LM: Real Madryt dokonał niemożliwego! Kapitalne widowisko, gdzie bohater mógł być tylko jeden [WIDEO]

Karim Benzema
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Karim Benzema

Rewanż półfinału Ligi Mistrzów pomiędzy Real Madryt – Man City, znów przyniósł sporo emocji. Co prawda, te spotkanie znacznie różniło się od starcia na Etihad. Pierwszego gola w tych zawodach zdobyli Obywatele. Niespodziewanie Królewscy wstali z kolan tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego, doprowadzając do dogrywki. W niej o wielkim triumfie gospodarzy zadecydowało trafienie Karima Benzemy z rzutu karnego 3:1 (0:0).

Tym razem było więcej spokoju do przerwy

Rewanżowe starcie w Madrycie rozkręcało się powoli. Real Madryt próbował szybko przejąć inicjatywę, kiedy Man City wolał poczekać, co zrobi rywal. Z obu stron nie brakowało świetnych okazji do zdobycia gola.

Po stronie Królewskich najbliżej był Vinicius Junior. Brazylijczyk otrzymał piłkę od Karima Benzemy na skraju pola karnego. Ruszył z nią do przodu, ale postawił na siłę i futbolówka przeleciała wysoko nad bramką Edersona.

Tymczasem The Citizens mogli podciąć skrzydła gospodarzom za sprawą Bernardo Silvy. Skrzydłowy z powietrza uderzył w kierunku prawego słupka, jednak na posterunku stał wówczas Thibaut Courtois.

Pierwsza połowa minęła w mgnieniu oka. Każdy z zespołów dobrze czuł się w ofensywie i ciągle szukał premierowego trafienia. Zdecydowanie więcej spokoju można było zauważyć po piłkarzach Josepa Guardioli, którzy tym samym wypełniali plan minimum.

Man City o krok od wielkiego finału i nagle..

Zaraz po wznowieniu gry Real Madryt miał znakomitą sytuację, by wyrównać rezultat dwumeczu. W decydującym momencie pomylił się jednak Vinicius Junior, który z kilku metrów trafił prosto w trybuny.

Później Królewscy nie mieli już tak dogodnych okazji do strzelenia bramki. W pewnym momencie Man City zaczął rządzić w Madrycie, kradnąc cenne minuty gospodarzom. Natomiast liderzy Realu nie wyglądali najlepiej. Vinicius często gubił piłkę i podejmował złe decyzje. Na domiar złego również Karim Benzema dostawał mało podań, stając się zupełnie bezproduktywnym.

Taktyka Carlo Ancelottiego poszła do kosza, kiedy na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry, futbolówkę do siatki wpakował Riyad Mahrez. Atakujący zamykał całą akcję, schodząc do pola karnego z prawej flanki. Nagle otrzymał podanie od Silvy i bez przyjęcia uderzył mocno pod poprzeczkę.

To był moment, który wbił gwóźdź do trumny Los Blancos. Wszystko zaczęło się sypać. Spadły morale, a także wiara w awans do finału. Tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego, Jack Grealish stworzył dwie świetne sytuacje w odstępie kilkudziesięciu sekund. Do podwyższenia prowadzenia zabrakło niewiele, lecz niespodziewanie w 90. minucie do remisu doprowadził Rodrygo.

Królewscy znów to zrobili

Gdy wybijały ostatnie minuty rywalizacji, chyba nikt nie wierzył, że Real Madryt wróci do gry o finał Ligi Mistrzów. Wprowadzenie Rodrygo odmieniło Królewskich, którzy w kilka minut doprowadzili do dogrywki. Z początku Benzema znalazł w polu karnym Brazylijczyka, a ten z pierwszej piłki uderzył po lewym słupku.

Santiago Bernabeu ożyło i po chwili Rodrygo cieszył się z dubletu. Niesamowita atmosfera przełożyła się na mecz i fani popchnęli drużynę Ancelottiego do kolejnego trafienia. I tak w doliczonym czasie Rodrygo zapewnił gospodarzom dogrywę po niesamowitej główce z bliskiej odległości.

Nie był to koniec strzeleckich emocji. Na starcie dogrywki Karim Benzema wywalczył rzut karny. Ruben Dias próbował odebrać futbolówkę wślizgiem, ale minimalnie się pomylił, zahaczając o stopę Francuza. Arbiter wskazał na wapno, a 33-latek uderzył nie do obrony w prawy dolny róg.

Sekundy przed przerwą w dogrywce, Fernardinho był o krok od zdobycia gola. Brazylijczyk na wślizgu ruszył do odbitej piłki, jednak zabrakło kilka centymetrów, by skierował ją do siatki.

Ostatecznie więcej bramek już nie padło, co oznacza, że w wielkim finale na Parc des Princes z Liverpool zagrają Królewscy. Tym sposobem fani obejrzą taki sam pojedynek, co z sezonu 2017/18, gdy w Kijowie obie drużyny walczyły o puchar elitarnych rozgrywek.

Komentarze