowy inne wytłumaczenia. 

De Marcos popchnął, Dani Garcia brutalnie znokautował, a żółtą kartką w tej sytuacji został ukarany… protestujący za linią boczną Xavi. W tle poproszę o krótkie i rytmiczne ironiczne brawa. Poziom sędziowania w Hiszpanii po takich zagraniach chyba przez najbliższe dziesięciolecia nie przestanie być jednym z głównych tematów w hiszpańskim dyskursie medialnym. 

Mówię o rozczarowaniu, gdyż spotkanie wielu dziennikarzy oglądało również pod kątem oceny formy reprezentantów Hiszpanii. W końcu za mniej niż miesiąc startuje już mundial w Katarze. Wnioski? Azulgrana brutalnie zweryfikowała Basków, z których nie można wyróżnić nawet jednego. Postrzegany w tym sezonie za jednego z najlepszych prawych obrońców w lidze Oscar de Marcos swój występ na pewno wolałby przemilczeć. Aspirujący do wyjazdu na Mistrzostwa Świata Nico Williams został schowany do kieszeni przez 19-letniego Alejandro Balde. W kompilacji udanych zagrań podopiecznych Ernesto Valverde z tego spotkania zdecydowanie największy fragment zająłby napis THE END.

Składam wniosek o surowsze kary dla boiskowych brutali

Zapraszam na dzisiejsze obrady sądu piłkarskiego. Dzisiejszym tematem sesji będzie zbytnia pobłażliwość dla boiskowych brutali, których zachowania media często starają się normalizować, a nawet niekiedy, paradoksalnie gloryfikować. Wysoce jest to dla mnie bulwersująca kwestia, zwłaszcza pod kątem coraz częstszych kontuzji, które dotykają przeciążonych wypchanym do granic możliwości terminarzem zawodników.

Sprawdź:

Odpowiedzialny za wykluczenie z gry Gaviego Dani Garcia jest jaskrawym przykładem zawodnika, który nader często ucieka się do brutalnych fauli, starając się przykryć ewidentne braki w wyszkoleniu technicznym. Mógłbym wskazać całą grupę zawodników, których najlepszym zagraniem w repertuarze jest faul. Z piłkarzy występujących w Premier League takie samo zdanie mam na temat Jeffersona Lermy, czy Luki Milivojevica. Kiedy media rozpisywały się pochlebnie na temat twardej gry i zaangażowania w trakcie meczów reprezentacji Polski Jacka Góralskiego, ja widziałem jedynie boiskowego bandytę, dla którego doprowadzenie do kontuzji rywala jest wypadkową stylu gry. Nie ma we mnie zgody na gloryfikowanie boiskowych rzeźników. 

Choć sędziowie stają się coraz wrażliwsi na nadmierną brutalność, wciąż nagminnie dochodzi do sytuacji, w których zawodnicy, zamiast mózgu wolą użyć z impetem korków. Żółta kartka? Trudno, bywa. A kibice klaszczą. “Bo pięknie walczy, pokazuje zaangażowanie”. Ja wolałbym, żeby pokazał umiejętności. A jeśli takowych im brak, niech zmienią zawód. Stąd też moje oburzenie na brak reakcji arbitra po bandyckim ataku Daniego Garcii. Dopóki w Athleticu Bilbao dalej będą grali tacy Garcie (Raul Garcia również często ucieka się do zagrań hańbiących), zespół ten nie zrobi kroku do przodu i nie wskoczy na półkę zarezerwowaną dla najlepszych drużyn w La Liga.

Xavi o poziomie La Liga. “Konkurencja wzrosła”
Xavi Hernandez

FC Barcelona szybko otrząsnęła się po porażce z Realem Madryt. Katalończycy znów imponują błyskiem w oku. W środku tygodnia pokonali Villarreal, a w niedziele wieczorem znaleźli panaceum na Athletic Bilbao. Na temat starcia z Baskami kilka słów wyraził trener ekipy z Camp Nou. FC Barcelona w niedzielę zanotowała dziewiąte zwycięstwo w sezonie Katalończycy pokonali Athletic

Czytaj dalej…

Pożar w La Liga ugaszony

Niewiele można zarzucić Barcy w meczach z Villarrealem i Athletikiem Bilbao. Xavi zaczął częściej trafiać z wyborami personalnymi, a także umiejętnie rotować poszczególnymi piłkarzami. Pożar w La Liga został już ugaszony. Szkoda, że pożoga strawiła już niemal w całości Ligę Mistrzów. Generał na pewno nie złożył jeszcze broni, a w ostatnich spotkaniach zrobił dokładny przegląd magazynów. Największy karabin aka Rober Lewandowski działa bez zarzutu, co stanowi największy argument Xaviego przed konfrontacją z Bayernem. Polak znów wpisał się na listę strzelców, po raz kolejny upokarzając defensorów rywali. 

34-latek ma już na koncie 12 bramek w lidze, czyli tyle ile przez cały ubiegły sezon zanotował Memphis Depay. 

– Szatnia jest zjednoczona, a misją piłkarzy jest przywrócenie miłości kibiców do Camp Nou – stwierdził podczas konferencji prasowej po meczu Xavi. 

Można odnieść wrażenie, że najlepiej z tej misji wywiązuje się Robert Lewandowski. W sobie Polak zdążył rozkochać już kibiców. Spotkaniami jak to z Bilbao pomaga także innym zawodnik FC Barcelony w osiągnięciu tego samego. 

Przeczytaj też: Xavi znów komplementuje Lewandowskiego. “Jest niesamowity”

Komentarze