Oby architekci nie budowali tak, jak w Polsce budujemy reprezentację

Cezary Kulesza napisał na "swoim" Twitterze o wyborze Michała Probierza: To wybór najlepszy z możliwych. OK, czyli jednak w ten sposób układa się narracja. Na swój sposób piękne jest to wmawianie tłumowi, że "najlepszy z możliwych", tak jakby prezes wierzył, że jego słowo wcale się nie zdewaluowało w ostatnim czasie i jest traktowane jak objawione. Przynajmniej wiemy, że Kulesza lubi zagrać all in - albo razem po wyniki i "a nie mówiłem?!", albo w nicość przy porażce. Nawet, jeśli dziwne przeczucie mówi mi, że na tym wyborze wygra i Probierz uratuje eliminacje Euro, trudno uciec od myśli, że stało się to, co musiało się stać, a cała otoczka była mydleniem oczu.

Michał Probierz
Obserwuj nas w
IMAGO/Łukasz Grochala/Cyfrasport Na zdjęciu: Michał Probierz
  • Michał Probierz został nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Wybór jest o tyle kontrowersyjny, że trudno wyobrazić sobie, by jego nominację podpisał jakikolwiek inny prezes PZPN
  • Oczywiście nie można powiedzieć, że ten wybór będzie skutkować porażką. Jednak totalnie abstrahując od wyników, jakie będzie osiągać, trudno nie mieć wrażenia, że selekcjonerem został ten, który miał zostać, a cały cykl wyborów był podporządkowany takiemu finałowi
  • Sugeruje to zwłaszcza prezentacja Marcina Dorny, w której pokazano oczywistości nakierowane pozytywnie tylko w jedną ze stron
  • To nie ma być tekst uderzający w Michała Probierza, tylko w procedurę wyboru

Michał Probierz i Marek Papszun – porównanie

Być może Michałowi Probierzowi pójdzie lepiej niż poszłoby Markowi Papszunowi (choć tego się nigdy nie dowiemy, chyba, że kadencja zwycięzcy będzie równie mocna, co Santosa), bo jak widzieliśmy przez lata, jest to stanowisko pozbawione logiki przy wynikach – no, poza Michniewiczem, który robił dokładnie takie, jakich się spodziewaliśmy – ale wkurzające było to nieustanne odejmowanie Papszunowi, że jest “dobry, ale jako trener ligowy”. Mam wrażenie, że to uderzanie w jego inteligencję na zasadzie: “facet nie da rady się dostosować do nowych warunków”. Tak jakby panowało odgórne przekonanie, że Papszun ograniczy Roberta Lewandowskiego do roli Gutkovskisa i zdegraduje jego umiejętności, bądź w ogóle wyjdzie na jesienne mecze Fabianem Piaseckim. Hitem była prezentacja Marcina Dorny, bo jak wiadomo, bez pokazania na slajdach, że Probierz jest selekcjonerem młodzieżówki (a Papszun nie), że zna więcej piłkarzy reprezentacji Polski, że pracował za granicą (dwa miesiące!), tak zwani baronowie by tego nie wiedzieli. Równie dobrze można by zestawić ze sobą wpływ obu tych trenerów na rozwój drużyn w cyklu wieloletnim, ale obawiam się, że byłoby to tendencyjne w nieodpowiednią z punktu widzenia związku stronę.

Jednocześnie ostatnie, co teraz odważyłbym się robić, to skazywanie Probierza na porażkę. Na moje oko – a miałem okazję kilka razy rozmawiać z nim bez włączonego dyktafonu – to człowiek dysponujący na tyle silnym arsenałem umiejętności miękkich, że poradzi sobie dużo lepiej od Santosa. Jeśli problemem Portugalczyka była komunikacja, w przypadku Probierza tego nie będzie. I nie chodzi o umiejętności językowe, a interpersonalne. Jeśli problemem do niedawna był brak pracowitości selekcjonera lub niewystarczające obeznanie w polskiej piłce – problem właśnie znika. W pewnym sensie Probierz jest też odpowiedzią na legendarny już brak charakterów w szatni. Nie ruszam przygotowania taktycznego – na skoro oburzałem się na opinie o Papszunie sprowadzające jego inteligencję i elastyczność na niziny, nie będę twierdził odgórnie, że Probierz dostając niezły materiał piłkarski, ograniczy się do trwania w epoce kamienia łupanego.

Olkiewicz w środę #82. Wybór selekcjonera, czyli wieczny kot w worku
Michał Probierz

Wybieranie selekcjonera – polski sport narodowy Trudno jest napisać coś nowego i świeżego o wyborze selekcjonera, jeśli wybieramy selekcjonera średnio co dwa, trzy tygodnie. Trudno jest wytypować jakieś nowe, świeże nazwiska do pełnienia roli trenera reprezentacji Polski, jeśli jeszcze nie spadły ze wszystkich portali sążniste analizy dotyczące ostatniego wyboru Cezarego Kuleszy, gdy w szranki z

Czytaj dalej…

Kilka logicznych podstaw broniących tego wyboru by się znalazło, jednak nawet pisząc te wszystkie zdania, nie mam poczucia, że Probierz na tyle bił w tym wszystkim Papszuna na głowę, by z całym przekonaniem podpisać się pod słowami prezesa “wybór najlepszy z możliwych”. Niech czas weryfikuje, oby pozytywnie.

