CV może zaimponować
Występy w Sevilii, wygrana z tym klubem Ligi Europy, 103 mecze w La Liga i ponad 160 na jej zapleczu. A do tego mnóstwo meczów w reprezentacji Hiszpanii młodszych kategorii wiekowych i jeden występ w kadrze A. Piłkarska wizytówka Alexa Pozo może robić wrażenie.
Stąd właśnie tak przychylne komentarze po jego wypożyczeniu z Almerii do Jagiellonii. A jakie były kulisy tej transakcji? Czy Hiszpan długo się zastanawiał, czy może była to błyskawiczna decyzja? Z jakim innym polskim klubem jeszcze rozmawiał? Zostanie tu tylko na rok, czy może jednak na dłużej? O tym goal.pl rozmawiał z hiszpańskim obrońcą/skrzydłowym.
Piotr Koźmiński, goal.pl: Jagiellonia zaliczyła spektakularną remontadę w meczu z Widzewem. Jak to spotkanie wyglądało z twojej perspektywy?
Alex Pozo, piłkarz Jagiellonii:
To był szalony mecz. Najważniejsze jednak, że nasza drużyna wierzyła do końca. Generalnie potrzebujemy jeszcze trochę czasu, aby się zgrać, lepiej poznać, zrozumieć na boisku, dotrzeć. Mamy bardzo dobrych piłkarzy, ale na przykład ja przyleciałem tu prosto z wakacji. Potrzebuję trochę czasu, aby wejść na swój normalny poziom, pokazać sto procent tego, co umiem. Jestem przekonany, że mając takich piłkarzy możemy powalczyć o duże rzeczy.
Co rozumiesz przez “duże rzeczy”?
Utrzymanie klubu na takim kursie na jakim jest od dwóch lat. Mistrzostwo Polski, ćwierćfinał Ligi Konferencji UEFA, trzecie miejsce w lidze. To są właśnie te aspekty, które mnie przyciągnęły do tego klubu. I chciałbym pomóc w realizacji kolejnych celów.
No właśnie. Bo gdy Jagiellonia ogłosiła twój transfer, to wiele osób się zdziwiło. Ale jak to? Piłkarz z Sevilli, ponad 100 meczów w La Liga, 26 lat i przychodzi do Polski?” To wytłumacz nam co cię skłoniło do wybrania Jagiellonii.
Polska Ekstraklasa szybko się rozwija. I uwierz mi, to jest zauważalne w innych krajach, również wśród piłkarzy. A Hiszpanie są dobrym tego przykładem, bo gra ich u was coraz więcej. I to co mówiłem: Jagiellonia przyciągnęła mnie swoją najnowszą historią. Tymi sukcesami, a także tym, że daje mi możliwość gry w europejskich pucharach. Mam jeszcze kontrakt z Almerią, ale chciałem odejść jak najszybciej stamtąd, bo wiem, że tam na mnie nie liczą. Wtedy do gry weszła Jagiellonia. I szybko się do tego projektu przekonałem.
No właśnie o to miałem zapytać. Czy to były długie wahania? Ale mówisz, że nie…
Sprawy potoczyły się szybko. Po raz pierwszy powiedziano mi o takiej opcji w poniedziałek. W czwartek praktycznie wszystko było już uzgodnione, a w weekend byłem już w samolocie. I w kolejny poniedziałek podpisałem kontrakt.
Były też rozmowy z Lechem
Miałeś inne opcje?
Tak.
Z Hiszpanii też?
W Hiszpanii rynek jeszcze stoi, albo porusza się powoli. A ja nie chciałem czekać.
Czylil, to były opcje zagraniczne.
Tak. Z lig azjatyckich, a także z Izraela. Był też Poznań.
Lech Poznań?!
Tak. Były kontakty z tym klubem i w styczniu, i w tym okienku.
Ostatecznie trafiłeś jednak do Jagiellonii. Podobno dobre słowo przekazał ci Marc Gual?
To prawda. Znamy się z Gualem z Sevilli. Zadzwoniłem więc do niego po opinię. I Marc mówił same dobre rzeczy na temat Jagiellonii. Potem dał mi numer i namawiał, żebym się skontaktował z Jesusem Imazem. Co też oczywiście zrobiłem. Jesus to super gość. Niezwykle mi pomaga, a jego kobieta mojej. Jesus jest tu dla mnie jak ojciec albo jak brat.
A jakie masz pierwsze wrażenia z klubu, miasta, z Polski?
Jestem zauroczony! Klub jest super, panuje w nim rodzinna atmosfera. Zarówno zespół jak i sztab fantastycznie mnie przyjęli. Kibice też są spektakularni, przypominają mi fanów Sevilli, bo też mocno żyją futbolem. Miasto też spoko. Choć pogoda mogłaby być lepsza (śmiech).
Najbardziej pamiętny był debiut
Jesteś chłopakiem z Sevilli, to twój dom, zarówno piłkarski jak i życiowy. Jaki masz ulubiony moment ze swoich występów w tym klubie?
Mój pierwszy mecz, wyjazdowe spotkanie z Qarabagiem. Sevilla to klub, który kocham, to klub mojego życia. Debiutu w takim klubie nie zapominasz więc nigdy.
Wyjątkowo musiał też smakować triumf w Lidze Europy, choć ty grałeś tylko w fazie grupowej.
No pewnie, że wyjątkowo! Byłem wtedy młodym piłkarzem, więc cieszyłem się tymi meczami i tym triumfem jak dziecko. Bo jeszcze raz: to wszystko działo się w klubie mojego życia.
Masz ponad 100 meczów w La Liga. Jakieś spotkanie wspominasz ze szczególną przyjemnością?
Nie mam jednego, konkretnego momentu. Bardziej pamiętam dokonania, że tak powiem, całościowe. Czyli awans do La Liga z Granadą i Almerią, czy utrzymanie się w elicie z Almerią. Choć jak to w karierze piłkarza, bywały momenty i lepsze, i gorsze.
Zaliczyłeś też jeden występ w reprezentacji Hiszpanii, to był mecz towarzyski z Litwą. Duma, czy rozczarowanie, że tych występów nie było więcej?
Przede wszystkim duma. Pamiętam, że na ten mecz ściągnęli mnie z wakacji, a jeszcze miałem w nim opaskę kapitańską. Zagrać dla swojego kraju choćby jeden mecz to super uczucie.
Na razie rok w Polsce. A potem się zobaczy
Jaki jest najlepszy piłkarz z jakim grałeś w klubie?
Ciężko wybrać jednego, skoro grałem z Pedrim, Olmo, Ibrahimem, Jesusem Navasem, Banegą, Rakiticiem. Mogę być tylko zadowolony, że los postawił na mojej drodze piłkarzy, którzy byli lub są gwiazdami światowej piłki.
To na koniec jeszcze pytanie o przyszłość. Do Jagiellonii jesteś wypożyczony na rok, bez opcji wykupu. Już wiesz, że będziesz tu chciał spędzić tylko sezon, czy niczego nie wykluczasz?
Skupiam się na tym, co tu i teraz. Przede wszystkim będę mocno pracował, żeby jak najszybciej wejść na mój najwyższy poziom i pokazać Jagiellonii, że się nie pomyliła ściągając mnie tutaj. Nie mam pojęcia co się wydarzy po sezonie. Wtedy będę miał jeszcze rok kontraktu w Almerii, ale nie wiadomo jakie będą plany wobec mnie. Niczego nie wykluczam, bo futbol jest często nieprzewidywalny. Na razie jestem szczęśliwy tutaj.