Święta to magiczny czas. Być może właśnie dlatego przy okazji Bożego Narodzenia jedna z angielskich drużyn wybiegła na boisko kompletnie pijana. Wyspiarze nie wyobrażają sobie Boxing Day, czyli 26 grudnia, bez futbolu. Przed laty grano przez cały okres świąt. Everton rozegrał swego czasu trzy mecze w przeciągu zaledwie 32 godzin.
- Brytyjczycy nie wyobrażają sobie okresu świątecznego niż piłki nożnej. Zazwyczaj rozgrywają swoje mecze w drugi dzień świąt (angielskie Boxing Day).
- W przeszłości, do lat 50. ubiegłego wieku, mecze odbywały się także w pierwszy dzień świąt.
- Historia pamięta wiele zabawnych i przedziwnych sytuacji. Do dziś przy świątecznym stole opowiada się o kompletnie pijanej drużynie Clapton Orient, która grała z Bournemouth.
Trzy mecze w zaledwie dwa dni
Nam, Polakom, święta kojarzą się zazwyczaj z rodzinnymi spotkaniami i suto zastawionym stołem. Jeśli chodzi o Wielką Brytanię, zwyczajem kultywowanym przez pokolenia stało się świąteczne emocjonowanie się futbolem. Ci, którzy nie mogli udać się na mecz słuchali wydarzeń sportowych za pośrednictwem radia. Lata później kibice przerzucili się na ekran telewizorów.
Dziś futbol na wyspach kojarzy się tylko z Boxing Day, czyli drugim dzień świąt. Jeszcze do lat 50. ubiegłego wieku mecze rozgrywano jednak przez cały okres świąteczny. Piłkarze nie mieli szans na to by spędzić Bożego Narodzenia w gronie rodzinnym. Mecze rozgrywano zwykle także w pierwszy dzień świąt, czyli Christmas Day.
Angielscy historycy przytaczają przykład Evertonu, któremu w 1888 roku zaserwowano prawdziwy maraton. The Toffees rozegrali dwa mecze z pierwszy dzień świąt. Pierwszy o poranku, a drugi popołudniu. W ramach Lancashire Cup pokonali Blackburn Park Road 3:2. Następnie uporali się też z ekipą Ulster FC ogrywając ją 3:0. Nieco mniej emocjonujący był mecz, który odbył się dzień później w Boxing Day. W starciu z Bootle nie padł ani jeden gol. Historycy wspominają, że choć trenerzy Evertonu rotowali składem, ostatecznie znalazło się kilku śmiałków, którzy wybiegli na boisko aż trzykrotnie.
Wyszli pijani na boisko
Gra w święta nie wywoływała na ogół żadnych protestów. Sportową pasję ze zrozumieniem przyjmowały panie. Nie oburzali się nawet księża – tak długo jak mężczyźni przed lub po meczu zjawiali się na mszy w kościele. Historia pamięta jednak kilku śmiałków, którzy odmawiali wybiegnięcia na boisko. Pierwszym z nich był Harold Fleming, który od 1907 do 1924 roku występował w Swindon. Drugim – Arthur Bridgett (1902-1924) z Sunderlandu. Obaj odmówili wystawienia do składu tłumacząc to powodami religijnymi. Podobno nie spotkała ich za to żadna kara.
Prawdziwy skandal wywołany został natomiast w 1931 roku. Piłkarze Clapton Orient przystąpili bowiem do świątecznego meczu przeciwko Bournemouth kompletnie pijani. Po krótkim dochodzeniu klubu okazało się, że prowodyrem całego zajścia okazał się być czołowy napastnik drużyny (i późniejszy szanowany trener) Ted Crawford. Uznał on, że skoro wraz z kolegami nie może zasiąść do świątecznego stołu, to przyniesie do szatni wielką beczkę z piwem.
– Nie sądzę, by choć jeden z nas wybiegł na boisko nie będąc pijanym – śmiał się potem w wywiadzie Crawford. Jego drużyna przypłaciła to porażką 1:2. Co ciekawe, oba zespoły spotkały się jeszcze raz zaledwie dzień później. Wówczas, już na trzeźwo, Clapton Orient pokonał Bournemouth 1:0.
Ciekawostką jest fakt, że aż do 1925 roku w Boże Narodzenie na swoim stadionie meczów nie mógł rozgrywać Arsenal. Grunt, na którym postawiono Highbury należał bowiem do Kolegium Boskości Świętego Jana. Księża pozwalali Kanonierom użytkować obiekt, ale ci nie mogli grać tam w święta (w tym we wszystkie niedziele). Zmieniło się dopiero w połowie lat 20. ubiegłego wieku, kiedy działacze Arsenalu wykupili działkę, na której stał stadion, na własność.
Mecz przerwała mgła
Do najbardziej kuriozalnej sytuacji doszło chyba w 1937 roku. Przy okazji świątecznego meczu między Chelsea a Charlton na Stamford Bridge nad Londynem pojawiła się potworna mgła. Oba zespoły strzeliły po bramce, ale spotkania ostatecznie nie dokończono. Co ciekawe nie zauważył tego bramkarz Charltonu, Sam Bartram. Dopiero po kwadransie podszedł do niego jeden z policjantów i poinformował go, że mecz dawno przerwano. – Byłem przekonany, że gra toczy się po prostu pod przeciwną bramką. Mgła była tak straszna, że nie widziałem drugiej połowy boiska. Ledwo znalazłem drogę do szatni. Koledzy, którzy byli już wtedy pod prysznicem, mieli ze mnie niezły ubaw – opowiadał po latach Bartram.
Co ciekawe tradycja rozgrywania meczów piłkarskich w święta nigdy nie zyskała zbyt wielkiej popularności poza Wielką Brytanią. Co prawda inauguracyjny mecz Pucharu Miast Targowych odbył się 25 grudnia, ale z biegiem czasu nie wracano już do tej daty. Dziś, poza Anglią i Szkocją, w święta grają jedynie ligi będące zdecydowanie niszowymi. Fascynaci futbolu znajdą jednak coś dla siebie.
Ze zwyczaju Brytyjczyków zwykli podśmiechiwać się w pozostałych częściach Europy. “Anglicy zawsze muszą być inni. Nieprzypadkowo jeżdżą po lewej stronie drogi i wymyślili swoje jednostki miary” – napisano na łamach niemieckiego Bilda. Prawda jest jednak taka, że miliony kibiców na świecie dołączą 26 grudnia do Brytyjczyków emocjonując się meczami przed ekranami telewizorów.
Czytaj także: Nowe okno, nowe zasady. Nie szczepisz się, to zapomnij o transferze
Komentarze