Sevilla – Barcelona, czyli pierwszy poważny sprawdzian Xaviego w tym sezonie

Robert Lewandowski
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Jest 10 września 2021 roku. Sevilla po świetnym meczu w półfinale pucharu Króla pokonuje FC Barcelonę 2:0 i znacząco przybliża się do finału rozgrywek. Wtedy nie wie jeszcze, a nawet nie ma podstaw ku temu by podejrzewać, że tydzień później Duma Katalonii w dramatycznych okolicznościach te stratę odrobi i to ona awansuje, wygrywając w finale z Athletikiem Bilbao. Było to jedyne w ostatnich 10 meczach zwycięstwo klubu z Andaluzji nad Barcą. Czy ekipa Julena Lopeteguiego ma po swojej stronie jakiekolwiek argumenty przemawiające za ich zwycięstwem w sobotnim spotkaniu?

  • W sobotę o godzinie 21:00 FC Barcelona zmierzy się na wyjeździe z Sevillą
  • Klub z Andaluzji zanotował fatalny start w ligowych rozgrywkach i ma na koncie tylko jeden punkt
  • Historia ostatnich pojedynków tych dwóch drużyn, podobnie jak aktualna forma obu zespołów przemawia za zwycięstwem Barcy

Wypalony trener, piłkarze, a może oba?

Pod koniec lipca w trakcie presezonu, w meczu finałowym Emirates Cup Sevilla uległa Arsenalowi aż 6:0. Naturalnie wyciąganie daleko idących wniosków po jednym sparingu mija się z celem, ale już wówczas fanom klubu z Andaluzji powinna zapalić się w głowach jeszcze nie pomarańczowa, ale już na pewno żółta lampka. Coś jest nie tak. Dwa tygodnie później na inaugurację ligi Sevilla poległa w Pampelunie z Osasuną 1:2. 

“Lekki falstart, każdemu może się przydarzyć w meczu wyjazdowym”

“Jeszcze nie weszli na odpowiednie obroty, zaczną się zgrywać”

Tak wyobrażam sobie procesy myślowe zachodzące w głowach sympatyków Sevilli. Nadeszły jednak mecze z Realem Valladolid i Almerią, czyli dwoma beniaminkami La Liga i wcale nie było lepiej. Ba, było zdecydowanie coraz gorzej. Sevilla wyglądała na zespół apatyczny i pozbawiony woli walki, a Julen Lopetegui nie miał pomysłu na to, jak ratować sytuację. W 4. kolejce przyjdzie im się zmierzyć z FC Barceloną i trudno doszukiwać się jakichkolwiek argumentów, poza atutem własnego stadionu, przemawiających za Sevillą. 

Problemy zaczynają się już od letniego okienka transferowego, w którym drużyna została poważnie osłabiona. Aston Villa i FC Barcelona rozkradły jej środek obrony. Para stoperów Diego Carlos – Jules Kounde w ubiegłym sezonie mogła uchodzić za jedną z najsolidniejszych w Europie. Na ich miejsce sprowadzono z Marcao z Galatasaray i Tanguya Nianzou, który w Bayernie Monachium kojarzył się głównie z licznymi wpadkami. Brazylijczyk już podczas pierwszych treningów doznał kontuzji, dlatego parę środkowych stoperów tworzą Nianzou i Rekik. Porównując to z ubiegłym sezonem, Sevilla przesiadła się z Porsche do Fiata Multipli. 

Żeby nie był gołosłownym, podeprę się statystykami. W poprzednich rozgrywkach po trzech kolejkach Sevilla miała na koncie siedem punktów i bilans bramkowy 5:1. W rozgrywkach 2022/23 ma po trzech meczach jeden punkt i stosunek bramek wynoszący 3:5. Nie przepaść, ale na pewno solidny dołek. To najgorszy start w rozgrywkach ligowych Sevilli od 41 lat. A próżno wypatrywać szybkiego powrotu do zdrowia Marcao.

W ostatni dzień okienka nerwowo w Barcelonie

Działo się w trakcie dwóch ostatnich dni letniego okienka transferowego w FC Barcelonie. Najpierw media obiegła wiadomość o możliwym wypożyczeniu Jordiego Alby, co dla mnie było niemałym szokiem. Chwilę później Fabrizio Romano poinformował, że Sergino Dest zostanie wypożyczony do AC Milanu. W miejsce Amerykanina sprowadzono Hectora Bellerina, który wychowany został w szkółce Azulgrany. Poza tym wymieniono się z Chelsea piłkarzami – na Stamford Bridge powędrował Aubameyang, a na Camp Nou zawitał Marcos Alonso. Hiszpan od kilku tygodniu miał już porozumienie z Barcą i czekał jedynie na finalizację operacji między klubami.

Przybycie doświadczonego lewego obrońcy może wiązać się z tym, że na trzecie miejsce w hierarchii Xaviego spadnie Jordi Alba, z którym Duma Katalonii chciała pożegnać się na szybko i bez sentymentów. Nie spodobało się to piłkarzowi, który reprezentuje barwy Blaugrany już od 10 lat. Trudno się działaczom jednak dziwić. Alba ma wysoki kontrakt, a w parze z tym nie idzie już wysokość jego formy. Na starcie rozgrywek jego miejsce w wyjściowym składzie zajął 18-letni Alejandro Balde, który ciężko zapracował na szansę. Konia z rzędem temu, kto w ubiegłym sezonie, stawiałby, że to właśnie młody wychowanek zostanie na starcie rozgrywek 2022/23 podstawowym lewym obrońcą Barcy.

