Kulisy poprzedniej nocy. Piłkarze w szpitalu, jedna łatwiejsza decyzja przy skreśleniu

Bezpośrednio po meczu z Ukrainą dwóch członków sztabu medycznego transportowało do szpitala reprezentantów Polski. To skutek licznego poobijania zawodników. A także bezsensownego - zdaniem Michała Probierza - podostrzenia gry przez reprezentację Ukrainy w końcówce piątkowego spotkania. Wiemy też, która decyzja o rezygnacji z piłkarza, była dla selekcjonera łatwiejsza.

Michał Probierz
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Michał Probierz
  • W nocy kilku piłkarzy musiało udać się na konsultacje do szpitala. Lista urazów była dość długa
  • Według słów Michała Probierza, najpoważniej wyglądała sytuacja z Tarasem Romanczukiem – oczywiście nie wliczając Arkadiusza Milika, którego kontuzja wyklucza na 4-6 tygodni
  • Selekcjoner zdradza także, co zdecydowało o rezygnacji z Pawła Bochniewicza i Jakuba Kałuzińskiego

Nocne kursy do szpitala

– Przepraszam za wczoraj, ale nie było czasu dłużej rozmawiać, bo czekaliśmy na informacje od doktora – tymi słowami selekcjoner reprezentacji Polski zaczął spotkanie z dziennikarzami w sobotę. Poprzedniego wieczora konferencja trwała dosłownie dwie minuty. Michał Probierz zdążył jedynie złożyć kondolencje rodzinie żołnierza zabitego na granicy z Białorusią, poinformować, że Arkadiusz Milik został wykluczony z Euro 2024 przez kontuzję oraz poprosić o wyrozumiałość, że nie będzie odpowiadał na pytania ze względu na ważące się kwestie ostatecznej kadry na turniej. – Muszę iść porozmawiać z doktorem – zakończył tylko i wyszedł.

Bardziej rozmowny był w sobotę w południe. – Cały sztab pokazał się z bardzo dobrej strony, bo dwóch jego członków wczoraj w nocy zawoziło zawodników do szpitala. Co do Arka Milika, to wiadomo, że musi przejść zabieg i czeka go przerwa pomiędzy cztery, a sześć tygodni. Szkoda go tak po ludzku, bo było widać, ile włożył energii, by jechać na Euro, jak dobrze wyglądał w treningach. Tak to w piłce bywa… – mówił.

Tylko u nas

I dalej: – Jeśli chodzi o innych zawodników, to wiemy, że przerwa Tarasa Romanczuka nie potrwa tak długo, więc zdecydowaliśmy się go zabrać ze sobą. Pozostali zawodnicy, którzy skończyli mecz z kontuzją, mają lżejsze urazy. Kacper Urbański ma mocno zbity staw skokowy, a reszta urazy mięśniowe. Nie mieliśmy na ławce zbyt wielkiego pola manewru, bo sami je sobie ograniczyliśmy, ale mimo wszystko dla mnie było cenniejsze to, by ci piłkarze (którzy nie znaleźli się w kadrze meczowej – Jan Bednarek, Przemysław Frankowski, Paweł Dawidowicz, Jakub Piotrowski, Bartosz Slisz, Damian Szymański, Krzysztof Piątek i Karol Świderski – przyp. red.) mogli jeszcze parę motorycznych elementów porobić na porannym treningu.

Ci pozostali piłkarze z lżejszymi urazami to: Sebastian Walukiewicz, Nicola Zalewski, Michał Skóraś, Bartosz Salamon, Jakub Kiwior. Wszyscy jadą na Euro, ale warto tu dodać, że UEFA pozostawia reprezentacjom furtkę w postaci jednej zmiany medycznej jeszcze przed turniejem. Michał Probierz nie planuje z niej korzystać, chyba, że kontuzja wykluczyłaby któregoś bramkarza. Wtedy powołanie dostałby dodatkowy piłkarz, a Mateusz Kochalski pozostałby bramkarzem do treningów.

Kontuzja Arkadiusza Milika sprawiła, że Probierz musiał zrezygnować jeszcze z dwóch zawodników. Padło na Pawła Bochniewicza i Jakuba Kałuzińskiego. Jeśli wsłuchać się w to, co między wierszami przekazywał selekcjoner, znacznie prostsza była ta druga decyzja. – Same wybory były bardzo trudne. Co do Pawła zadecydowała uniwersalność Bartka Bereszyńskiego, który może grać na dwóch pozycjach – jako środkowy i boczny obrońca. Pawła bardzo cenię i jest mi przykro, wiem, ile włożył wysiłku. A w przypadku Kuby Kałuzińskiego mogę powiedzieć, że jego zmiana na pewno nie była dobra. Znam go z reprezentacji młodzieżowej, dlatego też łatwiej mi do niego podejść. Dla niego to będzie bodziec do pracy, choć debiut na pewno zapamięta.

Wracając do tak licznej grupy piłkarzy nieobecnych w kadrze na Ukrainę, była to decyzja mająca bardzo solidne podstawy. Probierz: – Gdyby znaleźli się w składzie, nie moglibyśmy zrobić normalnej jednostki treningowej z piłkami. Wiedzieliśmy, że nie chcemy mieć ich wszystkich w kadrze, bo musielibyśmy odsyłać ich na trybuny, musieliby się przebierać i w nocy robić trening wyrównawczy. A jakby coś się wydarzyło po północy, mielibyśmy problem, jeśli chodzi o powołania. Dlatego woleliśmy, by mieli rano bardzo intensywny trening, niemal w warunkach meczowych, i mieć pewność, że nic się nie stało. W samym meczu zrobiłem sześć zmian, mimo że takich, jakich planowałem przed meczem, była jedna.

Ostatnim etapem przygotowań do turnieju będzie mecz z Turcją. Początek w poniedziałek o godz. 20:45.

Komentarze