Telegram z Wysp: 150 milionów potrzebne na już

Telegram z Wysp
Obserwuj nas w
Na zdjęciu: Telegram z Wysp

Niedziela, 20:00. Mansour bin Zayed Al Nahyan czuje wibracje w kieszeni i od razu sięga po telefon. “Interesy, polityka lub City. Byle tylko nie City.” City. Szejk od razu posmutniał. Adresatem wiadomości był Pep Guardiola. SMS rozpoczynał się słowami “Jest taka sprawa…”. Właściciel Obywateli doskonale wiedział, z czym przychodzi do niego Hiszpan. Manchester potrzebuje napastnika, a jedynym piłkarzem godnym uwagi jest Harry Kane. 250 milionów funtów w jednym okienku transferowym? Nikt nie będzie zdziwiony. Za to wszystkich dziwi porażka mistrzów z osłabionym Tottenhamem. Sezon Premier League dopiero się zaczął, a już wiemy, że będzie ciekawie.

  • Tottenham przystąpił do rywalizacji z Manchesterem City w niezwykle przeciętnym składzie, jednak nawet mimo absencji Harry’ego Kane’a pokonał Obywateli w hitowym starciu pierwszej kolejki Premier League
  • Arsenal po raz kolejny rozczarował swoich kibiców. Mikel Arteta szybko stał się jednym z faworytów do zwolnienia
  • Paul Pogba? Klasa światowa. Francuz był jedną z najjaśniejszych postaci tej serii gier.
  • Jak spisali się Polacy? Zadowolona może być tylko dwójka

Ile potrzeba by wygrać Premier League?

Być może Anglik jest już po słowie z drużyną z Etihad i na dniach przeniesie się na północny zachód. Nuno Espirito Santo na razie nie chce puścić pary z ust, jednak trudno ukryć, że od dłuższego czasu relacje na linii Kane-Spurs nie są najlepsze. Reprezentant Anglii marzy o trofeach, które ma zagwarantować mu gra w ekipie mistrzów Anglii. Czy po niedzielnym spotkaniu 28-latek nadal jest przekonany, że to właśnie niebieska część Manchesteru to odpowiednie miejsce? Jeżeli The Citizens odnieśliby zwycięstwo w stolicy, kapitan Synów Albionu dysponowałby dodatkowym argumentem za. Tymczasem jeżeli faktycznie dołączy do Obywateli, trafi do zespołu, który przegrał z jego obecnym klubem. Niezbyt komfortowe uczucie, prawda? Jednak takie rozważania tworzą się tylko w głowach kibiców Tottenhamu. Dla wszystkich innych najważniejsze jest to, by Premier League była jeszcze bardziej interesująca. A jak pokazała pierwsza kolejka, taka będzie. Niezależnie od tego, jaki budżet ma City i gdzie zagra Kane.

Może oprócz reprezentanta Anglii Manchester powinien sięgnąć także po swojego kata? Heung-min Son już w pierwszym “samotnym” meczu udowodnił, że jest gotowy wziąć na barki cały Tottenham. Niewykluczone, że Koreańczyk będzie musiał pogodzić się z rolą nowego lidera. To, że Son jest genialnym piłkarzem, wiemy nie od wczoraj. Jednak przed rozpoczęciem rozgrywek mogliśmy mieć pewne wątpliwości, czy 29-latek udźwignie ciężar, który w poprzednim sezonie dzielił z Kanem. Udźwignął. Były zawodnik Bayeru Leverkusen zaprezentował się wybornie. Wprawdzie jako dziewiątka nie gra zbyt często, jednak to nie oznacza, że ta pozycja jest mu obca. W Premier League zaliczył 37 spotkań jako najbardziej wysunięty zawodnik i przełożyło się to na 17 goli i dziewięć asyst. Wynik co najmniej satysfakcjonujący.

Za nami dopiero jedna seria spotkań, jednak już teraz możemy powiedzieć, która z tych drużyn musi mierzyć się z większymi problemami. I bez wątpienia nie jest to Manchester City. Obywatele dysponują wręcz nieograniczonym budżetem i tak szeroką kadrą, że nawet mimo porażki w pierwszym meczu nie powinni załamywać rąk. Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, a nie jak zaczyna, prawda? Również zwycięstwo Spurs nie oznacza właściwie nic więcej oprócz tego, że londyńczycy mają na koncie trzy punkty. Wygrana w starciu z wymagającym rywalem nie przykryje trudności, z jakimi zmaga się stołeczna drużyna. Niepewna sytuacja Kane’a, krótka ławka rezerwowych i brak Ligi Mistrzów wybrzmiewają zdecydowanie głośniej niż udane otwarcie sezonu w Premier League. A City, jak to City, wyda kolejne setki milionów funtów, włączy piąty bieg i po raz kolejny zakończy zmagania w ścisłej czołówce.

