Ruch zaprezentował festiwal nieskuteczności, napastnikom Niebieskich zabrakło instynktu kilera

Ruch Chorzów - SKRA Częstochowa
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Ruch Chorzów - SKRA Częstochowa

Ruch Chorzów po czterech latach rozegrał w miniony piątek pierwsze spotkanie w Fortuna 1 Lidze. Otoczka starcia rozgrywanego na Stadionie Miejskim była bardzo efektowna. Wśród kibiców widoczny był głód rywalizacji z większymi firmami niż takie zespoły jak na przykład Radunia Stężyca, czy Motor Lublin. Pierwszy rywal w teorii nie miał zawiesić wysoko poprzeczki Niebieskim. Podopieczni Jarosława Skrobacza nie dali rady jednak w pełni usatysfakcjonować swoich kibiców w starciu ze SKRĄ Częstochowa, notując bezbramkowy remis. Mimo że przewaga chorzowian nad przeciwnikiem była miażdżącą, co nakreśliło pewną wizję gry zespołu.

  • Ruch Chorzów dwoił się i troił, aby wygrać ze SKRĄ, ale ostatecznie musiał zadowolić się punktem
  • Niebiescy mają za sobą pierwsze spotkanie w nowym sezonie Fortuna 1 Ligi, które na pewno dało dużo materiału do analizy sztabowi szkoleniowemu
  • Pierwsze wnioski kibiców po ostatnim gwizdku sędziego związane były z poprawą skuteczności

Ruch zatrzymany przez murarzy

Ruch Chorzów do nowego sezonu Fortuna 1 Ligi przystąpił z 11 nowymi zawodnikami. Będzie trzeba się zatem przyglądać temu, jaki potencjał ludzki ma trener Jarosław Skrobacz. Jasne jest też to, że Niebiescy będą potrzebować czasu, aby zespół zgrał się ze sobą i mógł walczyć o coś więcej niż tylko utrzymanie. Weryfikacja prawdziwych możliwości Ruchu będzie zatem po mniej więcej pięciu-sześciu kolejkach. Kto wie, czy niezły terminarz nie sprawi, że Niebiescy po spokojnym starcie nie namieszają na zapleczu PKO Ekstraklasy. W każdym razie najpierw te spotkania muszą zostać rozegrane, a później przyjdzie czas na pierwsze oceny.

Przed piątkowym starciem nikt w drużynie z Chorzowa nie chciał mówić o celu przed nowym sezonem. Wszyscy wyznają teorię a’la Adam Małysz. Tym samym najważniejszy jest najbliższy mecz, a wyniki po pierwszej części sezonu mogą wykreować plany, o co tak naprawdę walczyć będą chorzowianie. Pół żartem, pół serio na szczęście nikt w szeregach Niebieskich nie mówił o celu na pierwszą połowę.

Stadion Ruchu Chorzów tuż przed startem nowego sezonu (fot. Łukasz Pawlik)

Inauguracyjne spotkanie Niebieskich w trakcie kampanii 2022/2023 zakończyło się podziałem punktów. Podobnie było w poprzednim sezonie. Wówczas jednak chorzowianie zremisowali 1:1 z Pogonią Siedlce. Jedynego gola strzelił wówczas Przemysław Szkatuła, którego w Chorzowie już nie ma. W piątkowym starciu goli zabrakło. Jest jednak progres względem kampanii 2017/2018, gdy Niebiescy zaczęli sezon od porażki ze Stala Mielec (0:1). Jak wiadomo, końcowy efekt był taki, że Ruch jako ostatnia drużyna w tabeli, spadł z Nice 1 Ligi.

Niebiescy dojrzali piłkarsko, ale nieskuteczni

Jakość w grze chorzowian była widoczna w boju ze SKRĄ. Niebiescy dominowali nad rywalem nie tylko pod względem utrzymania się przy piłce, ale także tworzenia sytuacji strzeleckich. Fani chorzowian pretensje mogą mieć tylko o to, że ich pupile byli nieskuteczni. Szczególnie tyczy się to Daniela Szczepana, który wbrew pozorom także w eWinner 2 Lidze potrzebował kilku sytuacji w meczu, aby zdobyć bramkę. Wyczyn z finałowego starcia barażowego o awans na zaplecze PKO Ekstraklasy był wyjątkowy w wykonaniu zawodnika.

