Skarb Euro: albański sen przerwany losowaniem z koszmaru

Ach, jakaż to by była piękna historia, gdyby nie fakt, że radość jej głównych bohaterów została zbudowana na naszym niepomiernym cierpieniu. Albańczycy to jedna z rewelacji eliminacji, ale chyba nikt w Polsce nie jest w stanie tego należycie docenić - nie w sytuacji, gdy pamiętamy, w jakiej kondycji zastała wówczas Polskę Albania.

Ernest Muci, Sylvinho i Armando Broja
Obserwuj nas w
DPPI Media/Nicolo Campo/Alamy Na zdjęciu: Ernest Muci, Sylvinho i Armando Broja

Nasze narzekania na Albańczyków, którzy w naprawdę niesympatyczny i niezbyt przyjazny dla nas sposób ukradli nam pierwsze miejsce w grupie to jedno. Drugie – to obiektywne docenienie roboty, jaką wykonał tamtejszy futbol w ostatnich latach. Długa droga od ekipy, która przez dekady stanowiła egzotyczną ciekawostką do zespołu, który – biorąc pod uwagę tylko ostatnie trzy turnieje Euro – jeździ na mistrzostwa kontynentu równie często co Holendrzy.

Nazwa kapeli: Albania

Nadzieje fanów reprezentacji Albanii z całą pewnością rozbudziły udane eliminacje Mistrzostw Europy. Albania w grupie z faworyzowanymi reprezentacjami Polski i Czech wykorzystała kompromitujące wpadki rywali i zakończyła grupę eliminacyjną na 1. miejscu. Orłom (tym albańskim, bo dzielą przydomek z Polską) trzeba jednak oddać, że od momentu, gdy za ich sterami zasiadł Sylvinho poczynili ogromny postęp. Po drużynie, która utrzymała się w dywizji B Ligi Narodów tylko i wyłącznie dzięki nieobecności Rosji nie ma już śladu. Atutem czerwono-czarnych przede wszystkim jest gra przed własną publicznością. Wszyscy wciąż pamiętamy gorącą atmosferę podczas meczów z naszą reprezentacją, gdy sędzia był zmuszony przerwać na chwilę spotkanie ze względu na karygodne zachowanie albańskich kibiców, którzy po bramce straconej przez swoich ulubieńców wyrzucili na murawę różne przedmioty.

Tetrycy analizują kadrę Albanii na Euro

Zobacz także:

Z całą pewnością aspirację Orłów sięgają wysoko, a przecież o to w sporcie chodzi, żeby – jak pisał niemiecki pisarz i scenarzysta Patrick Suskind – celować w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami. W innej rzeczywistości, gdyby Albania miała więcej szczęścia i trafiła na grupę z równorzędnymi rywalami, można byłoby zaryzykować stwierdzeniem, że mają szanse sprawić niespodziankę na Euro. Ba, można byłoby nawet widzieć w nich czarnego konia turnieju. Ale co los dał Albańczykom w eliminacjach, w jakiś magiczny sposób prowadząc te strzały z dystansu wprost do siatki rywali, to odebrał w losowaniu. Hiszpania. Włochy. Chorwacja. Nikogo nie zdziwiłoby, gdyby te trzy ekipy w komplecie zameldowały się w półfinałach – tutaj będą grupowymi przeciwnikami Albańczyków.

Ci ostatni więc udział w Mistrzostwach Europy muszą potraktować jako nagrodę i indywidualną szansę na pokazanie się z dobrej strony, może też możliwość zapracowania na transfer do silniejszych drużyn w czołowych ligach w Europie. Ostatecznie ważniejsza od osiągnięcia celu jest drogą, którą trzeba było przejść, aby go osiągnąć. Ta, w wykonaniu Orłów była kręta i wyboista, ale w zamian otrzymali nagrodę pokroju gry na wielkiej imprezie z najlepszymi drużynami w Europie.

Dyrygent: Sylvinho

Chyba nikt nie spodziewał się, że Sylvinho zdecyduje się na początku 2023 roku objąć posadę selekcjonera reprezentacji Albanii. Za 50-latkiem były nieudane przygody z Lyonem i Corinthians, co mogło zwiastować, że kariera w roli pierwszego trenera raczej nie jest mu pisana. Jednak praca z czerwono-czarnymi mocno podreperowała wizerunek Brazylijczyka. Sylvinho w krótkim czasie stworzył solidną drużynę, która udowodniła, że potrafi uprzykrzyć życie teoretycznie lepszym przeciwnikom. Byłą gwiazdę Arsenalu i FC Barcelony pokochali również albańscy kibice. Po historycznym triumfie do sieci trafił filmik, gdzie widać było, jak trener świętuje z kibicami, ściskając się z nimi i zbijając piątki. Sylvinho od początku współpracy z Albanią był pewny powodzenia misji, której się podjął. Na każdym kroku podkreślał, że budują coś ważnego i ostatecznie cegła po cegle zbudowali sukces, jakim był awans na Euro.

