Prezes Ekstraklasy dla Goal.pl: taki jest trend, że rozmowa o powrocie ESA37 znów jest przed nami

Marcin Animucki
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Marcin Animucki

– Reforma Zbigniewa Bońka sprzed półtora roku, pod którą podpisały się też kluby, zakładała zwiększenie ligi do 18 drużyn. Tymczasem trend w Europie jest odwrotny. Widz od piłki ucieka, a naszym zadaniem jest zapewnić taką atrakcyjność i taki poziom emocji, by mu na to nie pozwolić. Jednym z tematów do przegadania jest oczywiście system rozgrywek – powiedział w rozmowie z Goal.pl Marcin Animucki, prezes Ekstraklasa SA, z którym zamieniliśmy kilka słów po wyborze nowego prezesa PZPN.

  • Prezes Ekstraklasy nie kryje, że jest zadowolony z wyboru Cezarego Kuleszy na stanowisko Prezesa PZPN
  • W rozmowie z nami odniósł się także do kilku innych bieżących kwestii – zaczepek ze strony Zbigniewa Bońka, sprzedaży praw do Ekstraklasy na kolejne lata oraz jak widzi wpływ związku na szkolenie w klubach
  • Jedną z ciekawszych informacji jest planowany powrót do dyskusji o przywróceniu poprzedniego kształtu ligi

Nowa rzeczywistość

Pański kandydat wygrał wczoraj wybory. Może pan zatem powiedzieć, że dziś obudziliśmy się w lepszej rzeczywistości?

Aby była lepsza, trzeba wykonać ciężką pracę. Futbol potrzebuje nowego otwarcia, reform i pomysłu na rozwój, bo świat piłki nożnej ciągle idzie do przodu. Osobiście uważam, że osoba, która zna się na piłce i jest mocno związana z jej ligową odmianą, trafiła na właściwe stanowisko.

To fakt, że Cezary Kulesza jest pierwszym prezesem wywodzącym się z piłki klubowej. Związek będzie rozumieć Ekstraklasę jak nigdy wcześniej?

Przez ostatnie dwa lata, gdy dopadła nas pandemia, było widać,jak ważna jest współpraca Ekstraklasy z PZPN. To ułatwiało kontakty z rządem i sponsorami, mówiliśmy jednym głosem, osiągnęliśmy wspólny sukces, jakim było wznowienie rozgrywek jako jedni z pierwszych w Europie. Dziś wydaje się, że poziom współpracy ze związkiem może wejść na jeszcze wyższy poziom.Prezes Kulesza był przez lata w klubie i Radzie Nadzorczej Ekstraklasy, więc zna specyfikę działalności naszej spółki. My jako organizacja ligowa mamy wprawdzie nieco inne cele niż PZPN, bo zajmujemy się przede wszystkim komercjalizacją Ekstraklasy, a centrala powinna skupić się na sportowej części, czyli pomocy w szkoleniu. I tutaj upatruję największej szansy na synergię działań. W kwestiach merytorycznych, organizacyjnych i finansowych liczę na większą współpracę. 

To lekko odwrócę pytanie. Jak z pana perspektywy wyglądała współpraca ze Zbigniewem Bońkiem przez ostatnie dziewięć lat?

Byłem w zarządzie prezesa Bońka w latach 2012-16 i moim zdaniem była to super kadencja. Niewiele brakowało do zwieńczenia jej medalem na mistrzostwach Europy. Później sukcesy reprezentacji były mniejsze, więc druga kadencja była oceniana surowiej. Ale abstrahując od tego, wydaje mi się, że można było zrobić ciut więcej w kwestiach szkoleniowych.

Czyli już drugi raz mówimy o szkoleniu. Czego konkretnie pan zatem oczekuje w tej kwestii od nowego prezesa?

Przede wszystkim warto zauważyć, że jesteśmy w zupełnie innym miejscu niż dziesięć lat temu. Mamy wspaniałe stadiony, a coraz więcej klubów ma profesjonalne akademie piłkarskie – przy części sami pomagaliśmy. W drodze – w Lechii i Śląsku – są kolejne obiekty, czyli mamy za sobą inwestycje w te twarde, infrastrukturalne, tematy. A najważniejsze wyzwanie, przed jakimstoimy, to elementy miękkie. Czyli dużo mocniejsze wsparcie kadr trenerskich w akademiach, tak, żeby młodzież, która już ma gdzie trenować, miała najlepszych fachowców, jacy będą ją szkolić.

