Bartosz Nowak: o powodzeniu transferu nie decyduje tylko klub i pieniądze

Bartosz Nowak
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Bartosz Nowak

– Większość zawodników przy ewentualnym transferze bierze pod uwagę różne czynniki. Analizuje się takie rzeczy jak styl gry drużyny, czy to, czy miało się kiedyś styczność z danym trenerem. Jest wiele czynników, które decydują o powodzeniu transferu. Wbrew pozorom nie liczą się tylko pieniądze i liga – mówi w wywiadzie Bartosz Nowak, który w tym sezonie jest jedną z kluczowych postaci Górnika Zabrze.

  • Bartosz Nowak jesienią 2020 dołączył do Górnika Zabrze po świetnych w swoim wykonaniu dwóch sezonach w Stali Mielec. Mający w swoim piłkarskim CV chorzowski Ruch zawodnik przekonuje, że przy wyborze klubu nie kierował się aspektami kibicowskimi
  • W rozmowie z Goal.pl piłkarz opowiedział o celach zrealizowanych w 2020 roku. 27-latek zadeklarował też, że jego zespół mierzy wysoko i planuje zaatakować czołówkę tabeli
  • Pojawiły się również wątki dotyczące trenera Wojciecha Stawowego, Artura Skowronka, czy Richmonda Boakye. Zawodnik opowiedział też o kulisach transferu do Górnika Zabrze

Konkurencja niestraszna

Ostatnio w kontekście Górnika Zabrze dużo mówiło się o powrocie Rafała Kurzawy. To piłkarz mogący grać na podobnej pozycji co ty. Odetchnąłeś z ulgą, że ten transfer nie doszedł do skutku?

Gdy dotarły do mnie głosy, że może trafić do nas, to ucieszyłem się z tego. Dobrych zawodników w szatni nigdy za wiele. To, że gra na podobnej pozycji, co moja, to akurat nic nie znaczy. Ostatnio graliśmy w ustawieniu z dwoma zawodnikami w środku pomocy, więc dla każdego może się znaleźć miejsce.

Wiadomo jednak jak mocną pozycję w klubie miał Rafał Kurzawa. Ty natomiast tak naprawdę wciąż pracujesz na swoją pozycję w zespole…

Próbkę swoich umiejętności i możliwości już pokazałem. To na pewno nie jest to, czego bym od siebie oczekiwał. Wierzę, że będzie jeszcze lepiej. W każdym razie nie miałem żadnych złych myśli związanych z ewentualnym przybyciem Rafała do Górnika. Tak jak już powiedziałem, cieszyłem się na wieść, że taki transfer może mieć miejsce.

Jesteście aktualnie na czwartym miejscu w tabeli. Czy celujecie w miejsce na podium?

Wiadomo, że skoro powtarzamy, że chcemy wygrywać w każdym spotkaniu i mieliśmy wysoką pozycję po pierwszej rundzie, to mierzymy wysoko. Chcemy na pewno zaatakować czołówkę tabeli i trzymać się góry tabeli. Mam nadzieję, że do końca sezonu uda nam się jeszcze podskoczyć.

Gdybyście zakończyli rozgrywki na czwartej pozycji, byłby pewnie duży niedosyt, mając na względzie to, jakim potencjałem dysponujecie.

Ambicje mamy na pewno wyższe. Stać nas na więcej. Jeśli będziemy mieli mniej takich spotkań, jak ostatnio z Lechią Gdańsk (przegrana 0:2 – przyp. red.), a więcej tych dobrych takich jak ze Stalą Mielec (wygrana 2:1 – przyp. red), to będzie dobrze.

Zanim trafiłeś do Górnika, pojawiały się głosy, że pozamiatałeś I ligę. Były głosy o różnych ofertach. Co zdecydowało, że zakotwiczyłeś w Zabrzu?

Zaangażowanie w rozmowy to był główny czynnik. Górnik od kilku okienek transferowych uważnie mi się przyglądał, dzwonił do mnie. Regularnie przekazywano mi informację o zainteresowaniu. Dla zawodnika najważniejsze jest to, aby trafił do klubu, gdzie go chcą. Chciałem wykonać krok do przodu i walczyć o wyższe cele, niż na przykład walka o utrzymanie, jak to ma zwykle miejsce w przypadku beniaminków. .

Kto z klubu wykazywał największe zainteresowanie ściągnięciem cię do Górnika?

Właśnie to było fajne, że jak już doszło do tego, że byłem wolnym zawodnikiem, to każda ważna osoba w klubie wykazywała mną zainteresowanie. Każdy chciał ze mną rozmawiać i przekonać mnie do tego, abym dołączył do Górnika. Kontaktowali się ze mną trener i dyrektor sportowy. Był nawet telefon ze strony byłego zawodnika tego klubu. Musiałem po prostu przyjąć tę ofertę [śmiech].

