Rocznica, której nikt nie obchodzi. Zidane w cieniu innych trenerów

Zinedine Zidane
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Zinedine Zidane

Sześć lat temu – 4 stycznia 2016 roku- Zinedine Zidane został trenerem Realu Madryt. Legendarny piłkarz miał 43 lata i żadnych sukcesów w roli szkoleniowca. Tu staż, tam praktyka, trochę pracy z juniorami, nic wielkiego. Nagle wszedł do gry i pozamiatał! Czegoś takiego jeszcze w futbolu nie grali, no może w Barcelonie, za Guardioli.

  • Sześć lat temu Zinedine Zidane został po raz pierwszy trenerem Real Madryt, z którym w kolejnych latach świętował wielkie sukcesy
  • Aktualnie francuski szkoleniowiec pozostaje bez pracy, ale jest kuszony przez kilka klubów
  • Zatrudnieniem Zidane’a poważnie zainteresowani są przedstawiciele Paris Saint-Germain

Warsztat Zidane’a niedoceniany?

Mimo tego fenomenalnego osiągnięcia, jakoś trudno dostrzec postać Francuza w panteonie trenerskich gwiazd, chociaż jego osiągnięcia są bezprecedensowe. Więcej analiz, anegdot krąży w mediach na temat Simeone czy Kloppa, a przecież osiągnięcie Francuza jest poza ich zasięgiem. 

Jeśli masz do opowiedzenia cudowną historię z życia FC Barcelony, to wiedz, że zaraz ktoś powie: – A w Realu to dopiero było!

I tak było z karierą Zidane’a, człowieka, który raz a dobrze zmienił hierarchię wśród europejskich trenerów. Zizou w zasadzie niczym nie zaskoczył piłkarskich ekspertów, raptem poprzesuwał kilku graczy, zmusił do większej aktywności i skończył sezon ze zwycięstwem w Lidze Mistrzów. Żaden znawca sztuki trenerskiej, komentator nie poświęcił mu więcej słów, a niżeli tych o odrodzeniu po pamiętnym finale mundialu sprzed dekady, o uratowaniu drużyny po Benitezie (który to zapewne świetnie ją przygotował, a Zidane zebrał owoce). Motywator, który wjechał trochę na fuksie debiutanta.

Ale co było mówić rok później, gdy Real świętował jako pierwszy klub w historii Ligi Mistrzów obronę tytułu? Świetna baza, skauting, współpracownicy, charyzmatyczny prezydent… Zidane strateg? Świetny szkoleniowiec? Darujcie, ale nie przypominam sobie wielu tekstów i audycji na ten temat.

W 2018 roku Real przeszedł na wyższą częstotliwość, wygrywając trzeci raz z rzędu. Tego wcześniej nie osiągnął żaden trener. 46-letni Zidane w trzecim sezonie pracy miał więcej wygranych w Champions League niż Alex Ferguson, Guardiola czy Ottmar Hitzfeld. 

Czy pojawiły się liczne książki i analizy metod treningowych a la Zizou? Ze dwie i szlus. Zidane jak niegdyś Vicente Del Bosque trafił do kategorii szkoleniowców, którzy mają “tak dobre teamy, że nie da się tego spieprzyć”.

Zidane jak Del Bosque

Del Bosque, który wygrał dwa razy LIgę Mistrzów, a także mistrzostwo świata i Europy ma na koncie sukcesy przy których 99,9% trenerów blednie, ale w masowej świadomości nie funkcjonuje jako świetny trener a ten, który “zarządzał gwiazdami” i “pozwolił im grać”. To nic, że po jego odejściu w 2003 roku Real Madryt czekał 11 lat na ponowne wygranie Ligi Mistrzów. Del Bosque nie dorobił się legendy i miru jakimi cieszą się Mourinho czy nawet Arsene Wenger, którego osiągnięcia – przy całym szacunku dla Francuza – bledną w porównaniu do hiszpańskiego wąsacza.