Zaczepki ze strony Zbigniewa Bońka

Nie ukrywam, że pytam o byłego prezesa nie bez powodu. Ostatnio zaczął pana zaczepiać na Twitterze – najpierw w kwestii przełożenia meczu Legii, a w środę wieczorem napisał tak: „Słabo to prezes Animucki rozegrał. Chciał wejść do Zarządu PZPN a nawet go kluby ESA nie poparły. Katastrofa wizerunkowa”. Wyczuwalna jest niechęć Zbigniewa Bońka do pana. Jakie jest jej źródło?

Trudno mi powiedzieć, bo ja cenię sobie współpracę ze Zbigniewem Bońkiem. Wiadomo, że interesy PZPN i Ekstraklasy były różne w ostatnich latach, ale czy o to chodzi? Wydaje mi się też, że prezes Boniek popierał innego kandydata w środowych wyborach, więc może stąd atak w moim kierunku? Ale ja się na tym nie koncentruję. Ekstraklasa SA zajmuje się poważnym biznesem. Mam do przeprowadzenia teraz bardzo ważny projekt w postaci sprzedaży praw telewizyjnych od roku 2023. Rozmowy już się toczą. Wyobrażam sobie też współpracę z I ligą i Ekstraligą kobiet, bo podpatruję, jak to robi Bundesliga czy liga francuska i czeska. W tym kierunku chcielibyśmy prowadzić działania. 

Co by jednak nie mówić o pana kontaktach z Bońkiem, faktem jest, że nie dostał się pan do zarządu PZPN. Co to oznacza w praktyce?

Gdybym został wybrany, byłoby ciut łatwiej rozmawiać z I ligą i ligą kobiet. Myślę, że prezes Ekstraklasy i I ligi docelowo z automatu powinni wchodzić do zarządu PZPN. W UEFA i FIFA ten rubikon już przekroczono, a my jako spółka sygnał, że powinno się iść podobną drogą, wysyłamy. Obecność przedstawicieli Ekstraklasy SA i I ligi w zarządzie PZPN ułatwia współpracę. Jeśli chodzi o mnie, to jeszcze miesiąc temu kluby chciały, bym je reprezentował, ale ostatnie roszady związane z uczestnictwem większej grupy przedstawicieli wojewódzkich związków spowodowały, że arytmetyka wyborcza nie pomogła. Niemniej jednak wierzę w dobrą współpracę, nawet jeśli nie jestem członkiem zarządu.  

Rozmowy o ESA37 powrócą

Jarosław Mroczek, prezes Pogoni Szczecin, z którym wczoraj rozmawiałem po wyborach, narzekał na brak merytoryki w kampanii, wydawał się tym wręcz przybity. Powiedział, że zamiast skupić się na dyskusji o piłce i sposobach jej poprawienia, było jedynie dzielenie stołków. Pan by się pod tym podpisał, czy jednak dostrzegł merytorykę?

Prezes Kulesza, jak i Marek Koźmiński byli na spotkaniach z I ligą i Ekstraklasą, z wojewódzkimi związkami, mieli czas, by przedstawić swój pomysł na rozwój piłki. Dziś już nie skupiałbym się na samej kampanii, a tym, co będzie. Myślę, że prezes PZPN powinien łączyć wymienione wyżej środowiska, a nie dzielić. Warto też zauważyć, że większość reprezentacji młodzieżowych jest budowana przez kluby Ekstraklasy i I ligi. Mamy znakomite grono młodzieżowców, którzy występują w Ekstraklasie, a tego w ostatnich latach moim zdaniem nie doceniano. Liczę, że teraz się to zmieni.

Prezes Pogoni rzucił w tej rozmowie jeszcze jedno hasło, które mnie zaintrygowało. Że gdzieś słyszał w kuluarach, iż są jakieś zakusy na powrót do systemu ESA37. Jest coś na rzeczy?