Temat Wisły? Dzisiaj to już nieważne

Miałeś dwa sezony z rzędu w I lidze z double-double (dwucyfrowy wynik liczby goli i asyst). Ofert było na pewno sporo. Czy trener Artur Skowronek, któremu dużo zawdzięczasz, chciał cię w Wiśle Kraków?

Nie ma sensu już wracać do tego, co było. Dzisiaj to już nieważne. Było na pewno kilka ofert i sporo telefonów. Górnik był jednak najkonkretniejszy.

Mówiłeś, że Górnik długo cię obserwował. Czy to trwało już od momentu, gdy byłeś jeszcze zawodnikiem Ruchu Chorzów, czy w momencie, gdy zacząłeś sobie świetnie radzić w Stali?

Zaraz po transferze do Stali, gdy zacząłem z meczu na mecz prezentować się coraz lepiej. Były kontakty z moim menedżerem, było zapytanie do klubu w celu rozeznania sytuacji. Wówczas jednak nie było możliwości, abym zmienił klub, bo chciałem za wszelką cenę przyczynić się do awansu drużyny.

W słynnej rozmowie z Weszlo powiedziałeś, że przy pierwszym zetknięciu z Ekstraklasą byłeś po prostu za słaby. Co się od tamtej pory zmieniło?

Przy pierwszym podejściu do Ekstraklasy byłem na pewno młodszym zawodnikiem i to mogło mieć wpływ na to, że nie poradziłem sobie tak, jakbym chciał. Poza tym wcześniej grałem na poziomie drugoligowym, który był niższy, niż to ma miejsce aktualnie. Druga liga z roku na rok staje się coraz mocniejsza. Zebrałem jednak doświadczenie. W Stali nabrałem pewności siebie, co skutkowało tym, że trafiając do Górnika, czułem się pewnie. Wiedziałem, jakie mam umiejętności. Wiedziałem, na co mnie stać. Na pewno nie jestem jeszcze zadowolony, z tego, co udało mi się pokazać. Będę ciężko pracował, chcąc się poprawić.

Duża jest różnica między I ligą a Ekstraklasą?

Na pewno jest inny poziom pojedynczych piłkarzy, gra jest bardziej rwana i agresywna co skutkuje większą ilością stałych fragmentów gry. Chociaż muszę przyznać, że są w pierwszej lidze zespoły i zawodnicy, które już są gotowe, żeby grać w Ekstraklasie.

Nieporozumienia lepiej gasić, niż zaogniać

Jedną z takich ekip jest ŁKS dowodzony przez Wojciecha Stawowego. Mając na uwadze, jakie miałeś relacje z tym trenerem w Miedzi Legnica, jest szansa na to, że jeszcze będzie wam kiedyś dane razem współpracować?

Ja nie lubię niczego wykluczać i opowiadać czego to w życiu bym nigdy nie zrobił. W życiu piłkarza wszystko szybko się zmienia. W jednym klubie może się coś w pewnym momencie rozwinąć, w innym może się coś popsuć, więc nic nie można w życiu nic wykluczać. Większość zawodników przy ewentualnym transferze bierze pod uwagę różne czynniki, dzwoni po znajomych w celu zasięgnięcia informacji. Analizuje się takie rzeczy jak styl gry drużyny, infrastrukturę klubu czy to, czy miało się kiedyś styczność z danym trenerem. Jest wiele czynników, które decydują o powodzeniu transferu. Wbrew pozorom nie liczą się tylko pieniądze i liga.

Bartosz Nowak
Bartosz Nowak (fot. PressFocus)

W rozmowie z Górnik TV wspomniałeś, że robisz sobie każdego roku podsumowanie tego, co zrobiłeś dobrze, a co źle. Jakie wnioski wyciągnąłeś po 2020 roku?

Na pewno w pierwszym półroczu zrealizowałem najważniejszy cel, czyli wywalczyliśmy ze Stalą Mielec awans do Ekstraklasy. Cele indywidualne też udało mi się osiągnąć. Po transferze do Górnika również wszystko nieźle się ułożyło, bo po pierwszej rundzie zajęliśmy dobrą pozycję, chociaż ambicje mamy jeszcze wyższe.

Ogólnie miniony rok oceniasz pozytywnie, czy jednak sytuacja pandemiczna wpłynęła na to, że coś nie poszło tak, jakbyś sobie tego życzył?

Nie mam zamiaru oceniać rzeczy, na które nie mam wpływu, jak to ma miejsce w przypadku pandemii. Mogę oceniać tylko sportowe i życiowe cele, w tych specyficznych czasach. Większość celów sportowych zrealizowałem i z tego się cieszę. Po zakończeniu sezonu I ligi czasu na odpoczynek było bardzo mało. Później, gdy już zaczęły się nowe rozgrywki, to czasu między spotkaniami też nie było dużo. Albo trzeba było grać co trzy dni, albo były przerwy spowodowane zachorowaniami. Nie udało się nam pojechać na obóz. Miałem też chyba najkrótszy urlop w życiu, bo było to zaledwie siedem dni między jednym a drugim sezonem. Dużo było rzeczy niezależnych ode mnie, ale jednak udało mi się ten czas przeżyć w zdrowiu z niezłymi wynikami sportowymi, więc nie mam zamiaru na nic narzekać. Jednocześnie mam nadzieję, że w tym roku będzie jeszcze lepiej.