Co prawda otrzymał on już w ubiegłym sezonie kilka szans, ale wielokrotnie nie łapał się nawet do kadry meczowej. Swoją charakterystyką Balde przypomina nieco Alphonso Daviesa. Charakteryzuje go ogromna szybkość i lekkość w dryblingu, czyli cechy, które u Jordiego Alby zanikły już dawno. Wciąż za dużo jest go nieco z przodu i miewa problemy z trzymaniem pozycji, ale nie mam wątpliwości, że klub będzie miał z niego w tym sezonie spory pożytek.

Zmiana starej gwardii

Jeszcze w ubiegłym sezonie Jordi Alba i Gerard Pique stanowili o sile defensywy Blaugrany. Jakże znamienne dla dynamicznych przemian kadrowych w Barcelonie jest to, że w obecnych rozgrywkach lewy obrońca ostatnie dwa mecze rozpoczynał na ławce rezerwowych, a stoper nie zameldował się na murawie jeszcze ani razu. Co więcej, w ostatnich dniach okienka transferowego klub próbował za plecami Alby dyskretnie pozbyć się go, negocjując wypożyczenie Hiszpana z Interem Mediolan. Nie spodobało się to 33-latkowi, który nie tylko nie wyraził zgody na taki ruch, jak również był mocno rozgoryczony takim traktowaniem. W mediach pojawiły się głosy, że Azulgrana okazała mu brak szacunku, a Albie należy się godne pożegnanie, aniżeli wypychanie go tylnymi drzwiami. 

Pique natomiast stracił nieco poklasku i szacunku ze strony szatni Barcelony po głośnym medialnie rozstaniu z Shakirą. Xavi już przed sezonem sugerował nawet 35-latkowi, że powinien rozważyć odejście z klubu. Latem na Camp Nou sprowadzono Kounde i Christensena, a doświadczony Hiszpan jest obecnie ostatni w kolejce do gry. Na niekorzyść zawodnika działa również fakt, że zarabia najwięcej w zespole, a jego pensja na poziomie 50 milionów euro brutto rocznie jest potężnym obciążeniem dla budżetu. Drugą i trzecią pozycję w tej hierarchii zajmują kolejno Sergio Busquets i Jordi Alba. Prawdopodobne wydaje się, że wraz z końcem sezonu wszyscy trzej opuszczą Barcę, a klub zyska wreszcie finansowy oddech po zrzuceniu ich pensji z pleców. 

Stara gwardia FC Barcelony ustępuje już miejsca młodym i przebojowym zawodnikom, których kontrakty zarząd stara się udoskonalać stopniowo, działając w myśl zasady zbilansowanego budżetu płacowego. Koniec z gargantuicznych rozmiarów pensjami dla legend/ikon/gwiazd tu niepotrzebne skreślić. Prawda wygląda tak, że o ile sztabowi szkoleniowemu wciąż nie udało się znaleźć następcy Busquetsa, o tyle Alba i Pique nie są już Blaugranie potrzebni.

Sobota bez debiutów

W kadrze na sobotnie spotkanie z Sevillą nie znaleźli się jeszcze Hector Bellerin i Marcos Alonso, którzy o dziwo nie musieli czekać zbyt długo na rejestrację w rozgrywkach. Co ciekawe niektóre hiszpańskie dzienniki, jak np. Marca, awizowały już prawego obrońcę do gry w wyjściowym składzie. Wydaje mi się, że na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan powinniśmy zobaczyć niemal identyczną jedenastkę do tej, którą do gry posłał Xavi w meczu z Realem Valladolid. Już na starcie sezonu cała grupa zawodników, na czele z Robertem Lewandowskim wywalczyła sobie stałe miejsce w podstawowym składzie. Jedną z niewielu zmiennych pozostaje obsada prawej strony obrony i wybór Gavi/Frenkie de Jong jeśli chodzi o partnera w środku pola dla Sergio Busquetsa i Pedriego. 

Osobiście uważam, że miejsce w składzie zachować powinien Alejandro Balde, który rozegrał pełne 90 minut przeciwko Realowi Valladolid i pozostawił po sobie pozytywne wrażenie. Z podobnego założenia powinien wyjść Xavi wybierając na mecz przeciwko Sevilli Gaviego kosztem Frenkiego de Jonga. Wariant z Julesem Kounde jako prawym obrońcą wypalił, dlatego Francuz prawdopodobnie wystąpi w takiej roli również w sobotnim meczu. 

Niewykluczone, że wobec poważnych braków personalnych w defensywie, Julen Lopetegui zdecyduje się na wariant z piątką w obronie, gdzie miejsce obok Tanguya Nianzou zajmie Nemanja Gudelj. Takie zasieki obronne byłyby trudne do sforsowania dla ofensywy Barcy, jednak żywimy podpartą argumentami nadzieję, że drogę do siatki rywala znów znajdzie Robert Lewandowski i w ten sposób dopisze także Sevillę do listy swoich ofiar, jako zawodnik FC Barcelony. Polak w Barcelonie czuje się coraz lepiej, o czym świadczą nie tylko jego statystyki, lecz również szybka asymilacja z kibicami.

Czytaj też: Bayern chciał pozyskać wielki talent z Barcelony, piłkarz odmówił

Komentarze