Przebijała się też opinia, że teraz potrzebny jest wynikowiec. A jakim wynikowcem jest Michał Probierz w porównaniu do Marka Papszuna? Sukcesów mu nie zabieram, zdobycie Pucharu Polski z Cracovią to duży wynik. Jednak wciąż blady w porównaniu do tych osiąganych przez konkurenta. Oczywiście Papszun oparł sukces w Rakowie o nieustanny, wieloletni rozwój drużyny, a nie o “liczy się tylko najbliższy mecz”, ale jakie w tym czasie wyniki notował “wynikowiec” Michał Probierz? Jeszcze raz, by wyraźnie to wybrzmiało: nie twierdzę, że Probierzowi nie wyjdzie – wręcz nie będę zszokowany, jeśli wyjdzie – ale konkretnie dziś, dlaczego mamy uważać, że w roli strażaka wybrany MP jest lepszy od niewybranego? Patrzenie na wyniki obecnie już niemal historyczne, jak wyniki wysoko ponad stan w ŁKS-ie, czy zwłaszcza Jagiellonii, przy pełnych szacunku do nich, to dorabianie tezy do prawidłowości wyboru.

Nie wiem, który z głównych kandydatów jest lepszy w krótkotrwałej roli strażaka, bo obaj przez ostatnie lata w tych rolach nie występowali, ale gdy zestawimy ze sobą inny punkt: wizję rozwoju drużyny, to Papszun Probierza na przestrzeni ostatnich lat zdystansował (a powiedzmy, że historia najnowsza ma większe znaczenie, niż ta odległa). Obaj dostali świetne instrumenty i wiele lat spokoju w jednym miejscu, ale tylko jednemu z nich wyrosła roślinka.

I to też może irytować – nieustanne stawianie na tu i teraz. Nominując Santosa była mowa o cyklu czteroletnim, budowaniu na przyszłość (abstrahując od tego, że styl pracy akurat tego konkretnego trenera kłócił się z nadziejami, że jest właściwą osobą), jednak my znów to porzucamy. Politycznie jest to zrozumiałe – brak awansu na Euro 2024 dla Cezarego Kuleszy będzie jak pocałunek śmierci – jednak obiektywnie nieznośne. Odbijamy się w wizjach od ściany do ściany. Zwalniamy Brzęczka, bo nie daje nadziei na ładną grę i choćby czasem dobre wyniki z najsilniejszymi, po czym zatrudniamy stylowca Sousę. Ten odchodzi, więc bierzemy jego zupełne przeciwieństwo – Michniewicza. Przy zmianie znów mydlimy sobie oczy wizją czteroletniego rozwoju, by osiem miesięcy później brać nowego trenera i nawet nie kryć, że awans na Euro musi się dokonać za wszelką cenę. Gdybyśmy w Polsce budowali domy tak jak piłkarską reprezentację, byłyby miksem przeszklonych wieżowców z architekturą rokoko.

Media: to dlatego Kulesza wybrał Probierza. Jeden aspekt zdecydował
Michał Probierz

Kulesza wybrał “bezpieczną” opcją W ostatnich dniach walka o stanowisko nowego selekcjonera reprezentacji Polski rozgrywała się pomiędzy Markiem Papszunem i Michałem Probierzem, choć niektóre media dodawały do tego grona Jana Urbana z Górnika Zabrze. Jednak zdaniem Piotra Koźmińskiego od początku wybór był pewny. Prezes PZPN Cezary Kulesza był zwolennikiem byłego szkoleniowca Jagiellonii i choć niektórzy

Czytaj dalej…

Kolejny piorunochron

Wybór Probierza jest o tyle ryzykowny, że w oczach opinii publicznej ewentualnej porażki nie będzie dało się wytłumaczyć niczym. Jego postać generuje tak mocne emocje, że prawdopodobnie odpowiedzialność w publicznej dyskusji rozłożyłaby się pomiędzy trenerem, a prezesem związku. To chyba w tym wszystkim najgorsze – że piłkarze zyskają kolejny piorunochron i ich wpływ na wyniki znów niesłusznie się rozmyje.

Trudno też powiedzieć, by Kulesza swoim wyborem uspokoił atmosferę wokół reprezentacji. Probierz jest nad wyraz inteligentnym człowiekiem i jest w pełni świadomy, że nie był faworytem tłumu, a to jednak tłum – nie działacze PZPN – jest w przerwach na kadrę najgłośniejszy. Chyba, że odgórnie oceniono, że “co ludzie gadają” nie ma żadnego wpływu na to, co dzieje się w środku, ale słuchając wypowiedzi piłkarzy po porażkach – wprost idących w niechęć do krytyki, może nawet strach przed nią – można w to wątpić.

Komentarze

Na temat “Oby architekci nie budowali tak, jak w Polsce budujemy reprezentację