Wkraczasz w najlepszy wiek dla piłkarza. Jeśli wszystko ułoży się po twojej myśli i po sezonie pojawi się oferta z klubu zagranicznego, to byłbyś na taki ruch gotowy?

Miałem szczęście w życiu, że trafiałem na trenerów, którzy zawsze mnie uczyli tego, że wszystko należy robić po kolei. Bez osiągnięcia celu zespołowego, czyli wygrywania meczów i dobrego prezentowania się jako zespół, a także wspinania się w górę tabeli, nie będzie mowy o żadnym transferze. Niemniej każdy zawodnik z Ekstraklasy na myśl o transferze zagranicznym na pewno by się ucieszył, bo to fajna sprawa. Do tego jednak jeszcze daleka droga. Trzeba wszystko wywalczyć na boisku, pokazać, czy jest się gotowym, bo samo mówienie nic nie da.

Celem zamieszanie w czołówce tabeli

To jeśli o pokazywaniu mowa, to okazja wyborna już w sobotni wieczór, bo zagracie z Legią Warszawa. To chyba najlepsze okno wystawowe, a ty już pokazałeś, że z tym zespołem lubisz grać.

To prawda, wtedy nam się udało zaskoczyć Legię naszym stylem i sposobem gry. W sobotę myślę, że możemy spodziewać się dobrego spotkania, Legia będzie chciała wygrać, żeby uciekać w tabeli, a my mamy do zmazania plamę za ostatnią wyjazdową porażkę z Lechią. Oczywiście też chcemy gonić te drużyny przed nami.

Jak odebraliście informacje w zespole, gdy dołączył do was Richmond Boakye z niezłym CV? Było oglądanie filmików na youtubie i wygooglowywanie?

Wszystko działo się szybko i nie mieliśmy żadnych przecieków na ten temat. Dowiedzieliśmy się o tym, że będziemy mieć nowego zawodnika w zespole praktycznie z dnia na dzień. Byliśmy ciekawi tego, co potrafi. Oglądaliśmy to, gdzie grał i jak. Pierwsze dwa tygodnie w drużynie pokazują, że to mega pozytywna postać i ma naprawdę duże umiejętności.

To już zawodnik w 100 procentach gotowy do gry?

Przychodząc do nas, od razu powiedział, że potrzebuje kilku treningów, aby złapać formę. Po tygodniu stwierdzam, że nie kłamał, pokazując to: przed treningiem, w trakcie i po. Widać, że bardzo chce wrócić do regularnej gry i zdobywania bramek.

Jesteś aktualnie zawodnikiem Górnika Zabrze, ale z przeszłością w Ruchu Chorzów. Gdy decydowałeś się na transfer kilka miesięcy, zastanawiałeś się nad nim dwa razy?

Nie kierowałem się w ogóle aspektami kibicowskimi. Wybrałem klub, gdzie mnie najbardziej chcieli. W Zabrzu chodziłem 3,5 roku do szkoły. W przeszłości byłem też w szkółce Gwarka Zabrze, trenowałem już kiedyś w Górniku, więc to miejsce nie było mi obce. Poza tym wychodzę z założenia, że jeśli zawodnik gra dobrze, udowadnia swoją wartość na boisku, to wszyscy są zadowoleni i nie ma czasu na żadne negatywne emocje.

Ogólnie jak wspominasz czas spędzony w Ruchu?

Tak szczerze, to nie wracam już do tego pamięcią. Wnioski wyciągnąłem. Poznałem w tym zespole kilku fajnych chłopaków, z którymi mam kontakt do dzisiaj i tyle. Aktualnie jestem zawodnikiem Górnika i koncentruję się na tym, co jest tu i teraz, a nie na tym, co już za mną.

W ostatnich latach miałeś okazję być w różnych klubach. Czy czujesz na swoich barkach to, że w Górniku pod względem medialnym i całej otoczki wokół klubu jest największa presja?

Przed transferem zdawałem sobie sprawę, jak dużym klubem jest Górnik Zabrze. Chociaż jestem tutaj niedługo, to widzę, jak wszyscy są zdeterminowani, żeby osiągnąć sukces i to mi się bardzo podoba. Cały klub się nakręca, aby wygrywać z każdym i wiem, że mocno odczuwamy brak kibiców na trybunach dlatego mam nadzieje, że już niedługo znów będą mogli wejść na trybuny.

Komentarze