Lepsza wersja Pottera. Brighton nie potrzebuje gwiazd

Roberto De Zerbi
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Roberto De Zerbi

Derby Manchesteru derbami Manchesteru, derby północnego Londynu derbami północnego Londynu, jednak najważniejszy mecz 20. kolejki Premier League został rozegrany w zdecydowanie mniejszym mieście. W Brighton and Hove miały miejsce wydarzenia, które potwierdziły interesującą teorię: Roberto De Zerbi to lepsza wersja Grahama Pottera.

  • W 20. kolejce Premier League Brighton rozbił Liverpool 3:0
  • Mewy zdeklasowały rywali i udowodniły, że są w stanie rywalizować z każdą drużyną w lidze
  • Na The Amex najważniejszą postacią jest trener – Roberto De Zerbi szybko udowodnił, że dysponuje większym potencjałem niż jego poprzednik

Najbardziej emocjonujący miesiąc w życiu

Ile czasu zabrało Roberto de Zerbiemu pełne przystosowanie się do warunków panujących w Premier League? Niecały miesiąc, a dokładnie pięć spotkań. Włoch oficjalnie rozpoczął pracę na za sterami Brightonu 1 października, kiedy zmierzył się z Liverpoolem, natomiast 29 października zaliczył pierwsze zwycięstwo w roli szkoleniowca Mew. Od 3:3 z The Reds przez porażki z Brentfordem, Spurs i City oraz remis z Forest, aż po 4:1 z Chelsea. Premierowe cztery tygodnie w nowym miejscu pracy był dla 43-latka nad wyraz ekscytujące.

Otwarcie rozpaliło ogromne nadzieje, kilka następnych odcinków zdecydowanie stonowało nastroje, a “finał” w swoisty sposób zaprezentował właściwe intencje de Zerbiego. Brighton ma grać ofensywnie i “cały czas do przodu”. Nic odkrywczego, prawda? Piękne w swojej prostocie, jednak niesamowicie trudne w realizacji, zwłaszcza na murawach Premier League i w realizacji z takimi drużynami jak Arsenal, City, Chelsea czy Liverpool.

Komu jeszcze strzelić? Ustawcie się w kolejce!

Szybko okazało się, że Mewy są w stanie zdobyć przynajmniej jedną bramkę w rywalizacji z właściwie każdą ekipą z ligowej stawki. Trzy gole w pojedynku z Liverpoolem, jeden z City, cztery z Chelsea, dwa z Arsenalem i znowu trzy z Liverpoolem. Oczywiście, dopóki Brighton nie stanie naprzeciw obrońców Newcastle. Dopiero wtedy będziemy mogli stwierdzić, czy De Zerbi ma patent na każdą defensywę. Jednak w tej chwili fakty prezentują się następująco: od meczu z The Citizens zespół z The Amex notuje serię 11 spotkań z rzędu z trafieniem. Aktualnie podobną passą może pochwalić się tylko Manchester United.

Mewy De Zerbiego mają większy potencjał niż Mewy Pottera. I to nawet bez Leandro Trossarda, który przed przerwą na mundial był absolutnie kluczową postacią w szeregach Brightonu. Nie ma Pottera, jest De Zerbi. Nie ma Trossarda, jest March. Dosyć szybko okazało się, że na The Amex każdego da się zastąpić. Cucurellę i Bissoumę także. A to świadczy tylko o tym, w jak perfekcyjny sposób konstruowany jest zespół z nadmorskiego miasta. Gwiazdy? Nikt nie jest większy niż drużyna. Oczywiście oprócz trenera. Bo to dzięki pracy Grahama Pottera i Roberto De Zerbiego dzisiaj możemy zachwycać się grą Mew.

Wydarzenie kolejki: kontrowersyjne trafienie Bruno Fernandesa w derbach Manchesteru

Czy sędziowie pomagają Manchesterowi United tylko dlatego, że jest Manchesterem United? Tej teorii oczywiście nie da się obronić, bo wtedy najprawdopodobniej mówilibyśmy o korupcji na niespotykaną skalę w Premier League. Jednak nie sposób obronić decyzji arbitrów o uznaniu pierwszego trafienia dla gospodarzy w rywalizacji z City. Marcus Rashford niezaprzeczalnie absorbował uwagę defensorów Obywateli i to właśnie dzięki jego aktywności Bruno Fernandes zdołał przejąć piłkę i umieścić ją w bramce strzeżonej przez Edersona. Po tym golu The Citizens całkowicie stracili kontrolę nad spotkaniem i ostatecznie musieli pogodzić się z porażką. A wystarczyłoby, żeby Akanji sfaulował Rashforda, który znajdował się na pozycji spalonej.

Bohater kolejki: Solly March

Kto najbardziej skorzystał na konflikcie Roberto De Zerbiego z Leandro Trossardem? Autor czterech goli w ostatnich trzech meczach, Solly March. Anglik przejął rolę Belga i znakomicie się z niej wywiązuje. Na The Amex szybko przestali tęsknić za 28-latkiem, który przed MŚ stanowił o sile Mew. 25 milionów euro i możecie sobie go wziąć. My mamy Marcha.

Rozczarowanie kolejki: Tottenham

Tak, Tottenham mierzył się z liderem i najlepszą drużyną Premier League. Jednak ten sam Tottenham nie zrobił wystarczająco dużo, by sięgnąć po triumf w North London Derby. Dobra druga połowa to zdecydowani zbyt mało, by odwrócić losy rywalizacji z ekipą, która po pierwszych 45 minutach prowadzi 2:0. Na wyróżnienie zasługują przede wszystkim dwie postacie: Hugo Lloris i Richarlison. Francuz popełnił fatalny błąd przy pierwszej bramce dla Arsenalu, natomiast Brazylijczyk postanowił skoncentrować się swojej prywatnej walce z całym światem.

Komentarze