Drżyj Hiszpanio, ruszyła polska maszyna

Robert Lewandowski
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Rozczarowanie wynikiem ostatniego meczu, już w 1. minucie niedzielnego spotkania z Realem Sociedad zastąpiła euforia, gdy po fenomenalnym rajdzie Alejandro Balde piłkę do siatki skierował Robert Lewandowski. Polak błyskawicznie rozpoczął strzelanie na Anoeta, a na twarzy kibiców zagościły szerokie uśmiechy. Sam wyskoczyłem z fotela strącając przy tym niemal wszystko ze stołu. Polska machina zaskoczyła, tak jak Xavi, decydując się na wiele nieoczywistych wyborów personalnych.

  • W meczu z Realem Sociedad premierową bramkę dla FC Barcelony strzelił Robert Lewandowski, który dołożył później do tego jeszcze jedno trafienie
  • Kamień z serca spadł Xaviemu, na temat którego niektórzy hiszpańscy dziennikarze wieszali już psy po bezbarwnym meczu z Rayo Vallecano
  • Prawdziwe wejście smoka zanotował Ansu Fati, który może okazać się brakującym ogniwem wyjściowego składu

Nerwowe życie kibica Dumy Katalonii

Jako sympatyk FC Barcelony w tym trudnym okresie do każdego spotkania podchodzę z dozą nieufności. W zeszłym tygodniu sztucznie wywołaną wynikami sparingów euforię zastąpiła gorycz rozczarowania bezbramkowym remisem z Rayo Vallecano. Z tego też względu z jeszcze większą obawą podchodziłem do wyjazdowego meczu przeciwko Realowi Sociedad. Przypominacie sobie jeszcze to uczucie, gdy w liceum na lekcji chemii nauczycielka rzucała hasło “wyciągamy karteczki”? Przeżywam to praktycznie co tydzień z wakacyjnymi i świątecznymi tylko przerwami. Nie inaczej było przed niedzielnym spotkaniem na Anoeta, które zapowiadało się na wyjątkowo trudną przeprawę.

Jak trwoga to do ̶M̶e̶s̶s̶i̶e̶g̶o̶? ̶L̶e̶w̶a̶n̶d̶o̶w̶s̶k̶i̶e̶g̶o̶? Kogo?

W schyłkowym okresie pracy Luisa Enrique w Barcelonie popularne w mediach stało się hasło “Messipendencia” odnoszące się do uzależnienia gry zespołu od postawy, a czasem humoru niewielkiego Argentyńczyka o fenomenalnej lewej nodze. Gdy nie szło, a rywal zdawał się z każdą kolejną minutą zyskiwać coraz większą pewność siebie, kibice Blaugrany odmawiali pacierze, byleby tylko sprawy w swoje ręce wziął Messi. I tak bardzo często było. Pierwszym z brzegu przykładem jest El Clasico z sezonu 2016/17. Do dzisiaj mam ciarki oglądając powtórki z tego spotkania. 

Odkąd Messi został odprawiony z kwitkiem, na Camp Nou nie ma piłkarza-cudotwórcy, do którego w chwili zwątpienia mogliby zwrócić się piłkarze Dumy Katalonii. Nieuczciwe byłoby oczekiwanie, że kimś takim od pierwszych tygodni pobytu w klubie będzie Robert Lewandowski. Polak to zawodnik o skrajnie innej charakterystyce od Atomowej Pchły. Od niego kibice oczekiwać będą przede wszystkim bramek. Nie udało się przeciwko z Rayo, ale Robert na szczęście nasze, a nieszczęście Basków postanowił odbić to sobie w spotkaniu z Realem Sociedad. Jestem przekonany, że kapitan biało-czerwonych po czasie osiągnie na tyle wysoki poziom zgrania z kolegami z drużyny, że będzie regularnie strzelał. Karim Benzema powinien mieć świadomość, że wreszcie ma godnego rywala w walce o króla strzelców La Liga. Lewy już teraz jest idolem kibiców i twarzą nowego projektu Blaugrany. Ktoś taki jest potrzebny w każdym klubie. W ubiegłym sezonie do tego miana w świadomości kibiców wyrósł Pedri, ale to jednak wciąż zbyt młody i niedoświadczony piłkarz.

Pierwsza połowa, która wiele nam udowodniła?

Ile można wyczytać z jednej połowy, zaledwie 45 minut gry? Ano całkiem sporo. Udowodniła nam to pierwsza odsłona spotkania w San Sebastian. Alejandro Balde pokazał nam, że zasługiwał na szansę od Xaviego, Robert Lewandowski, że jest napastnikiem, któremu wystarczy pół okazji do strzelenia gola. Frenkie de Jong pokazał nam natomiast, ile znaczyć może jedno nierozsądne zagranie. 

