Trener mentalny Nsame: Pod pewnymi względami Jean-Pierre jest 10 lat przed innymi [NASZ WYWIAD]

Jean-Pierre Nsame odniósł w meczu z Cracovią ciężką kontuzję, która wykluczy go z gry na kilka miesięcy. Napastnik Legii nie miał jednak ani chwili załamania. - To dlatego, że ma fantastyczny mental - mówi nam Laurent Edriat, jego trener mentalny.

Jean-Pierre Nsame
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Jean-Pierre Nsame

Zaczęło się od gracza PSG

Jean-Pierre Nsame był wielkim odkryciem początku sezonu w Legii. Napastnik z Kamerunu wreszcie zaczął pokazywać co potrafi, strzelając gola za golem. Niestety, świetna seria została przerwana na boisku Cracovii, gdzie Nsame zerwał ścięgno Achillesa. To oznacza kilka miesięcy przerwy.

Były gwiazdor ligi szwajcarskiej nie załamał się jednak, a wręcz przeciwnie – od razu postanowił, że wróci… szybciej niż się wielu wydaje. Osoby, które go znają, podkreślają, że duże znaczenie ma tu jego nastawienie mentalne. Jak się okazuje, piłkarz od kilku lat współpracuje z Laurentem Edriatem, trenerem mentalnym i bardzo sobie tę współpracę chwali. Goal.pl porozmawiał z Edriatem na temat gracza Legii.

Piotr Koźmiński, goal.pl: Jak zaczęła się pańska współpraca ze światem piłki? Bo wyczytałem, że współpracuje pan z piłkarzami od 2011 roku.

Laurent Edriat, trener mentalny:

Kształciłem się w kierunku coachingu, najpierw doradzałem przedsiębiorcom, ludziom prowadzącym firmy. Starałem się im pomóc od strony mentalnej. A do piłki trafiłem trochę przypadkowo. Ktoś miał w rodzinie agenta piłkarskiego, poznaliśmy się i stopniono zbliżyłem się do świata futbolu. Moim pierwszym klientem był znany piłkarz, bo mówię o Mevlucie Erdingu, który grał na przykład w PSG. Zapewne część kibiców w Polsce go pamięta. Urodzony we Francji, ale pochodzenia tureckiego.

Od tego czasu podobno tych piłkarzy w pana „portfolio” trochę się uzbierało.

Dokładnie 401. To piłkarze z Ligue 1, Ligue 2, Premier League, z ligi szwajcarskiej. Grają w różnych miejscach, ale łączy ich jedno: język francuski. Pracuję tylko z piłkarzami, dla których to język macierzysty.

A od kiedy pracuje pan z Nsame?

Zaczęliśmy współpracę po jego pierwszej ciężkiej kontuzji. To było zerwanie ścięgna Achillesa. Czyli, tak jak teraz. Pracujemy więc ze sobą już kilka lat.

I jak to wygląda?

To sesje telefoniczne. Trwają od 30 do 90 minut.

Długość jest uzależniona od tego w jakim nastroju jest piłkarz?

Nie, w zależności od tego jak obaj się czujemy. Jeśli mam skutecznie pomóc, to też muszę być skupiony, skoncentrowany.

Głowę też trzeba ćwiczyć cały czas

Rozumiem, że nie rozmawiacie o taktyce….

Oczywiście, że nie. Od tego jest trener. My rozmawiamy o emocjach. Najczęściej taką sesję robimy dzień przed meczem. Zaczynamy od analizy poprzedniego spotkania, Jean-Pierre opowiada jakie wtedy przeżywał emocje. Zastanawiamy się co mentalnie mógł zrobić lepiej, a co zrobił dobrze. Żeby te dobre emocje przenieść na kolejny mecz, a niektóre zachowania po prostu skorygować. Piłka nożna według mnie ma cztery filary.

Jakie dokładnie?

