Antonio Cassano uważa, że czas Cristiano Ronaldo w światowym futbolu dobiegł końca. Były gwiazdor włoskiej piłki przyznał, że Portugalczyk powinien wyświadczyć sobie przysługę i zakończyć piłkarską karierę.
- Cassano radzi Ronaldo, by odszedł na emeryturę
- Portugalczyk próbował opuścić United przed sezonem, ale ostatecznie pozostał na Old Trafford
- Teraz ma spore problemy z wywalczeniem miejsca w składzie
Czas Ronaldo w światowym futbolu dobiega końca
Pięciokrotny zwycięzca Złotej Piłki ma teraz 37 lat i nie zdołał przeforsować odejścia z Manchesteru United w letnim okienku transferowym, pomimo mocnych nacisków i powiązania z klubami z Hiszpanii, Niemiec, Włoch czy Arabii Saudyjskiej. Ronaldo walczy teraz o pierwszy skład w zespole Czerwonych Diabłów. Jednocześnie spotyka się z częstą krytyką, również na szczeblu międzynarodowym za swój wkład w grę reprezentacji Portugalii.
Antonio Cassano uważa, że nadszedł odpowiedni moment, by Portugalczyk zawiesił buty na kołku. – W tym momencie Cristiano powinien pokochać siebie, zrobić sobie przysługę i zrozumieć, że jeśli nie może osiągnąć pewnego poziomu, musi zakończyć karierę. Wygrał wszystko, był fenomenem. Teraz czas na emeryturę.
– Mam dużo szacunku do Ronaldo, ale nie lubię go jako gracza. Lionel Messi jest jak Diego Maradona. Musiał opuścić Argentynę w wieku 14 lat i zmierzyć się z poważnymi problemami fizycznymi, co świadczy o wyrzeczeniach – dodał Cassano.
Ronaldo rozpoczął tylko jeden mecz w Premier League w Manchesterze United w tym sezonie, łącznie przebywając na boisku jedynie przez 207 minut. Portugalczyk ma spore trudności z wywalczeniem sobie miejsca w składzie pod wodzą Erika ten Haga, a przypomnijmy, że jego kontrakt wygasa w czerwcu przyszłego roku.
Manchester United po dwóch porażkach z rzędu na starcie Premier League obecnie prezentuje znakomitą formę. Czerwone Diabły notują serię czterech zwycięstw z rzędu, a już w najbliższą niedzielę zmierzą się w hicie angielskiej ekstraklasy z Manchesterem City.
Zobacz również: Rashford ma szansę odpowiedzieć na krytykę Keane’a
Komentarze