Czy starcie z Atletico będzie kamieniem węgielnym nowej Barcy?

Jordi Alba i Dani Alves
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Jordi Alba i Dani Alves

Mecz Barcelony z Atletico Madryt wlał nadzieję w serca kibiców Blaugrany. Nic dziwnego – w spotkaniu tym mogli zaobserwować niemal wszystko, czego brakowało w klubie w ostatnich tygodniach, miesiącach czy latach. Pytanie brzmi: czy Duma Katalonii popłynie na tej fali, czy też szybko wróci na mieliznę, jak miało to miejsce po pucharowym starciu z Realem Madryt?

  • Hitem minionej kolejki było starcie Barcelony z Atletico Madryt, zakończone zwycięstwem gospodarzy 4:2
  • Było to pierwsze zwycięstwo Blaugrany nad jednym z wielkich rywali od października 2020 roku, gdy pokonała Juventus
  • Jeżeli zawodnicy Dumy Katalonii pójdą za ciosem, to starcie może okazać się w przyszłości mitem założycielskim drużyny

Triumf nad wielkim rywalem – odhaczone

Ostatnie spotkanie było dla Barcelony wyjątkowe z wielu powodów, które postaram się wyłuszczyć w kolejnych akapitach. Pierwszy i najważniejszy z nich, to przełamanie niemocy przeciwko wielkim rywalom. Zaraz podniesie się larum, że Atletico w tym sezonie jest cieniem samego siebie choćby sprzed roku, ale faktem jest, że patrząc globalnie na La Ligę, wielkie zespoły istnieją trzy. Do tego grona puka Sevilla, ale zwycięstwa nad Los Nervionenses – do których niedawno dochodziło – nie smakują tak samo. Mówimy zresztą o mistrzu Hiszpanii i zespole, który zdołał jednak awansować do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Ponadto o rywalu niepokonanym od ponad dwóch lat!

Ostatnim starciem, w którym Blaugrana zdołała wypunktować zespół z topu, był mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów w sezonie 2020/2021. Wówczas gracze Ronalda Koemana rozbili Juventus (3:0). Tylko po to, by w rewanżu dać wbić sobie cztery gole. I to również przez uśpionego giganta prowadzonego przez kwestionowanego szkoleniowca.

Triumf z Atletico wpłynąłby pozytywnie na Barcelonę, niezależnie od stylu, w jaki by go osiągnęła. A przecież w niedzielnym spotkaniu Duma Katalonii zaprezentowała się naprawdę dobrze.

Fantastyczna pierwsza połowa podsumowaniem pracy Xaviego Hernandeza

Przed spotkaniem Xavi nawoływał: w tym meczu zobaczycie efekt naszej pracy w ostatnich tygodniach. Jak powiedział, tak zrobił. Jego drużyna zakładała wysoki, zorganizowany pressing, a gracze w ofensywie wiedzieli, co robią. Dani Alves przy rozegraniu schodził do środka niby Joao Cancelo, a debiutujący Adama Traore wytypował idealną “ofiarę” – Mario Hermoso. Krótko mówiąc, Barcelona wiedziała, co robi. Wiedziała, jak zranić Atletico i z dużą skutecznością – i w różne sposoby – robiła to co najmniej przez godzinę.

Pokonanie boiskowych trudności

Tak długo zachwycamy się grą Barcelony w pierwszej połowie, a rozpoczęła się ona przecież od trafienia Yannicka Carrasco! Przy bramce Belga zawiódł i Jordi Alba, i Ronald Araujo, a i pomocnicy nie pomogli. W wielu tego typu sytuacjach Blaugrana w ostatnich latach zwieszała głowę i nie potrafiła wrócić. Tym razem wróciła – i to w wielkim stylu, jeśli przypomnieć sobie trafienie Alby. W drugiej połowie, za to, tuż po drugim golu dla Atletico głupotą “popisał się” Dani Alves. Brazylijczyk, mogący liczyć na miano gracza spotkania postawił stempel na Carrasco, za co arbiter musiał wyrzucić go z boiska. Z pewnością gracze Blaugrany mieli w pamięci, co Los Colchoneros zrobili niedawno Valencii w końcówce meczu. Valencii, dodajmy, grającej w pełnym składzie. Co zrobiła Duma Katalonii? Zacieśniła szyki, a przy tym starała się oddalić zagrożenie od swojej bramki. Podczas ostatniej półgodziny Atletico nie potrafiło stworzyć zagrożenia pod bramką Marca-Andre ter Stegena. A przecież – jak dotąd – defensywa Blaugrany z pewnością nie była monolitem.

Fantastyczne wejście nowych twarzy

Na koniec dość oczywisty pozytyw. Wszystkie nowe twarze Barcelony zaprezentowały się co najmniej dobrze. Na skrzydle szalał Adama Traore, który swoimi ruchami przypominał Neymara z najlepszych czasów. Niezwykle inteligentnie grał Ferran Torres, a Hiszpan dodatkowo zanotował asystę. Pierre-Emerick Aubameyang wszedł w trudnej sytuacji i rozumiał swoją rolę; odciągał graczy Atletico swoimi rajdami, by dać odetchnąć obronie. W dodatku, pomimo wieku, klasą błysnęli Alba i Alves (wyłączając wspomniany, bandycki faul), a kolejne impulsy dali też walczące o nowe kontrakty Ronald Araujo i Gavi.

Tak, spotkanie z Atletico może być dla Xaviego mitem założycielskim. O ile tylko zespół pójdzie za ciosem. Pamiętamy przecież, jak po dobrym meczu pucharowym z Realem Madryt obserwowaliśmy fatalne – z perspektywy Dumy Katalonii – starcie z Athletikiem czy męczarnie z Deportivo Alaves.

Krótko mówiąc – twój ruch, panie Xavi.

Całość tekstu znajduje się na Primeradivision.pl. Tam wybrano dodatkowo Partidazo, evento, jugador oraz golazo minionej kolejki. Sprawdź aktualną tabelę La Liga.

Komentarze