PSG znów w finale Ligi Mistrzów. Tym razem postawili na drużynę, a nie gwiazdy
PSG zagra w finale Ligi Mistrzów po raz pierwszy od 2020 roku, gdy uległ Bayernowi Monachium 0:1. Teraz Francuzi pojadą na Allianz Arenę, tym razem by zmierzyć się z Interem Mediolan i zdobyć upragniony puchar. Jednak dzisiejsze PSG to całkowicie inna drużyna niż ta sprzed pięciu lat.
W finale w Lizbonie w 2020 roku paryżanie opierali swoją grę na największych gwiazdach: Neymarze, Mbappe i Di Marii. Dziś z tamtego składu pozostali jedynie Marquinhos i Kimpembe. Ten drugi przez ponad dwa lata leczył poważną kontuzję ścięgna Achillesa, tracąc miejsce w podstawowej jedenastce. Pożegnanie Messiego, Neymara i Mbappe w latach 2023-2024 było jasnym sygnałem zmiany strategii – mniej spektakularnych nazwisk, więcej zespołowości i efektywności.
Zobacz również: Boniek: łatwo jest wydawać cudze pieniądze (WIDEO)
W miejsce gwiazd przyszli gracze z Serie A, jak Donnarumma, Hakimi, Fabian Ruiz, a ostatnio także Kvaratskhelia, którzy szybko wpisali się w nową filozofię klubu. – Od odejścia Mbappe duch zespołu się zmienił. Jesteśmy bardziej zjednoczeni i gramy jeden za drugiego – powiedział Donnarumma po półfinale z Arsenalem.
Ważną postacią tej zmiany jest trener Luis Enrique, który zastąpił Thomasa Tuchela. Podobnie jak Niemiec, Hiszpan potrzebował dwóch sezonów, by awansować do finału. Jednak styl drużyny uległ całkowitej przemianie – z indywidualnych popisów gwiazd na korzyść gry zespołowej. Luis Enrique zmienił nie tylko taktykę, ale i mentalność zespołu.
Ten sezon jest dla PSG wyjątkowy. Już na początku kwietnia zapewnili sobie trzynasty tytuł mistrza Francji, pokonali Monaco w Superpucharze Francji 1:0, a przed nimi jeszcze finał Pucharu Francji przeciwko Reims (24 maja). W finale Champions League przeciwko Interowi chcą dopełnić dzieła i potwierdzić, że drużynowość jest skuteczniejsza od kolekcjonowania gwiazd.
Komentarze