Mam wrażenie, że podobnie jest z Zidane’m. KIedy mijała dziesiąta rocznica trenerskiego angażu dla Diego Simeone widziałem sporo wspominków na okoliczność nadejścia trenera, aspirującego dzisiaj do miana najważniejszego w całej historii klubu. I nie ma żadnej wątpliwości, że Simeone jednoznacznie kojarzy się z sukcesami i rozbiciem duopolu w lidze hiszpańskiej. Atletico zarabia, kupuje gwiazdy, jest potężne i Simeone kojarzy się z sukcesem. Do tego jest charyzmatyczny, roztacza wokół siebie aurę niedostępnego twardziela, którego nawet zawodnicy się boją, a sam poskramia nawet najbardziej nieokiełznanych piłkarzy.

Nieco podobnie przez lata było z Mourinho. Ten nawet przez trzy lata był trenerem Realu, ale akurat z tym klubem Ligi Mistrzów nie wygrał. Jednak jego rywalizacja z Barceloną Guardioli posłużyła za kanwę setek artykułów, reportaży, analiz i spowodowała niespotykany wcześniej wykwit książek o rywalizacji trenerskiej.

Del Bosque w latach 1999-2003 nie zasłużył sobie na takie piśmiennictwo. Barcelona była słaba, Real grał na wyższych częstotliwościach, nie były to czasy El Clasico decydującego o hegemonii w Hiszpanii, a Barca w pucharach była cieniem Realu. Del Bosque – zwycięski selekcjoner brał graczy z Barcy Guardioli i Realu Mourinho, więc jakże mógł to zawalić? Jakby dziesiątki trenerów przed i po nim tego właśnie nie robiły, co dokładnie potwierdza tezę o wyjątkowości akurat tego szkoleniowca! 

Więcej Zidane’a

Z Zizou jest podobnie. Trener wyśrubował niewiarygodny rekord, a medialnie nie wystawał wyżej dostającego łupnia w Chelsea i Manchesterze United Mourinho. Jakby najważniejsze były ciekawe bon moty, ekstrawagancja, a przede wszystkim praca w Premier League. 

Zmierzam do tego, że ucieka nam w kwestii podawania sportowych faktów najważniejsze: kto wygrywa, zdobywa trofea, bije rekordy jest najlepszy, chociaż ani się obejrzymy, a dostajemy informacje o tym, że zdechł pies Serio Ramosa, dziewczyna Neymara zagrała w serialu, zaś Wanda Nara znowu zeszła się z Mauro Icardim. Jeszcze niedawno “poważne media” sportowe brzydziły się takim idiotyzmami, a w 2022 roku wypełniają potężny kawałek tortu informacji sportowych.

Ilekroć czytam o psach, kotach i kolejnych narzeczonych, o niedoli sportowca, o takiej czy innej orientacji seksualnej, zastanawiam się nad tym jak dalece odeszliśmy od najważniejszego – właściwego uczczenia prawdziwych mistrzów. Bo Zinedine Zidane, chociaż nie jest królem zgrabnych maksym sportowych, to jest prawdziwym królem futbolu. Jak Zagallo, Beckenbauer i Cryuff, po wielkiej zawodniczej karierze zrobił wielką karierę jako trener. Bo nawet jeśli potwierdzą się plotki i przejmie PSG, a potem wygra z nimi Champions League to pisanie, że „zarządza umiejętnie gwiazdami” będzie obrazą dla Tuchela, Pochettino, Blanca, Emery’ego i Ancelottiego, topowych trenerów, których Francuz już pożarł za sprawą trzech pierwszych sezonów w Realu Madryt, a którzy nie potrafili dać Paryżowi pucharu Ligi Mistrzów.

Więcej Zidane’a! Bo w futbolu nadal nie chodzi o to kto co gada, jaką ma kolekcję aut, dziewczyn i czy gra w Counter Strike, lecz o strzelanie goli i zdobywanie trofeów. A w tym Zidane jest wybitnym ekspertem! I ciągle uważam, że tekstów o jego 4-3-1-2 było niesprawiedliwie mało w stosunku do analiz 4-3-3 Barcelony.

Zobacz także: Stworzyć Galacticos 2.0 i sprzedać szrot – plany Realu na zimowe okno

Komentarze