Rocha liczył na więcej. W Rakowie sobie nie poradził
Raków Częstochowa do samego końca letniego okienka pracował nad kształtem kadry. Na finiszu sięgnął po Imada Rondicia, który został wypożyczony z FC Koeln. Tym samym zabrakło miejsca dla Leonardo Rochy – Marek Papszun cenił wyżej innych napastników, więc Portugalczyk musiał ruszyć na poszukiwania nowego klubu. Z okazji skorzystało Zagłębie Lubin, które go wypożyczyło z opcją późniejszego wykupu za niespełna 500 tysięcy euro.
Rocha spędził w Częstochowie tylko pół roku. Po świetnej rundzie jesiennej w barwach Radomiaka Radom trafił do Rakowa, gdzie miał być wielką gwiazdą ofensywy. W kolejnych miesiącach przegrywał jednak rywalizację z Jonatanem Brunesem, będąc tylko jego rezerwowym.
Rocha zrozumiał, że w Rakowie już na niego nie liczą. Dużym ciosem był brak powołania na mecze fazy ligowej Ligi Konferencji. Napastnik podsumował swój pobyt w tym klubie, zapewniając, że nie ma do nikogo pretensji.
– Kiedy podpisywałem kontrakt z Rakowem, miałem być pierwszym wyborem – tak mi obiecano. Dlatego zdecydowałem się zostać w Ekstraklasie. Nigdy się nie spodziewałem, że znajdę się w takiej sytuacji, w jakiej się znalazłem. Uważam też, że byłem bardzo cierpliwy wobec wszystkiego, co się wydarzyło.
– Nie spodziewałem się jednak, że zostanę skreślony z listy na Ligę Konferencji. To było dla mnie zaskoczenie, tym bardziej, że stało się to w ostatni dzień, gdy większość rynków było już zamkniętych. Więc, czy byłem wypychany z klubu? Myślę, że największym poszkodowanym byłem ja, bo musiałem szukać rozwiązań w ostatniej chwili – ujawnił napastnik w wywiadzie dla portalu Nawylot.tv.