Sylvinho
Sylvinho. fot. SPP Sport Press Photo/Alamy

Solista: Armando Broja

Wybór solisty w albańskiej kapeli jest chyba prosty. Choć w walce o miano największej gwiazdy kadry po piętach Armando Broji depcze Ernest Muci, to jednak napastnik Chelsea, póki co jest najbardziej rozpoznawalnym albańskim piłkarzem w najlepszych ligach. 22-latek na miejsce w The Blues musi jeszcze zasłużyć, a pomóc mu w tym ma wypożyczenie do Fulham. Choć póki co w piłce klubowej jeszcze nie zachwycił, tak w kadrze narodowej dał się poznać z dobrej strony. Gdyby nie feralna kontuzja zerwania więzadeł krzyżowych z pewnością byłoby o nim jeszcze głośniej.

Na pewno powrót do gry Armando Broji w barwach reprezentacji Albanii będzie dla Orłów ogromnym wzmocnieniem. Wkład napastnika widoczny był w ostatnich eliminacjach do Mistrzostw Świata, gdy trzykrotnie wpisał się na listę strzelców i zdobył dwie asysty w trzech meczach.

Armando Broja
Armando Broja. fot. Sipa US/Alamy

Może fałszować: Bramkarz

Potencjał w ofensywie w albańskiej kadrze jest dość przyzwoity. Linia obrony na czele z Hysajem, Kumbullą i Djimistim też niczego sobie. W środku pola robotę robi Asllani, Bajrami i Ramadani. W czym więc tkwi największy problem, z którym poradzić musi sobie Sylvinho? Odpowiedź jest prosta. Wybór bramkarza, który stanie między słupkami. Niektórzy selekcjonerzy na tej pozycji mają kłopot bogactwa, dla przykładu zerknijmy choćby na kadrę Szwajcarii czy Ukrainy. Tam selekcjonerzy mają spory ból głowy, kogo desygnować do gry w pierwszym składzie.

U Albańczyków sprawa jest o tyle skomplikowana, że choć kandydatów do gry w bramce jest kilku, to żaden z nich nie gwarantuje odpowiedniej jakości na Euro. Thomas Strakosha, Etrit Berisha, Elhan Kastrati i Alen Sherri, nikt z wymienionej czwórki nie należy nawet do średniaków na pozycji bramkarza. Strakosha kompletnie stracił renomę po wyjeździe z Serie A. Berisha jest u schyłku kariery, gdzie przegrywa rywalizację w Empoli. Zaś Kastrati i Sherri to poziom kolejno drugoligowy we Włoszech i albańskiej ekstraklasy.

Jeśli o coś fani czerwono-czarnych mają się martwić, to jest to zdecydowanie forma bramkarzy. Niepewność, brak regularnej gry i obycia w meczach o dużą stawkę może skończyć się w starciu z Hiszpanią czy Włochami bolesną lekcją futbolu. Szczególnie, że przewidywania są jasne: gra będzie się toczyć raczej pod bramką Albańczyków niż ich grupowych rywali.

Scena debiutów: Ernest Muci

Były piłkarz Legii Warszawa swoją pracą w naszej ukochanej Ekstraklasie zapracował na duży transfer do Turcji. Besiktas zapłacił za 23-latka prawie 10 milionów euro i jak się szybko okazało były to świetnie zainwestowane pieniądze. Ernest Muci spisuje się w lidze tureckiej na tyle dobrze, że zaledwie po kilku miesiącach o jego usługi biją się kluby z TOP5 lig w Europie.

Prezes tureckiego klubu jest na tyle zakochany w Albańczyku, że odrzucił już ofertę rzędu 20 milionów, podkreślając, że Muci jest piłkarzem z olbrzymim potencjałem. Można założyć, że jeśli były piłkarz Legii pokaże się z dobrej strony podczas Mistrzostw Europy, cena wywoławcza za ofensywnego pomocnika jeszcze wzrośnie. Przed Mucim na pewno wielka przyszłość, a Euro może okazać się trampoliną do wielkiej europejskiej piłki.

Ernest Muci
Ernest Muci przy piłce. Fot. SPP Sport Press Photo/Alamy

Gdyby byli utworem: “Nic nie może wiecznie trwać” – Anna Jantar

Gdyby reprezentacja Albanii na Mistrzostwach Europy miała być piosenką, to byłaby utworem Anny Jantar “Nic nie może wiecznie trwać”. Swoje pięć minut mieli podczas eliminacji, ale nie ma co się oszukiwać, wszystko wskazuje na to, że dobra passa Orłów skończy się w fazie grupowej turnieju, gdzie mogą zostać brutalnie wyrwani z ich pięknego snu. Jak śpiewała znakomita piosenkarka “Nic nie może przecież wiecznie trwać, co zesłał los, trzeba będzie stracić”.

Miejsce na liście przebojów: faza grupowa

Reprezentacja Albanii miała ogromnego pecha podczas losowania fazy grupowej. Orły trafiły do grupy śmierci, gdzie przyjdzie im rywalizować z jednymi z najlepszych drużyn w Europie. Podopiecznych Sylvinho czekają mecze z Hiszpanią, Włochami oraz Chorwacją. Trudno sobie wyobrazić, aby czerwono-czarni awansowali do fazy pucharowej. Co więcej, sukcesem dla niedoświadczonej na wielkich turniejach Albanii będzie zdobycie choćby jednego punktu. Dla samych zawodników, jak i ich fanów wyróżnieniem jest sam udział w Euro i bycie wśród najlepszych dwudziestu czterech reprezentacji narodowych w Europie. Każdy inny wynik za wyjątkiem ostatniego miejsca w grupie B powinni traktować jako historyczne i niepowtarzalne osiągnięcie.

Komentarze