Duży krok Chelsea w stronę ćwierćfinału

Christian Pulisic
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Christian Pulisic

Starcie w Londynie toczone było pod dyktando Chelsea. Thomas Tuchel podjął ryzyko, bo w pierwszym składzie nie umieścił Romelu Lukaku. Kai Havertz, który zastąpił Belga, jednak świetnie wykorzystał swoją szansę, zapewniając The Blues prowadzenie do przerwy. W drugiej połowie londyńczycy również byli lepsi i ostatecznie odnieśli zasłużone zwycięstwo 2:0 (1:0).

Dominacji nie było, ale Chelsea kontrolowała przebieg gry

Od początku zawodów na Stamford Bridge widać było, że Chelsea zamierza szybko objąć prowadzenie. Kai Havertz był aktywny pod bramką Lille. Najpierw niewiele się pomylił z bliskiej odległości, ale już po ośmiu minutach wpisał się na listę strzelców po pewnym uderzeniu głową z rzutu rożnego. Niemiec oddał strzał z bliska pod samą poprzeczkę, dlatego Jardim nie miał szans na skuteczną interwencję.

The Blues po strzelonym goli zepchnęli rywala do głębokiej defensywy, jednak nie byli w stanie wykorzystać swojej przewagi. W pewnym momencie to Mastify zaczęły pokazywać pazur, strasząc londyńczyków.

Niemniej defensywa gospodarzy stała na baczności. Medny nie miał zbyt dużo pracy, bo rozregulowane celowniki piłkarzy z Francji sprawiały, że Senegalczyk czasami mógł narzekać na nudę. Finalnie do przerwy Chelsea utrzymała jednobramkowe prowadzenie, jednak w powietrzu pachniało kolejnymi trafieniami.

Bez niespodzianki w Londynie

Druga połowa również należała do Chelsea. Lille miało już spore problemy zaraz po wznowieniu gry. Po upływie godziny Thomas Tuchel dokonał pierwszych zmian. Lofuts Cheek uspokoił poczynania drugiej linii, z kolei Saul zastąpił kontuzjowanego Ziyecha.

Chwilę po roszadach w składzie The Blues, Christian Pulisic wykorzystał prostopadłe zagranie Kante i z ostrego kąta wepchnął sprytnie futbolówkę do siatki gości.

Do ostatnich sekund rywalizacji to Chelsea była bliżej strzelenia kolejnego gola. Ostatecznie więcej bramek nie padło, ale i tak gospodarze ze sporym zapasem wybiorą się na rewanż do Francji

Komentarze