Fatalna seria Levante trwa, rozczarowanie w Kadyksie

Manolo Reina
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Manolo Reina

W sobotnie popołudnie rozgrywano dwa spotkania La Ligi. Levante uległo na wyjeździe Mallorce (0:1), choć w końcówce przyjezdni wykonywali rzut karny. Spotkanie pomiędzy Cadizem a Valencią zakończyło się zaś bezbramkowym remisem.

Bramkarz bohaterem Mallorki

W spotkaniu Mallorci z Levante obie drużyny były na musie, ale to przyjezdni znajdowali się w zdecydowanie gorszej sytuacji. Zespół Paco Lopeza wciąż czekał bowiem na pierwsze zwycięstwo w La Lidze. Pierwsza połowa jednak zawiodła. Jej najciekawszym momentem było spięcie zawodników obu drużyn podczas schodzenia do szatni.

Po zmianie stron to gospodarze zdołali jednak objąć prowadzenie. Po krótko rozegranym rzucie rożnym Pablo Maffeo wrzucił piłkę w pole karne. Iddrisu Baba idealnie się wkleił, po czym wygrał pojedynek powietrzny z Enrikiem Franquesą i głową skierował futbolówkę do bramki. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że gdyby nie błąd, rozgrywającego dotąd świetne spotkanie, Aitora Fernandeza, tego trafienia by nie było. Jeszcze przed końcem zespół z Walencji miał idealną okazję do wyrównania. Jordi Mboula zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym, a odpowiedzialność za jedenastkę wziął na siebie lider, Jose Morales. El Comendante uderzył jednak fatalnie, po ziemi, a problemów z obroną nie miał Manolo Reina.

Mija ósma kolejka, a w grze Levante nie widać progresu. Zespół Paco Lopeza prezentuje się fatalnie zarówno w fazie defensywnej, jak i ofensywnej, i niebezpiecznie dryfuje w kierunku strefy spadkowej.

Bez bramek w Kadyksie

Sobotni pojedynek nie był porywający, a jego przebieg można było przewidzieć. Valencia starała się kontrolować przebieg spotkania, a Cadiz robił wszystko, by nie stracić gola. Po stronie Nietoperzy widać jednak było brak Jose Gayi i Carlosa Solera, w ich grze nie było wymaganej płynności. Najgroźniejszym zawodnikiem przyjezdnych był Daniel Wass, który kilkukrotnie próbował swoich szans z dystansu. Tuż przed zmianą stron Valencia domagała się rzutu karnego po zagraniu ręką Faliego, ale arbiter uznał, że nie doszło tam do faulu.

Po zmianie stron obraz meczu się nie zmienił, choć aktywniejszy był Goncalo Guedes. Portugalczyk nie zdołał jednak poderwać swojego zespołu, który zanotował drugi remis z rzędu i nie wygrał od czterech spotkań.

Komentarze