Taktyka, przygotowanie fizyczne, technika i podejście mentalne. Wielu piłkarzy niestety zaniedbuje ten ostatni filar, a po pomoc zgłasza się dopiero jak coś nie gra. Bo taktykę trenują codziennie, fizycznie też codziennie mają duży wysiłek na treningu, technikę szlifują cały czas. Ale wielu nie ćwiczy głowy.

Natomiast Nsame tego aspektu absolutnie nie zaniedbuje. Ma bardzo silną psychikę, ale ciągle nad nią pracuje. Dla niego trening mentalny ma ogromne znaczenie. Do tego jest inteligentny, a to zawsze w tej sferze pomaga. Powiem tak: czasem mi się wydaje, że on jest nawet zbyt profesjonalny, że wyprzedza innych pod tym względem o 10 lat. Jestem jednak przekonany, że w sporcie to pójdzie właśnie w tym kierunku. Bardziej zindywidualizowanego podejścia do zawodnika. Jean-Pierre jest po prostu bardzo świadomy tego, czego potrzebuje jako piłkarz. Również w sferze mentalnej.

Czyli, nie dziwi pana, że nie miał nawet momentu załamania po tej ostatniej kontuzji?

Nie, nie dziwi mnie, bo dobrze go poznałem. Jest po zabiegu, dochodzi do siebie fizycznie, ale nad stroną mentalną też już pracujemy. Miał już taką kontuzję, więc w rozmowach wracamy do tamtych chwil. Jakie miał wtedy podejście, jakie zachowania warto przenieść na teraz, skoro sytuacja jest podobna.

On się nigdy nie podda

Nsame zapewnia, że wróci wcześniej niż się niektórym wydaje. Wierzy pan, że tak będzie?

Na pewno wróci taki sam Jean-Pierre Nsame. On się nie podda. I jeszcze ważna rzecz: pracowałem z zawodnikami po kontuzjach. Wielu z nich jeszcze długo miało blokadę psychiczną. U nich ten uraz w głowie dłużej się leczył niż w nodze czy ręce. Nsame to nie grozi, on jest na to zbyt silny psychicznie. On po prostu wstanie z tego łóżka rehabilitacyjnego, wyjdzie na boisko i za jakiś czas wróci do gry. Bez żadnego lęku.

Jaki był najtrudniejszy moment w waszej współpracy?

Na pewno przejście do Como. Nie grał tam tyle ile chciał, to nie był dla niego dobry okres. Trzeba to było przepracować. Również, gdy nie dane mu było pobić rekordu ligi szwajcarkiej pod względem goli, a bardzo tego chciał… Generalnie piłkarz ma czasem różne przeszkody na swojej drodze.

Mam wrażenie, że dziś niektórzy trenerzy za bardzo przywiązują się na przykład do danych. Dane, dane, dane. Na przykład przebiegnięte kilometry. Przecież nie każdy musi ich mieć aż tak dużo. Są piłkarze, którzy wiedzą jak się przemieszczać, kiedy i gdzie. W przypadku napastników: znależć się tam, gdzie dostanie piłkę i strzeli gola. Do tego nie trzeba wielkiej liczby kilometrów.

To nie jest jego koniec w Legii

Ale teraz mówi pan generalnie, czy o Nsame? Bo to wypisz wymaluj jego sytuacja w Legii za trenera Feio.

Mówię i generalnie, i o Nsame. Jean-Pierre to utalentowany gracz, ma swoje wielkie plusy. Ale nie możesz od niego wymagać czegoś, czego nie potrafi, co nie jest jego mocną stroną. On da z siebie wszystko, ale to musi być racjonalne.

Niektórzy powątpiewają jednak, czy Nsame jeszcze w Legii zagra. Bo jego kontrakt kończy się latem, a taką kontuzję leczy się długo….

Jak powiedziałem, o jego powrót jestem spokojny. Jean-Pierre ma nie tylko świetne podejście mentalne, ale też super predyspozycje fizyczne. Budowa mięśni i tak dalej. Do tego doświadczenie. W końcu ma już białe włosy (śmiech). To wszystko pomoże w walce o powrót na boisko. Jestem przekonany, że to będzie udany come back. Że w Legii Nsame nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.