Czołowy piłkarz Ruchu marnował z częstochowianami na potęgę sytuacje strzeleckie. Chwała mu jednak za to, że się w nich znajdował, co należy odbierać jako dobry prognostyk na przyszłość. Szczepan bardzo blisko zdobycia bramki był między innymi po uderzeniu z przewrotki, ale futbolówkę z linii bramkowej po jego strzale wybił jeden z zawodników SKRY. Piłkę meczową miał natomiast Kacper Michalski. 22-latek trafił do teamu z Chorzowa tego lata na zasadzie wolnego transferu z Górnika Zabrze i szybko mógł wkupić się w łaskę fanów Niebieskich. Niemniej po ograniu bramkarza po podaniu Daniela Szczepana nowy zawodnik 14-krotnych mistrzów Polski nie potrafił oddać celnego strzału na pustą bramkę i Ruch musiał zadowolić się remisem.

– Byliśmy przygotowani na nastawienie taktyczne gości. Wiedzieliśmy, że niekiedy będziemy musieli sobie radzić z tą zagęszczoną defensywą i grą na własnej połowie. Zawsze jest to ryzyko straty i narażenia się na kontrę. Bardzo dobrze reagowaliśmy po stratach i nie pozwalaliśmy przeciwnikowi, żeby stwarzał większe zagrożenie – przekonywał po meczu trener Jarosław Skrobacz.

– Było sporo sytuacji, które niekiedy wpadają do bramki, ale dzisiaj tego szczęścia nie mieliśmy. Po tym pierwszym meczu zejdzie z nas troszeczkę ciśnienie i bardzo w to wierzę, że w kolejnych będzie lepiej pod kątem wykańczania akcji – uzupełnił opiekun Niebieskich.

Pierwsze śliwki robaczywki

Pierwsze trudności chorzowska drużyna ma już za sobą. Wyróżniającym zawodnikiem był na pewno Jakub Piątek, którego obecność w wyjściowym składzie mogła zaskakiwać. 24-latek sprowadzony z GKS-u Tychy wygrał rywalizację z Tomaszem Swędrowskim, który w poprzedniej kampanii był jednym z najlepszych piłkarzy w eWinner 2 Lidze. Z niezłej strony pokazał się też Artur Pląskowski, który wyróżniał się świetną grą w powietrzu. Czasem natomiast chyba za bardzo chciał mijać rywali niczym Kojiro Sasaki ze znanej piłkarskiej anime. Były napastnik Chojniczanki Chojnice jest silny fizyczynie i próbował przebijać się z piłką nawet przez zawodników, którzy mieli plan zatrzymać go wślizgiem. Ostatecznie powstrzymali go, ale faulem.

Ruch Chorzów – SKRA Częstochowa (fot. Łukasz Pawlik)

Kolejny bój Niebiescy rozegrają z Chrobrym Głogów, który może zawiesić wyżej poprzeczkę Niebieskim. Trzeba pamiętać, że ekipa z Dolnego Śląska walczyła w poprzedniej kampanii o awans do PKO Ekstraklasy, przegrywając ostatecznie w finale baraży z Koroną Kielce. Latem jednak skład drużyny został mocno zmieniony, a przede wszystkim z klubu odszedł trener Ivan Djurdjević, decydując się na podjęcie pracy w Śląsku Wrocław.

Marne warunki na trybunie prasowej

Pierwsze spotkanie w Fortuna 1 lidze przypomniało jednak także o wielu niedociągnięciach związanych ze stadionem. Władze klubu oczywiście robią, co w ich mocy, aby komfort na obiekcie był jak najlepszy. Niemniej korzystanie z przenośnych toalet i brak trybuny prasowej z prawdziwego zdarzenia, to bolączki, o których nie sposób nie wspomnieć. Miejsca dla dziennikarzy są tak skonstruowane, że ledwie można się w nich zmieścić. Tymczasem w momencie położenia laptopa na pulpit, ten natychmiast się skrzywiał. XXI wiek, a na stadionie Ruchu kłopoty, które nie powinny mieć miejsca.

Gdy poruszało się temat na trybunie – używając kilku nieparlamentarnych słów – jeden z kibiców wyraził empatię względem dziennikarzy, widząc w jak trudnych warunkach muszą pracować. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że proces budowy nowego stadionu nie jest uzależniony od władz klubu, bo gdyby tak było, to pewnie już dawno pierwsza łopata zostałaby wbita. Niemniej to kolejne argumenty do budowy nowego stadionu. Nie tylko mają powstać loże dla vipów, nie tylko zadaszenia dla najzagorzalszych fanów Niebieskich, ale też odpowiednie warunki dla dziennikarzy, którzy mają relacjonować to, co dzieje się z udziałem piłkarzy 14-krotnego mistrza Polski.

Czytaj więcej: Ruch Chorzów czarnym koniem 1 Ligi. “Poprzeczka wyżej niż do tej pory”

Komentarze