Reforma Zbigniewa Bońka sprzed półtora roku, pod którą podpisały się też kluby, zakładała zwiększenie ligi do 18 drużyn, my się z tego wywiązaliśmy, bo taka jest nasza rola, ale trend w Europie jest odwrotny. We Francji i Hiszpanii są bardzo poważne rozmowy na temat zmniejszenia ich lig, tak, żeby wzrósł poziom sportowy, organizacyjny i finansowy. Obecnie mamy system, w którym będziemy na pewno funkcjonować przez najbliższe dwa sezony, bo tak zostały sprzedane prawa telewizyjne, ale dyskusja co dalej jest jeszcze przed nami.

Czyli właśnie między wierszami powiedział pan, że powrót ESA37 faktycznie jest realny za dwa lata.

Był to system, który spowodował, że finansowo wznieśliśmy się na bardzo wysoki poziom. Ta dodatkowa runda jest dobrym pomysłem ze względu na atrakcyjność dla nadawców,  ale tez kibiców. Kilka lig poszło w nasze ślady i zorganizowało dodatkową rundę dającą ciut większe emocje. W naszych warunkach to kolejna szansa, by spotkały się ze sobą np. Lech z Legią albo kluby, które dysponują dużymi stadionami. Niedawno Lechia Gdańsk potrafiła zapełnić obiekt trzy lub cztery razy w rundzie finałowej. Musimy walczyć o to, by kibice wrócili na stadiony. Frekwencja i oglądalność obecnie wyglądają wprawdzie nieźle, ale nie możemy nie zauważać tendencji panującej w Europie. Widz, zwłaszcza młody, od piłki ucieka, a naszym zadaniem jest zapewnić taką atrakcyjność i taki poziom emocji, by mu na to nie pozwolić. Jednym z tematów do przedyskutowniaw tym kontekście jest oczywiście system rozgrywek.

Co z prawami do Ekstraklasy

Kiedy dowiemy się, kto pozyska prawa do Ekstraklasy?

Myślę, że za dziewięć do dwunastu miesięcy. Rozmowy dopiero się rozpoczynają, a pierwszy ważny event, który bierzemy pod uwagę, to targi telewizyjne w Monako w październiku. Byliśmy tam przez cztery poprzednie lata, z wyjątkiem sezonu pandemicznego. Tam się spotykają właściciele praw i broadcasterzy i liczymy, że uda się sprzedać Ekstraklasę do wielu krajów Europy.

Ale najważniejszy jest wciąż rynek polski.

Tak, tutaj pojawił się nowy gracz, czyli Viaplay. Na teraz mogę powiedzieć, że bardzo chwalimy sobie współpracę z Canal Plus i TVP, co daje nam bardzo wysokie kontrakty i niezłą oglądalność, ale nie zamykamy się na inną ewentualność. Komercjalizacja Ekstraklasy w kolejnych latach to ogromne wyzwanie i na tym się koncentrujemy.

Wejście do gry Viaplay sprawi, że licytacja będzie jeszcze większa i padnie nowy rekord, jeśli chodzi o sprzedaż praw?

My dokonujemy skoków niezależnie od tego. W 2012 roku kontrakt zamknął się w 90 mln zł, potem wynegocjowaliśmy 150 mln zł, a w ostatnich latach 250 mln. Dotarliśmy do poziomu lig holenderskiej, szwajcarskiej czy skandynawskich. Jesteśmy dużym rynkiem, z dużą konkurencyjnością, jeśli chodzi o nadawców, więc wierzymy w kolejny sukces.

Z Cezarym Kuleszą ma pan dobre stosunki?

Znakomite. Znamy się od początku działalności Czarka w Jagiellonii. Rywalizowaliśmy najpierw poziomie klubowym, a później już razem działaliśmy w strukturach Ekstraklasy SA. To człowiek piłki, mamy świetny kontakt, więc wierzę, że współpraca na linii PZPN-Ekstraklasa będzie układać się jeszcze lepiej.

Rozmawialiście już po wyborach?

Tak, w środę wieczorem. Pogratulowałem mu i wymieniliśmy kilka zdań na temat wstępnych planów, co robić dalej, ale nie będę się w to teraz zagłębiał. Prezes Kulesza pewnie więcej będzie mówił o tym w kolejnych miesiącach.

Komentarze