Ekstraklasa ma wielkiego człowieka. Ten gest to potwierdził

Gerard Badia (L)
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Gerard Badia (L)

Gerard Badia zdobył mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski – z jednej strony niewiele jak na osiem sezonów w Ekstraklasie, z drugiej sporo, biorąc pod uwagę klub w jakim gra i jego potencjał. Nie o tym jednak jest ten tekst, a o wielkości, jaką zbudował Katalończyk swoją postawą na boisku i poza nim. 

Najpierw człowiek, potem piłkarz

Gerard Badia do Polski trafił w 2014 roku. Do dzisiaj zagrał w ponad 200 meczach Piasta Gliwice i zdobył w nich 23 bramki. Pewnie mogłoby być lepiej, gdyby nie kontuzje. Jak na pomocnika nie są to jakieś spektakularne liczby, które stawiałyby go w pierwszej dziesiątce najlepszych piłkarzy, jacy biegali kiedykolwiek po polskich boiskach. Badia jest wyróżniającym się zawodnikiem, ale nie takim, który bije się co tydzień o miejsce w drużynie kolejki, nie takim, który walczy o tytuł króla strzelców. Hiszpan to wzór pracy i profesjonalizmu, ale to nie wszystko. 

Po środowym ćwierćfinale Pucharu Polski oczywiście wiele mówiło się o wyniku meczu Legia WarszawaPiast Gliwice (1:2), ale sporo także o zachowaniu Badii tuż po zakończeniu spotkania. Chodziło o to, że Katalończyk zauważył, że na pustej płycie boiska leży jeden z piłkarzy rywali. Cała drużyna gospodarzy opuściła już plac gry i udała się do szatni. Na murawie został tylko załamany Artem Szabanow – nowy zawodnik Legii, który w środowym meczu zawalił przy stracie drugiego gola. Nikt do niego nie podchodził poza Gerardem Badią. Hiszpan podbiegł, podał rękę i próbował pocieszyć załamanego Ukraińca. Tweet z tym gestem szybko obiegł polski internet, a komentarze kibiców były jednoznaczne. Legia jako drużyna się nie popisała, Badia to jest gość. 

Paweł Mogielnicki z serwisu 90minut.pl napisał, że “najgorsze w tym wszystkim jest to, że obaj piłkarze mogą teraz trafić przed Komisję Ligi za złamanie protokołu covidowego”. Gdyby tak się faktycznie stało i Gerard Badia a także Artem Szabanow otrzymali kary od KL, doszłoby do jednej z najbardziej kuriozalnych sytuacji w polskiej piłce w tym sezonie. Z jednej strony mocna kandydatura do nagrody fair play tego roku, z drugiej kara od Komisji Ligi za tę samą sytuację. Biorąc jednak pod uwagę ile absurdów dotyczących obostrzeń ma miejsce na co dzień wokół nas, także w piłce, to może być różnie. Piłkarz Piasta w tamtym momencie po prostu chciał się zachować po ludzku. Czy ryzykował zakażenie? Nie, bo przecież tak samo zawodnicy Piasta jak i Legii są regularnie badani. 

Fair play, szacunek do rywala, kultura wypowiedzi, inteligentne podejście do piłki nożnej i życia – te wszystkie pozytywne cechy Gerard Badia skupia w sobie, a na zewnątrz jest odbierany jako pozytywny, wspaniały człowiek. Sam nie miałem okazji z nim rozmawiać, ale znam kilku ludzi, którzy to robili, którzy go poznali i za każdym razem słyszałem same pozytywne rzeczy. 

Ekstraklasa powinna skorzystać

Jeden z internautów napisał wczoraj, że gdy Gerard Badia zakończy karierę, Ekstraklasa powinna zaproponować mu posadę ambasadora lub kogoś w podobnym charakterze. Według mnie to jest kapitalny pomysł, który jednocześnie Hiszpan mógłby łączyć z rolą skauta Piasta na Hiszpanię, bo nie chce mi się wierzyć, że gliwicki klub nie wyjdzie z podobną inicjatywą do swojej żywej legendy. 

W niedawno udzielonym nam wywiadzie Gerard Badia mówił, że wkrótce podejmie decyzję co do przyszłości i tego, czy przedłuży jeszcze kontrakt z Piastem. Jeżeli to się nie stanie, zamierza wrócić do Hiszpanii, gdzie będzie prowadził swoją firmę. Już kiedyś powtarzał, że chodzi o wulkanizację. Nie wyklucza jednocześnie dalszej pracy przy futbolu. Na razie nie ma jednak konkretów. 

Gerard Badia jeszcze chwilę pogra, potem ma plan na dalsze życie. Ten plan mu na pewno wypali. Dlaczego? Ponieważ ma ważną cechę, która pozwala mu szybko zjednywać sobie ludzi. Jest po prostu dobrym człowiekiem. 

Komentarze