Trener Stali Mielec: wszystko, co najlepsze jeszcze przede mną

- Każdego dnia staram się dawać z siebie wszystko. Chcę wykorzystywać każdy dzień, który jest przede mną. Zawsze sobie powtarzam, że potencjalnie wszystko, co najlepsze jeszcze przede mną. Codziennie dążę do poprawiania swojej sytuacji na rynku - powiedział trener Stali Mielec – Kamil Kiereś.

Kamil Kiereś
Obserwuj nas w
fot. Imago / Marta Badowska / PressFocus Na zdjęciu: Kamil Kiereś
  • Kamil Kiereś wrócił na trenerską karuzelę w Ekstraklasie w marcu tego roku
  • W rozmowie z Goal.pl doświadczony szkoleniowiec opowiedział o czasie, gdy chorował na czerniaka, a także przyznał, że jest trenerem niedocenianym
  • 48-latek zasłynął tym, że wprowadził GKS Tychy i Górnik Łęczna do 1 Ligi. Awansował też z Zielono-czarnymi do Ekstraklasy, podobnie jak z GKS-em Bełchatów. Utrzymanie wywalczył też ze Stomilem Olsztyn

Trudne życie trenera w Polsce

Zalicza się Pan do trenerów strażaków?

Ogólnie to jestem bardziej kojarzony z awansami. W każdym razie moja pierwsza praca w 2011 roku, gdy debiutowałem od razu w Ekstraklasie, polegała na tym, aby wyprowadzić GKS Bełchatów ze strefy spadkowej. To było jesienią i tak naprawdę w pierwszym roku już walczyłem o utrzymanie. Zespół zrealizował cel. Będąc w Stomilu Olsztyn, też sprawdziłem się w roli strażaka. Nie zmienia to jednak faktu, że więcej mam na swoim koncie awansów.

W tym sezonie trudne zadania uratowania drużyn przed spadkiem z ligi zostały powierzone Panu, a także trenerom Janowi Urbanowi, Jackowie Magierze, czy Markowi Saganowskiemu. Co sądzi Pan o tak częstych zmianach trenerów w Ekstraklasie?

Trudno się do tego odnieść, bo ja jestem trenerem, który dotychczas pracował długo w klubach. Cztery lata byłem w GKS-ie Bełchatów i trzy w Górniku Łęczna. Miałem czas, aby pracować i zrobić coś fajnego. Trudno jest komentować decyzyjność w poszczególnych ekipach. Trzeba analizować różne sytuacje. Są momenty, gdy pewne zmiany są niezbędne, a także te, nad którymi trzeba trochę dłużej się zastanowić.

Pana kontrakt obowiązuje do końca czerwca przyszłego roku. Jakie zostały przed Panem postawione cele długoterminowe?

Podstawowym jest przede wszystkim utrzymanie drużyny na poziomie Ekstraklasy, ale też dopełnienie limitów młodzieżowca. Nie jest to łatwe. Trafiając do klubu, młodzieżowcy byli kontuzjowani, więc cały czas nadrabiamy te minuty. Kolejnym celem jest spojrzenie na kadrę w kontekście następnego sezonu.

Ekstraklasa a młodzieżowiec

26 maja odbędą się obrady PZPN-u w Bydgoszczy. W ich trakcie ma być omówiony przepis o młodzieżowcu w Ekstraklasie. Pan, jakie ma zdanie na ten temat?

Sam przepis o młodzieżowcu nie jest dla mnie problemem, ale też uważam że jeżeli ktoś jest młody i ma bardzo duży potencjał to i tak przebije się bez potrzeby korzystania z przepisu o młodzieżowcu. Pamiętam czas, gdy w GKS Bełchatów wprowadzałem do Ekstraklasy aktualnego zawodnika AEK Ateny Damiana Szymańskiego, wtedy nie było przepisu o młodzieżowcu. To był czas, gdy on i kilku innych młodych zawodników promowało się bez korzystania z tego przepisu.

Stali Mielec obrywa od kibiców za styl gry. Wiadomo, że w momencie, gdy przejmował Pan zespół, to ten aspekt schodził na dalszy plan i najważniejsze są wyniki. Docelowo jednak Stal ma grać piłkę ładną dla oka?

Prowadziłem zespół jak na razie w meczach, w których celem nadrzędnym był wynik. Trudno w takich okolicznościach skupić się na stylu. Mimo wszystko rozegraliśmy dobre spotkania z: Jagiellonią, Koroną Kielce, czy Pogonią Szczecin. Cel uświęca środki. Zwróćmy uwagę, że przejmowałem Stal, gdy była od ośmiu spotkań bez zwycięstwa. Gdy zespół miał tylko dwie bramki zdobyte w ośmiu meczach.

KTO SPADNIE Z LIGI? | Sprawa dla Ekstraklasy | Wisła Płock | Śląsk Wrocław

Wyzwanie było przed Panem duże.

