Simeone zadedykował zwycięstwo fanom. “Real to najlepsza drużyna na świecie”

Atletico Madryt po dogrywce zdołało pokonać Real (4:2) i awansowało do ćwierćfinału Pucharu Króla. Po ostatnim gwizdku Diego Simeone skupiał się na świetnej postawie kibiców na Civitas Metropolitano, którzy poprowadzili piłkarzy do zwycięstwa.

Diego Simeone
Obserwuj nas w
IMAGO / Oscar J. Barroso Na zdjęciu: Diego Simeone
  • Atletico Madryt szybko otrząsnęło się po porażce w Superpucharze Hiszpanii
  • Nieco ponad tydzień później Rojiblancos wzięli rewanż na Realu Madryt i wyeliminowali rywala zza miedzy z Pucharu Króla
  • Po spotkaniu Diego Simeone miał dobry humor podczas konferencji prasowej

“Nie sposób nie oddać serca tym fanom”

Atletico Madryt 10 stycznia rozgrywało mecz z Realem w ramach półfinału Superpucharu Hiszpanii. Wówczas, po dogrywce, triumfowali jednak Królewscy. To nie podłamało bynajmniej Rojiblancos. Los chciał, że osiem dni później mieli już szansę na rewanż; tym razem mierzyli się z derbowymi rywalami w ramach Pucharu Króla. Dogrywka znów była konieczna, ale tym razem to podopieczni Diego Simeone okazali się w niej lepsi i wygrali ostatecznie 4:2.

Gdy wyjeżdżaliśmy z hotelu, zobaczyliśmy coś wspaniałego. Wszyscy twoi fani, podekscytowani meczem pucharowym. Nie sposób nie oddać takim kibicom swego serca. Dobrze zinterpretowaliśmy spotkanie i uczciwie wygraliśmy – zaczął popularny “Cholo”. – W piłce nożnej nie ma miejsca na coś takiego jak zemsta. Jest za to kolejny mecz i sposób jego rozgrywania. W trzech spotkaniach, które z nimi zagraliśmy, jest dużo podobieństw. Staramy się grać w określony sposób. Real Madryt to z pewnością najlepsza drużyna na świecie. Potrafią strzelać po kontratakach, ze stałych fragmentów gry… Nie ma mowy o szczęściu, są świetni. Ale my potrafimy bardzo dobrze rywalizować. Dziś po dogrywce okazaliśmy się lepsi – dodał.

Teraz przed Los Colchoneros powrót do ligowej rzeczywistości. W poniedziałek zmierzą się z Granadą.

Zobacz też: Real przegrał z Atletico. Ancelotti wskazał główną przyczynę.

Komentarze