Rozczarowanie kolejki: Arsenal

Just Arsenal things. Jak zacząć sezon, to z fajerwerkami. Szkoda tylko, że te fajerwerki odpaliły w dłoni Mikela Artety. Kanonierzy na Community Stadium strzelali ślepakami. Duża w tym zasługa absencji duetu Aubameyang-Lacazette, ale jeszcze większa samych gości i ich szkoleniowca. Nowy początek, katharsis. Ogólnie to miało być dobrze, a przynajmniej lepiej, niż było. Tymczasem jest jeszcze gorzej. Marazm, stagnacja. The Gunners w pewnym momencie wypadli z gry o najwyższe cele i osiadli na mieliźnie. Być może to właśnie jest ten rok. Rok, w którym Arsenal stanie się ligowym średniakiem. Porażka w pierwszym meczu nie oznacza najgorszego, jednak porażka z beniaminkiem sugeruje, że na The Emirates nie wiedzie się najlepiej. Mikel Arteta to miły człowiek, ale chyba zbyt miły, by wyciągnąć swój zespół z dołka, w którym Kanonierzy postanowili się urządzić niczym w nowym, przytulnym lokum.

Wydarzenie kolejki: Cztery asysty Paula Pogby

Zostanie czy odejdzie? Jest tutaj szczęśliwy? O czym myśli Paul Pogba? Czy Francuzowi jeszcze się chce? To pytania, które najczęściej zadają sobie kibice Manchesteru United w kontekście postaci jednego z najważniejszych zawodników ich ulubionej drużyny. Po sobotnim starciu z Leeds nadal nie znamy dokładnej odpowiedzi na żadne z nich. Tak to już jest w przypadku reprezentanta Trójkolorowych. Wzbudza wątpliwości, wzbudza kontrowersje. Ale jedno trzeba mu przyznać. Jest fenomenalnym piłkarzem. Tego nie można mu odmówić. Oczywiście tylko wtedy, gdy ma na to ochotę. Z dużą dozą pewności możemy stwierdzić, że tym razem jednak mu się chciało. 30., 52., 54., 68. – to minuty, w których Paul Pogba podzielił się ze światem swoją boskością w najlepiej zauważalny sposób. W historii Premier League tylko siedmiu zawodników zanotowało cztery asysty w jednym spotkaniu. Bergkamp, Adebayor, Fabregas, Kane, Santi Cazorla, Jose Antonio Reyes i Pogba.

Bohater nieoczywisty: Said Benrahma

West Ham miał mocno odczuć powrót Jessego Lingarda na Old Trafford. Wychowanek Czerwonych Diabłów zanotował kapitalne cztery miesiące w stolicy – w 16 meczach w koszulce Młotów zapisał na swoim koncie dziewięć goli i pięć asyst, co nie uszło uwadze Garetha Southgate’a. Wypożyczenie dobiegło końca, a 28-latek wrócił do Manchesteru, gdzie – zgodnie ze słowami Ole Gunnara Solskjaera -będzie pełnił ważną rolę. WHU nie zostało nic innego, jak znaleźć “nowego Lingarda”. Jako następcę Anglika namaszczono Saida Benrahmę, który w nowym sezonie ma grać jako dziesiątka. Algierczyk już w pierwszym meczu postanowił zapewnić kibiców, że nie muszą tęsknić za żadnym piłkarzem. Były zawodnik Brentford nawiązał do dyspozycji, jaką prezentował w szeregach The Bees. Na grę 26-letniego napastnika patrzyło się z przyjemnością. To może być sezon Benrahmy. Miejmy nadzieję, że ewentualny transfer Lingarda w żaden sposób nie zaszkodzi błyskotliwemu reprezentantowi Lisów Pustyni.

Polacy w Premier League

  • Łukasz Fabiański (West Ham) – 90 minut i zwycięstwo w starciu z Newcastle, jeden obroniony strzał, dwa stracone gole
  • Przemysław Płacheta (Norwich) – nie znalazł się w kadrze meczowej na spotkanie z Liverpoolem
  • Jakub Moder (Brighton) – pojawił się na murawie w 72. minucie, a już kilkadziesiąt sekund później celnym podaniem obsłużył Neala Maupaya, który doprowadził do wyrównania w meczu z Burnley. Ostatecznie Mewy wygrały 2:1.
  • Michał Karbownik (Brighton) – nie podniósł się z ławki
  • Jan Bednarek (Southampton) – zmagania z Evertonem oglądał zza linii bocznej
  • Mateusz Klich (Leeds) – 90 minut w rywalizacji z Manchesterem United

Komentarze