Piłkarze na Anoeta od pierwszych minut wsadzili nas na galopującego konia, podczas gdy w meczu z Rayo siedzieliśmy na powłóczącym nogami kucyku. Tym razem każda próba zejścia z niego w trakcie niedzielnego wieczoru mogła skończyć się bolesnym upadkiem. Zaparłem się więc mocniej o łęk i postanowiłem zobaczyć dokąd mnie to zaprowadzi. Wysokie tempo spotkania nie było spowodowane jedynie cechami wolicjonalnymi piłkarzy obu drużyn. Wynikało w dużej mierze z wyborów personalnych Xaviego, który zaskoczył nimi bardziej niż Aniołki Matusińskiego w finale sztafety. To było tylko preludium do drugiej części koncertu.

Czynnikiem najmocniej dynamizującym ataki Dumy Katalonii był Alejandro Balde. Wychowanek został rzucony przez Xaviego na głęboką wodę, ale zaledwie po 60 sekundach meczu odpłacił się za to zaufanie wspaniałą asystą do Roberta Lewandowskiego. Trudno mi wyrokować, kto komu sprawił większy prezent. Balde Robertowi, Lewy samemu sobie, czy może jednak wszystkim kibicom Barcy, a zwłaszcza tym pochodzącym z Polski. 

Edit: Nie no chyba jednak sobie. Dwie bramki w wyjazdowym meczu na Anoeta to nie byle co panie kolego.

Zmiany, które dały impuls

Przed tym sezonem kibice Barcy zaciskali kciuki o to, żeby Ansu Fatiego wreszcie przestały nękać kontuzje. Spadkobierca niezwykle ciężkiego w Barcelonie numeru “10” z powodu licznych urazów na przestrzeni ostatnich dwóch sezonów stracił aż 82 mecze. Jeszcze przed startem kampanii 2022.23 z obozu Blaugrany płynęły negatywne wiadomości dotyczące stanu zdrowia skrzydłowego. Niektóre źródła podawały, że Hiszpan nie będzie w stanie rozgrywać meczów w pełnym wymiarze czasowym, a zagrożenie nawrotu kontuzji jest spore. Zdawał sobie z tego sprawę Xavi, który na początku sezonu umiejętnie szafuje siłami Fatiego. 

Dostał on kilka minut z Rayo i pokazał się z dobrej strony. W oczach 19-latka widać było ogromny głód gry, dlatego gdy już rzucił się w niedzielę na Basków, powstrzymanie go graniczyło z cudem. Gdyby San Sebastian zamienić na Gotham, Fati i Raphinha śmiało mogliby aspirować do roli Batmana i Robina. Ich wejście przewróciło obraz gry do góry nogami, a Robert Lewandowski wreszcie zyskał kompana do walki ze złoczyńcami.

Mechanizm zaczął się zazębiać

Nie do końca układała się współpraca Roberta Lewandowskiego z Dembele i Raphinhą podczas 1. kolejki La Liga. Brazylijczyk został zatem wymieniony na Ferrana Torresa, który tym razem zagrał w ataku obok Polaka. To również nie było dobre rozwiązanie. Hiszpan często podwajał pozycję kapitana reprezentacji Polski, a Real Sociedad czytał ataki Blaugrany jak z kryształowej kuli. Lewy był aktywny i wciąż pod grą, ale defensorzy rywali z tym jednym wyjątkiem z 1. minuty meczu, umiejętnie obrzydzali mu grę. 

Odpowiedzią na pytanie za milion pt. “Kogo potrzebuje Lewandowski” był Ansu Fati. Xavi musiał najwyraźniej wykorzystać najpierw wszystkie koła ratunkowe, by wreszcie wygrać. Polsko-hiszpański duet w drugiej odsłonie meczu poszukiwał się nieustannie wzrokiem, a gdy już ruszał w tango, można było zakrzyknąć muzyko graj. 34-latek w niedzielny wieczór zdobył najszybszą bramkę w historii oficjalnych występów w seniorskim futbolu. Dzięki temu stał się czwartym zawodnikiem, który może pochwalić się nie lada osiągnięciem – golem w każdej minucie meczu.

Do dwóch goli Lewandowski dołożył jeszcze fenomenalną asystę piętą do Fatiego, którą zapewne podziwiać niedługo będzie można w interaktywnym muzeum FC Barcelony na Camp Nou. Mam nadzieję, że zrobią z tego jakiegoś gifa w 3D, albo będą przygotowywać na ekspozycji tymczasowej inscenizacje. To co zabrało Rayo, oddali Baskowie. Dzięki Robert. Przynajmniej teraz mogłem iść spać ze spokojem.

Czytaj też: Barcelona potrzebuje 24 mln euro wolnych środków do rejestracji Kounde

Komentarze

Comments 2 comments

Lewandowski nie zanotował żadnej asysty, tam było odbicie od zawodnika Sociedad, w przeciwnym wypadku piłka poleciałaby w przeciwną stronę. Żaden serwis nie zalicza Polakowi asysty za to spotkanie.