To byłby bombowy transfer
Nie ma wątpliwości, że gdyby Legii udało się ściągnąć Ianisa Hagiego, byłby to jeden z najgłośniejszych transferów w ostatnich latach w polskiej Ekstraklasie. Syn jednej z największych legend w historii rumuńskiego futbolu jest wolnym piłkarzem, a o tym, że może trafić do Legii zaczęły pisać już jakiś czas temu rumuńskie media. Oczywiście, powód jest jasny. Zatrudnienie na Ł3 rumuńskiego szkoleniowca Edwarda Iordanescu.
Problem polega na tym, że mnogość artykułów o Legii w rumuńskich mediach jest tak duża, że bardzo trudno rozwikłać co jest prawdą, a co nie. Co grą menedżerów, a co istotną informacją. Niemniej jednak goal.pl postanowił zbadać sprawę w związku z kolejnymi doniesieniami, że Hagi miałby być blisko warszawskiego klubu.
A zatem. Na nasze pytanie, czy to prawda, że Rumun przychodzi na Łazienkowską, albo że jes tego bliski, słyszymy stanowcze „nie”!. Powód? Zupełnie odmienne oczekiwania finansowe piłkarza od tego co mogłaby mu zaproponować Legia. Nie znamy dokładnych kwot, ale słyszymy, że różnica finansowa jest tu zdecydowanie za duża. Tyle że… To sytuacja na tu i teraz.
Trener rozmawiał z nim o grze w Legii
Nie oznacza to, ze Hagi na bank do Legii nie przyjdzie. Jeśli piłkarz znacząco obniżyłby oczekiwania finansowe, wtedy Legia, jak wynika z naszych informacji, bardzo chętnie weszłaby do gry. Mówimy tu w końcu o piłkarzu o dużych możliwościach. Gdyby więc nadarzyła się okazja, to grzechem byłoby nie spróbować. Tyle że piłkarzowi musiałyby się posypać wszystkie opcje z mocniejszych lig, a o to będzie pewnie ciężko.
I jeszcze jedno: czy były jakiekolwiek kontakty między stronami? Jak ustaliliśmy, albo inaczej – jak udało nam się na sto procent potwierdzić – faktem jest, że o grze w Legii rozmawiał z Hagim trener Iordanescu. Niemniej w tym momencie wszystko wskazuje na to, że ten temat (wciąż) jest bardzo trudny i daleki do realizacji.