Trzeba było obudzić skuteczność zawodników. Nie tylko napastników. Ciężar gry za strzelanie goli muszą wziąć też na swoje barki piłkarze, grający na innych pozycjach. Wszechstronność to na pewno czynnik, na który będę zwracał uwagę w przyszłości.

Czas dużych zmian

18 zawodnikom wygasają kontrakty z końcem czerwca. Szykuje się rewolucja kadrowa w Stali?

Taka sytuacja już w przeszłości miała miejsce w klubie. Trzeba też wiedzieć, że jest grupa zawodników wypożyczonych do innych ekip. Dzisiaj trudno powiedzieć, jak będzie drużyna wyglądała personalnie i z kim kontrakty będą przedłużone. Rozmowy na pewno będą prowadzone. Na razie nie wykonujemy jeszcze ruchów w tej sprawie. Skupiamy się na zapewnieniu utrzymania. Kwestia nowych umów dla zawodników będzie poruszana po zakończeniu sezonu.

Czas jednak nie będzie Pana sprzymierzeńcem, bo nowy sezon startuje po 20 lipca, więc wygląda na to, że budowa drużyny odbywać się będzie w trakcie rozgrywek…

Ciężko jest wybiegać w przyszłość, ale ten scenariusz jest prawdopodobny. W jakimś stopniu może to tak wyglądać, ale też wiem że władze klubu będą próbowały temu zapobiec i możliwe, że proces ustalania kadry na nowy sezon rozłoży się na krótszy okres.

Podejmując decyzję o przyjęciu propozycji ze Stali Mielec, nie miał Pan z tyłu głowy myśli o tym, że to klub, który cyklicznie co jakiś czas ma kłopoty finansowe?

Na dzisiaj żadnych kłopotów pod tym względem nie ma. Z tego typu problemami się nie borykamy.

Jaka ma być polityka transferowa Stali? Czy już jakieś rozmowy w tym kierunku były prowadzone?

Nie będę wypowiadał się na ten temat, ponieważ mamy opracowaną typową wersję roboczą. Kluczowe decyzje będą podejmowane w momencie, gdy będziemy już pewni, że zostaniemy w Ekstraklasie na kolejny sezon.

Choroba wymusiła przerwę w pracy

Na trenerską karuzelę wrócił Pan w marcu tego roku, czyli był Pan poza Ekstraklasą blisko 12 miesięcy. Jak spożytkował Pan ten czas?

Moje odejście z Górnika Łęczna nie było zwolnieniem, a odejściem z mojej inicjatywy. Wiązało się to po części z tym, że zmagałem się z kłopotami zdrowotnymi. Po rozstaniu z klubem pół roku poświęciłem na to, żeby uporać się z tymi kwestiami. Kiedy sobie już z tym poradziłem, to zacząłem się interesować, jak wygląda sytuacja na rynku. Doszkalałem się pod względem trenerskim, mając na uwadze to, że cały czas wszystko idzie do przodu. Śledziłem mecze, obserwowałem zawodników. Starałem się być cały czas na bieżąco z tym, co się dzieje.

W rozmowie z Przeglądem Sportowym w 2022 roku ujawnił Pan, że walczył z chorobą. Dzisiaj jak rozumiem ze zdrowiem wszystko ok?

Dzisiaj jestem zdrowy w 100%. Bardzo się cieszę że mam to już za sobą.

Tak w ogóle zastanawia mnie, czy środowisko piłkarskie pomogło Panu w jakiś sposób w tamtym czasie?

Nie było takiej potrzeby. Wsparcie okazał mi natomiast klub, w którym wcześniej pracowałem. Mówię o Górniku Łęczna. Wszystko odbywało się jednak na płaszczyźnie prywatnej.

Czego nauczył Pana czas walki z chorobą? Jakie wnioski Pan wyciągnął?

Przede wszystkim trzeba się regularnie badać. Szczególnie w momencie, gdy jest się zdrowym. Dzięki temu jest większa szansa na to, aby w takich sytuacjach normalnie funkcjonować. Aktualnie tak działam. W trudnych momentach na pewno ważne jest mentalne nastawienie. Oprócz samego leczenia to jest kluczowe.

Kamil Kiereś (fot. Imago / Michał Trzpis / 400mm.pl)

Pan ma na swoim koncie kilka sukcesów. Mimo wszystko mam wrażenie, że jest Pan niedoceniany. Mam rację?

W pewnym sensie to prawda. Staram się jednak nie myśleć o tym za dużo i skupić na swojej pracy. Każdego dnia staram się dawać z siebie wszystko. Chcę wykorzystywać każdy dzień, który jest przede mną. Zawsze sobie powtarzam, że potencjalnie wszystko, co najlepsze jeszcze przede mną. Codziennie dążę do poprawiania swojej sytuacji na rynku.

Czytaj więcej: Prezes Górnika Zabrze dla Goal.pl: każdy ma prawo wylewać żale i niepowodzenia życiowe w internecie

Komentarze