– Pracując we Flamengo Paulo Sousa będzie walczyć o największe trofea. Z Polską by tego nie osiągnął. Mógłby co najwyżej awansować na mundial – uważa czołowy brazylijski dziennikarz sportowy, Cahe Mota. W rozmowie z portalem goal.pl przyznał, że przenosiny do Flamengo mogą okazać się awansem w karierze dotychczasowego selekcjonera naszej reprezentacji.
- Flamengo to marzenie wielu szkoleniowców. Cahe Mota zauważa, że pracując w tym klubie Paulo Sousa będzie walczyć o prestizowe trofea. Nie robiłby tego z reprezentacją Polski.
- Sousa mógł kalkulować, że w przypadku niepowodzenia z Polską w barażach PZPN podziękuje mu za dalszą współpracę.
- Nasz rozmówca zauważa, że Polska mogłaby awansować na mundial, ale i tak nie odegrałby tam znaczącej roli.
Z Polską nie walczyłby o trofea
Jeszcze kilkanaście dni temu wydawało się, że Paulo Sousa poprowadzi Polskę przynajmniej do końca eliminacji do mistrzostw świata w Katarze. W marcu Biało-Czerwonych czeka rywalizacja w barażach, a pierwszym rywalem będzie Rosja. 51-latek poprosił jednak o rozwiązanie kontraktu, gdy otrzymał przed świętami ofertę z Flamengo.
Brazylijski dziennikarz Cahe Mota zauważa, że na trenerskim rynku podobne sytuacje są jak najbardziej normalne, a Sousa miał prawo zmienić swojego pracodawcę przed końcem eliminacji. Inna sprawa, że niektórym klubom po prostu się nie odmawia. Praca we Flamengo byłaby spełnieniem marzeń niejednego szkoleniowca. Z takiego założenia wyszedł najwyraźniej sam Sousa.
– Różnica polega na tym, że we Flamengo Paulo może w większym stopniu realizować swoje ambicje. Jego celem będzie tu zdobycie mistrzostwa Brazylii, a także tytułu najlepszej drużyny w Ameryce Południowej. Osiągając to później mógłby celować nawet w klubowe mistrzostwo świata. Z tego powodu przenosiny do Flamengo mogą być dla niego krokiem naprzód. Nie dlatego, że Flamengo jest większe niż reprezentacja Polski. To przecież drużyna narodowa. Sportowa ambicja sprawia jednak, że projekt Flamengo jest dla niego ciekawszy – ocenia Cahe Mota w rozmowie z goal.pl.
Sousa mógł obawiać się zwolnienia
Decyzja Paulo Sousy mogłaby być inna, gdyby reprezentacja Polski awansowała bezpośrednio na mundial w Katarze. Zaplanowane na wiosnę baraże będą natomiast ogromnym wyzwaniem. Nawet jeśli Polacy pokonają w wyjazdowym boju Rosję, to będzie ich czekać rywalizacja ze zwycięzcą w pary Szwecja – Czechy. Cahe Mota zwraca uwagę, że w przypadku ewentualnego niepowodzenia Sousa mógłby znaleźć się za trzy miesiące na bezrobociu.
– Tym, co Portugalczyk mógłby maksymalnie osiągnąć z Polską byłby awans na mundial. Reprezentacja ta nie jest jednak jednym z kandydatów do wygrania tego turnieju. We Flamengo, jak wspomniałem, jest inaczej. Będzie tam walczyć o największe cele. Poza tym przychodzi z perspektywą tego, że może zostać tu dwa czy trzy lata. W Polsce, w przypadku przegrania w baraży, mógłby niebawem stracić pracę. Moim zdaniem to mogło mieć wpływ na jego decyzję – dodaje dziennikarz.
Faktem jest jednak, że Paulo Sousa w kilku miejscach zostawiał za sobą spaloną ziemię. Było tak chociażby we francuskim Bordeaux, gdzie ostatecznie odszedł bez sportowego sukcesu, ale za to z wysokim odszkodowaniem. Styl w jakim żegna się z Polską też pozostawia wiele do życzenia. Czy Flamengo zatem nie ryzykuje? Cahe Mota zauważa, że zatrudnienie każdego trenera wiąże się z pewną niewiadomą. Sousa ma jednak najwyraźniej argumenty, które przekonały działaczy Flamengo.
– Sousa to Portugalczyk. Tak samo jak Jorge Jesus, który sięgnął z Flamengo po Copa Libertadores. Zarówno on, jak i Abel Ferreira mogą być dla niego inspiracją. Obu w tej lidze się bowiem powiodło. Sousa wie, czego się tu spodziewać i jakie są wobec niego oczekiwania. Myślę, że będzie w stanie mądrze zarządzać sytuacją w klubie. To powinno mu pomóc w realizacji celu, jakim jest zdobycie mistrzostwa. A tego dyrektorzy i całe Flamengo oczekuje – kwituje Mota.
Czytaj także: Paulo Sousa zabrał głos po odejściu z reprezentacji Polski
Komentarze